Numizmatyczny skarb z Lubiąża
Dnia 26 listopada 1982 roku na terenie podwórza klasztornego w Lubiążu doszło do ciekawego odkrycia. Podczas prac poszukiwawczych prowadzonych przez grupę specjalną MON i MSW zęby koparki rozbiły metalowe naczynie, z którego wysypały się monety. Ppłk Bogdan Chrobot relacjonował później, że „do wykopanej rynny zeszli się wszyscy obecni, tj. ja, chor. Sierżant, por. K. Skwara i por. J. Rębacz. W rynnie o szerokości około 2–2,5 m na głębokości ok. 1,5 m znajdowały się rozsypane monety srebrne i złote (około kilkudziesięciu), a na ziemi tkwił uszkodzony pojemnik okrągły o średnicy około 20 cm i wysokości 15 cm, w którym były również monety”. Szybko zebrano rozrzucone znalezisko i spisano protokół. Po przeliczeniu okazało się, że w naczyniu znajdowały się 1352 monety złote i srebrne. Skarb, wraz z napisanym odręcznie protokołem i ogólnym spisem numizmatów, przekazano Szefowi Służby Finansowej WSW Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu. W kilka dni później znalezisko wręczono generałowi Edwardowi Poradko, jednemu z najbliższych współpracowników Czesława Kiszczaka...
Leśne królestwo braci Bielskich
Wydarzenia z lat II wojny światowej i okresu powojennego na Kresach Wschodnich są do dziś w dużej mierze „białą plamą”. Powoli jednak obraz tamtych miejsc, czasów i ludzi zaczyna być wyraźniejszy. Spod ziemi – często dosłownie – wyłaniają się dokumenty, był czas, gdy otworzyły się posowieckie archiwa, uczestnicy tamtych wydarzeń zdecydowali się mówić albo opublikować wspomnienia, często pisane wcześniej „do szuflady”. W ten sposób, niczym mozaika, ukazuje się nam historia, nieobecna w Polsce przez ponad pół wieku. Jeden z epizodów tej historii przedstawiamy Wam teraz. Dotyczy on niektórych wydarzeń z lat 1941–1944 na północno-wschodnich terenach II Rzeczypospolitej, a konkretnie tajemniczego obszaru leśnego – Puszczy Nalibockiej...
Hiszpańscy ochotnicy w Dywizji Waffen-SS „Wallonien”
Podstawowym problemem dla historyka pragnącego przedstawić historię hiszpańskich ochotników 1944–1945 roku jest bardzo fragmentaryczna dokumentacja dotycząca ich udziału w ostatnich dniach wojny, toteż wiele poniższych faktów zostało – z dużym prawdopodobieństwem – zrekonstruowanych. W kwietniu 1944 r. do dowództwa Błękitnego Legionu (Legion Espa?ola de Voluntarios) dotarła informacja o wycofaniu jednostki z frontu wschodniego. Było to wynikiem nacisków dyplomatycznych generała Franco, który w obliczu nieuchronnej klęski militarnej Niemiec starał się skutecznie rozwiązać kwestię udziału ochotników „w krucjacie przeciwko bolszewizmowi”, co mogło szkodzić Hiszpanii na arenie międzynarodowej. Mimo tego wielu Hiszpanów postanowiło dalej walczyć po stronie Niemiec, czego wynikiem były ich wysiłki mające na celu kontynuowanie walki, i ciągłe protesty reprezentantów rządu hiszpańskiego, domagających się zaprzestania ich rekrutacji...
Charków – „doły śmierci”
Druga wojna światowa kojarzy nam się przede wszystkim z napaścią Niemiec hitlerowskich na Polskę. Przez dziesiątki lat nie wolno było wspominać o drugim agresorze – Związku Radzieckim. Obaj nasi sąsiedzi mieli jednakowy wkład w próbę unicestwienia narodu polskiego. O zbrodniach hitlerowskich pisano jednak i mówiono wiele, na temat zbrodni na Wschodzie panowała zaś przez pół wieku zmowa milczenia...
Cudzoziemcy w mundurach Luftwaffe
Cudzoziemskie jednostki lotnicze pojawiły się w składzie Luftwaffe wraz z wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Tworzyły one część legionów cudzoziemskich: chorwackiego i hiszpańskiego, a oprócz tego „sprzymierzoną” eskadrę słowacką. Te trzy kraje „oddelegowały” na front wschodni tylko niewielki kontyngent lotniczy – Chorwaci dwie, a Słowacy jedną eskadrę. Hiszpanie wysłali kolejno pięć eskadr, ale każda z nich była po prostu zmianą dla walczącej dotychczas. Słowacy zaś zostali niejako zmuszeni do wysłania własnej jednostki myśliwskiej, która objęła sprzęt dostarczony przez III Rzeszę. „Wysiłek” państw satelickich i neutralnych nie był więc zbyt duży. Nie liczył się też specjalnie jako wsparcie Luftwaffe. Jednakże i władze krajów wysyłających, i sami piloci uważali swój udział w walkach na froncie wschodnim za duży zaszczyt. Pogląd ten zmieniał się wraz z rozwojem sytuacji na froncie wschodnim. Ostatnie dwa lata walk, 1943–1944, nie były już „radosną wojaczką” – rosły straty, trudniej było o zwycięstwa. Hiszpanie, Słowacy i Chorwaci w 1944 r. wrócili do swoich ojczyzn...
9 mm pistolet maszynowy Mors wz. 39
Pistolet maszynowy wz. 39 konstruktorzy ochrzcili nazwą Mors – po łacinie „Śmierć”. Póki Mors pozostawał mitem, a w całej Polsce – i nie tylko – trwały bezskuteczne poszukiwania jakiegoś jego egzemplarza, rosła legenda śmiercionośnie skutecznej broni. Kiedy w końcu egzemplarz taki został odnaleziony, zderzenie rozbuchanego mitu z siermiężną rzeczywistością okazało się bolesne...
Kwatera dowodzenia w starej twierdzy
Początki budowy starych fortyfikacji w Zegrzu sięgają roku 1882. Po uregulowaniu stanu prawnego gruntów, które w części należały do majątku Radziwiłłów, rozpoczęto w przyszłej twierdzy prace ziemne, a w 1893 r. – fortyfikacyjne. Pierwszym zrealizowanym obiektem twierdzy był fort zachodni – tzw. Umocnienie Duże. W jego skład wchodziły m.in. następujące obiekty: brama główna z kaponierą, koszary połączone poterną z kaponierą grodzową jednostronną – czołową, koszary połączone poterną z kaponierą jednostronną w rawelinie i kaponierą grodzowo przeciwskarpową dwustronną czołowo-barkową, prochownie – 3, schrony pogotowia – 5, tradytor zachodni, łaźnia, poterna połączona z bramą zachodnią i kaponierą grodzową dwustronną – barkową, poterna połączona z tradytorem wschodnim i bramą wschodnią. Drugi fort, położony na wschód od Umocnienia Dużego, nazwano Umocnieniem Małym. Znajduje się w nim kaponiera grodzowo-przeciwskarpowa o unikalnym narysie. Mieści się tu m.in. poterna łącząca kaponierę, prochownia, dwuizbowy schron koszarowy. Oba forty łączyła sucha fosa, kleszczowo załamana, oraz wał ze stanowiskami piechoty. Wzdłuż wału łączącego przeprowadzono linię kolejki fortecznej. W skład wyposażenia fortów wchodziły szybkostrzelne armaty kal. 57 mm. W kaponierach znajdowały się armaty strzelające amunicją kartaczową, a na wałach wersja przeciwsztormowa tych armat. W 1895 r. Twierdza Zegrze uzyskała zdolność bojową...
OŚWIęCIMSKIE LICZBY
W roku 1992 ukazała się książka dr. Franciszka Pipera, pracownika naukowego Państwowego Muzeum w Oświęcimiu, zatytułowana Ilu ludzi zginęło w KL Auschwitz – liczba ofiar w świetle źródeł i badań 1945–1990. Piper podważa w swojej publikacji liczbę zgładzonych 4 milionów, którą podają polskie encyklopedie, opracowania naukowe, podręczniki akademickie sprzed 1990 r., i proponuje liczbę około 1 miliona ludzi zgładzonych przez niemiecką formację SS w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Charakterystyczne jest to, że tenże dr Piper we wcześniejszej swojej publikacji podawał liczbę 4 milionów zgładzonych w niemieckim kombinacie śmierci masowej...
RELIGIJNOŚć FORM? SAMOOBRONY
Zarówno struktura, jak i system społeczny obozu koncentracyjnego narzucały jednostce specyficzny układ ról społecznych, których celem było zdewaluowanie norm i wartości, zwłaszcza grupowych, istotnych dla normalnie funkcjonującego człowieka. W społeczności obozowej, jak podkreśla Krystyna Chałasińska, „socjotechnikę strachu uzupełniała socjotechnika zabijania indywidualnego życia duchowego jednostki przez trzymanie więźniów w masie, pozbawienie jednostki możliwości wewnętrznego skupienia się, uniemożliwienie indywidualnych kontaktów człowieka z człowiekiem. Odosobnioną, osamotnioną jednostkę ludzką, pozbawioną indywidualnego życia zmieszać w anonimową masę bezwolną i sterroryzowaną – to należało do istoty tego systemu”...
GEWALT DER REDE - Potęga słowa w Trzeciej Rzeszy
Czym jest nowomowa? Istnieje wiele definicji nowomowy. Jedna z nich, autorstwa Leszka Bednarczuka mówi, iż nowomowa to język propagandy politycznej w społeczeństwach totalitarnych. Może być nią również język tekstów politycznych o przewadze funkcji perswazyjnej z elementami rytualizacji, w tym przede wszystkim: formułowanie ocen wedle wzorca dobry–zły (dotyczyło to zwłaszcza porównań Rzeszy z innymi państwami czy definiowania wrogów: „my” jesteśmy dobrzy, a „oni” są źli); magiczne pojmowanie języka, który ma stwarzać rzeczywistość, a nie ją tylko opisywać (doskonale ukazuje to propaganda goebbelsowska, która kreuje świat na nowo, umieszczając Niemcy na osamotnionej wyspie otoczonej zewsząd hordami okrutnych wrogów); zamierzona niedookreśloność, niedopowiadanie pewnych treści wraz z tworzeniem sugestii, że „wszyscy wiedzą, o co chodzi” (w ten sposób niemiecka propaganda maskowała np. przełamanie na froncie jako „taktyczny odwrót”); elementy rytualizacji, czyli stosowanie odpowiedniego języka do odpowiednich sytuacji (np. gdy mówiło się o sytuacji frontowej czy o Hitlerze); forma pierwszej osoby liczby mnogiej „my” na pokazanie związku między władzą a społeczeństwem – wartości preferowane przez władzę są narzucone społeczeństwu (tak działo się przede wszystkim z niemiecką kulturą, której kształt zależał od osobistych preferencji Hitlera – inne formy kultury były automatycznie złe)...
DWAJ Z FOTOGRAFII
Zdjęcia, które ujrzałem w redakcji, są wstrząsające. Przedstawiają moment egzekucji dwóch młodych ludzi. Widać, jak pluton egzekucyjny prowadzi ich na postronku, z zawiązanymi oczami pod biały, otynkowany mur. Przygląda się temu spora grupa świadków, najprawdopodobniej zgarniętych na ulicy mieszkańców Tarnobrzega i okolic. Stoją na tle muru z ceglaną fakturą. Członkowie plutonu przywiązują skazańców do pali...
Zaginiony Stradivari
Ostatnia wojna światowa pochłonęła nie tylko najwięcej ofiar w dotychczasowej historii konfliktów zbrojnych. W jej trakcie odnotowano również grabież na niespotykaną dotychczas skalę. Rabowano nie tylko złoto, srebro czy dzieła sztuki, ale również, co wydaje się bezsensowne, instrumenty muzyczne. Jednak kradzież fortepianów, wiolonczel czy skrzypiec tylko z pozoru wydaje się nie mieć sensu. Kiedy bowiem sprawa dotyczy wyrobów, których wartość liczy się w milionach dolarów, warto podjąć poszukiwania takich skarbów...
Serbowie ?użyccy – zapomniany naród
Nazywają siebie „Serbja”. Na obszarze między Odrą i Nysą ?użycką a ?abą żyje ich jeszcze około stu tysięcy. W nich widzimy potężnych u zarania naszych dziejów Słowian Połabskich. Dziś Serbołużyczanie to jeden z najmniejszych narodów o słowiańskim rodowodzie, najmniejszy i najdalej wysunięty na zachód szczep zachodniej Słowiańszczyzny...
O falsyfikatach broni dawnej słów kilka
Badaczom materialnych zabytków przeszłości i kolekcjonerom antyków od setek lat towarzyszy niepewność związana z kwestią autentyczności posiadanych lub proponowanych do zakupu przedmiotów. Wiele razy zdarzało się, że zakupiony za duże pieniądze obiekt okazywał się niewiele wartym falsyfikatem. Czasami wątpliwości co do autentyczności zabytku mogą na długo zepsuć właścicielowi radość z jego posiadania. Ogromna wartość materialna, jak i sentymentalna, którą nadajemy dziełom sztuki i zabytkom dawnego rzemiosła, stwarza szczególne niebezpieczeństwo, którym jest fałszerstwo. Fałszowano i fałszuje się wszystko, co można sprzedać po cenie wyższej niż wynoszą koszta wytworzenia. Zjawisko to dotyczy oczywiście nie tylko rynku zabytków. Każdy z nas zetknął się z fałszywymi płytami, zegarkami, perfumami czy ubraniami...
Oblężenie Jasnej Góry w czasie „potopu”
W powszechnym odczuciu nieudane oblężenie przez Szwedów klasztoru częstochowskiego było kluczowym punktem zwrotnym w czasie tzw. potopu szwedzkiego, czyli wojny polsko-szwedzkiej z lat 1655–1660. Dzięki odpowiedniej propagandzie królewskiej oraz kościelnej epizod ten z czasem stał się jednym z ważniejszych mitów „potopu”. Tymczasem z militarnego punktu widzenia oblężenie Jasnej Góry nie miało większego znaczenia dla przebiegu działań wojennych. Dokładna analiza działań szwedzkich przynosi sporo interesujących odkryć, które nie do końca wpisują się w mit o nadprzyrodzonych czynnikach, które rzekomo spowodowały fiasko szwedzkich heretyków (Szwedzi byli luteranami). Jak się okazuje, klasztor był dobrze przygotowany do obrony, a Szwedzi nie mieli początkowo żadnych ciężkich dział – liczyli po prostu na kapitulację paulinów. Pikanterii całej sprawie dodaje także fakt, że znaczną część wojsk szwedzkich oblegających klasztor stanowiły polskie oddziały, które wówczas były już na służbie szwedzkiej, a dowódcą przybyłej potem ciężkiej artylerii był Fryderyk Getkant – znakomity polski inżynier, także od niedawna służył Szwedom...
OKRęTY POLSKIEJ MARYNARKI WOJENNEJ W LATACH 1918-1939
CZ.2 TORPEDOWCE Sześć torpedowców posiadanych przez Polską Marynarkę Wojenną w okresie II RP należało do dwóch typów. Wszystkie te okręty państwo polskie otrzymało decyzją alianckiej Rady Ambasadorów z 9 grudnia 1919 roku, z podziału floty zwyciężonych kaiserowskich Niemiec (Kaiserlische Marine). ?ącznie Polsce przyznano zaledwie sześć poniemieckich torpedowców o sumarycznym tonażu do 1200 ton...
II wojna światowa i stan wojenny w oczach żołnierza i polityka
Wywiad z gen. Wojciechem Jaruzelskim Czytelnicy naszego pisma przeczytali wiele książek o Panu, wydanych w kraju i za granicą (zwłaszcza w Wielkiej Brytanii). W listach do redakcji i na forum internetowym zadawali pytania, odnoszące się bardziej do informacji z książek niż do faktów z Pana biografii. Uznaliśmy więc, że wypada o najczęściej pojawiające się sprawy zapytać u źródła. Zacznijmy od początku Pańskiej kariery wojskowej. Czy młodzieńcze wychowanie, w którym był Bóg, i Honor i Ojczyzna, miało jakieś znaczenie, gdy człowiek leżał nocą zwinięty w kłębek na mrozie pod drzewem i próbował zasnąć, zapomnieć choć na chwilę o porannym natarciu? – Odpowiedź, że żołnierz stale o tym myśli, brzmiałaby sztucznie i pretensjonalnie. To tkwi w podświadomości. Kiedy się leży pod drzewem, kiedy się marznie, kiedy jest się pod kulami, nie pojawiają się jakieś wzniosłe słowa. Jest coś, co stanowi przemożną siłę wewnętrzną. Poczucie obowiązku. Prowadzi człowieka do tego, co ma wykonać, z czym musi się liczyć, czego musi doświadczyć. Bóg, honor, Ojczyzna – to jak długotrwale działająca szczepionka. Uodparnia, wzmacnia, pobudza, ale bezpośrednio jej się nie czuje...
„LUBECKI” – WIŚLANY HOLOWNIK Z W?OC?AWKA
Holownik „Poljak”, czyli późniejszy „Lubecki”, został zwodowany w 1912 r. jako druga w serii jednostka. Był zmontowany z gotowych elementów wyprodukowanych w Sankt Petersburgu i drogą wodną sprowadzonych do stoczni Paruszewskiego. Konstrukcja holownika nie odbiegała od ówczesnych kanonów sztuki budownictwa okrętowego. Płaskodenny kadłub o konstrukcji nitowanej posiadał pionową dziobnicę z fragmentem pełnego nadburcia, krótki drewniany bukszpryt oraz stalowy żurawik, na których spoczywały dwie kotwice. Ich opuszczanie i podnoszenie odbywało się za pomocą windy kotwicznej zainstalowanej na dziobie.
Incydent z Maryland
Czy amatorskie prace nad nowymi konstrukcjami lotniczymi mogą zainteresować wywiad wojskowy? Oczywiście tak – szczególnie gdy chodzi o projekty tzw. latających talerzy.