Temida spod znaku Ak
Bartłomiej Szyprowski Opisując okres okupacji ziem polskich w czasie II wojny światowej, nie sposób pominąć struktur sądowych Polskiego Państwa Podziemnego podległego Rządowi na Uchodźstwie, których działanie było ewenementem wśród wszystkich państw okupowanej Europy. Generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz 27 września 1939 r. powołał konspiracyjną organizację wojskową do walki z okupantami (niemieckim i sowieckim) pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski (SZP). Organizacja ta miała obejmować cały teren przedwojennej RP. Następnie SZP przemianowano na Związek Walki Zbrojnej, który uznawany był za część składową Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej podległą Naczelnemu Wodzowi. Z tym wiązały się określone zasady. Z uwagi na fakt, że władze polskie nie ogłosiły demobilizacji, każdy oficer i szeregowy Wojska Polskiego biorący udział w pracach ZWZ był w dalszym ciągu żołnierzem armii działającej na froncie. Od pierwszych dni działania armii konspiracyjnej jasne było, że konieczne jest stworzenie fachowego aparatu sprawiedliwości, który miałby strzec dyscypliny wewnątrz organizacji, chronić ją przed działaniem szpiegów, prowokatorów i konfidentów okupanta oraz chroniłby społeczeństwo tak przed demoralizacją występującą w czasie wojny, jak i innymi godzącymi w nie przestępstwami.
System kar w partyzanckich szeregach
Marek Jedynak W armii ochotniczej, jaką faktycznie była Armia Krajowa, nie było problemu z utrzymaniem morale żołnierzy i ze świadomością potrzeby poświęcenia się dla dobra ojczyzny. Zdecydowanie trudniej natomiast było wprowadzić wśród pospolitego ruszenia dyscyplinę, rygor czy poszanowanie regulaminów i prawideł służby wojskowej. Chętni do walki zbrojnej członkowie konspiracji stwarzali niekiedy problemy, choć ? co trzeba podkreślić ? były to przypadki jednostkowe i marginalne. Dowództwo AK nie mogło jednak pozwolić na incydenty tego typu, gdyż najmniejszy wyłom w szeregach oddziałów dywersyjnych lub partyzanckich mógł doprowadzić do ich dekonspiracji lub fizycznej likwidacji przez wojska okupacyjne. Dla bezpieczeństwa całej organizacji oraz dla utrzymania w ryzach dziesiątków młodych żołnierzy zdecydowano o stosowaniu rygoru.
Czy łatwo zabić dziewczyną? Spór o "Egzekutora"
Józef Rak Wspomnienia Stefana Dąmbskiego to książka z kategorii tych, które ktoś kiedyś musi napisać ? po to, by przybliżyć przeszłość młodszym pokoleniom. Od zakończenia drugiej wojny minęło blisko 70 lat, a my dopiero zaczynamy rozumieć, jak mało o niej wiemy. Czasy komuny zamknęły ludziom usta, lepiej było nie pamiętać, a na pewno nie mówić. W opozycji do cenzury powstał obraz polskiego społeczeństwa i jego oporu ? piękny, wzniosły i? nieprawdziwy. Nie dlatego, że bohaterstwa nie było. Było go aż za wiele. Ale dlatego, że wojna to nie tylko wielkość, lecz i małość ludzi. Do monolitycznego, lukrowanego obrazu przeszłości przyzwyczaili się weterani i ?konsumenci historii?. Wszyscy przyjęliśmy, że skoro zwłaszcza AK-owcom czy tzw. wyklętym dostało się ciężko po krzyżu (iluż zamordowanych, ile losów zmarnowanych?), to trzeba im to wynagrodzić bezkrytycznym przyjęciem ich opowieści o wojnie. Bo po pierwsze ją poznali, a my nie. A po drugie ? cierpieli. Tymczasem, jak świat światem, weterani wojen zawsze je w opowieściach upiększali. W imię poprawności, solidarności, potrzeby własnej wiary, że było tak, a nie inaczej. Mieli i mają do tego prawo. Do historyka jednak należy zadawanie pytań. Także tych trudnych.
Krew w Mandżurii. Anton Iwanowicz Denikin, Droga rosyjskiego oficera, część 15
Tłum. Andrzej Nieuważny Przedstawiamy piętnasty fragment wspomnień generała Antona Denikina (1872?1947), urodzonego w Szpetalu Dolnym k. Włocławka, syna Polki i emerytowanego majora rosyjskiej Straży Granicznej. Denikin, przyszły naczelny wódz ?białej Rosji? z lat 1919?1920, opisuje tu walki z Japończykami w Mandżurii (listopad 1904) oraz działania słynnego oddziału generała Rennenkampfa.
Rany me bolesne
Andrzej Nieuważny W statystykach rannych odnotowuje się beznamiętnie. Zabici poruszają wyobraźnię, ranny to ? z perspektywy czytelnika ?militariów? ? ot, czasowo rezerwowy, zniesiony z pola. Miał szczęście, bo przecież żyw. We wspomnieniach weteranów I wojny widać, że ze śmiercią musieli i zdołali się oswoić. Z rannymi ? nigdy. ?Kto nie widział rannych schodzących z pola bitwy, ten nie pojmie, jak straszny to widok?, pisał czeski kapral František Záruba.
Polski wywiad oczami ludzi Canarisa
Waldemar von Münch Już w pierwszym roku urzędowania von Canarisa opinię publiczną poruszyła pasjonująca afera szpiegowska. Stała się sensacyjna nie tylko ze względu na osoby, które wzięły w niej udział, ale i środowisko, w którym się rozegrała. Osoby dramatu: polski rotmistrz von Sosnowski, rozwódka Benita von Falkenheyn, panna Renate von Natzmer, panna Irene von Jena (obie urzędniczki w Ministerstwie Reichswehry) oraz tancerka Lea Niako z Opery Niemieckiej. Szpiedzy istnieli od zawsze i we wszystkich krajach, ale ta afera była wyjątkowa. Sosnowskiemu udało się bowiem pozyskać do współpracy urzędniczki Ministerstwa Reichswehry i skłonić je do dostarczania mu cennych dokumentów dotyczących niemieckiego planu mobilizacji.
Specnaz w Afganistanie. Historia pewnej operacji specjalnej widziana oczami nieprzyjaciela
Aleksandr Sucholeskij, red. Siergiej Kozłow Wywiad z dowódcą polowym opozycyjnej części IZWA (Islamskiego Związku Wyzwolenia Afganistanu) przeprowadzony przez wojskowych ekspertów piechoty morskiej USA na początku lat 90. XX w. Po raz pierwszy opublikowany przez dowództwo piechoty morskiej USA w 1996 r. jako Afganistan. Wojna partyzancka. Komentarzem opatrzył go uczestnik walk ? dowódca grupy wywiadowczej specjalnego przeznaczenia, 154. wydzielonego oddziału specjalnego przeznaczenia.
Pierwsze strzały Wielkiej Wojny
Marcin H. Ochman Nim na frontach ciągnących się od kanału La Manche po Bosfor rozległ się huk tysięcy dział i karabinów, padły strzały, bez wątpienia pierwsze w owej wojnie, nazwanej przez jej pokolenie Wielką.
KUTEI BUTAI ? Japońscy spadochroniarze Armii. 1941
Jarosław Jabłoński Japońskie jednostki spadochronowe zaczęto na początku 1941 r. tworzyć bez należytego przygotowania i porozumienia z dowództwem sił powietrznych. Na dodatek ich gwałtowny rozwój zaowocował ogromnym zapotrzebowaniem na transport powietrzny, którego Siły Powietrzne Armii początkowo ani nie mogły, ani nie chciały z miejsca udostępnić na wymaganą skalę. Sprawy nie ułatwiał fakt otaczania powstających formacji powietrznodesantowych ścisłą tajemnicą.
Niewielki szkic o "Małej epoce lodowcowej"
Adam Szweda Dotyczący Polski przekaz o zjadaniu wisielców pochodzi z Kroniki Jana Długosza. W swoim dziele pod rokiem 1320 odnotował on, że w Królestwie klęska głodu trwała już przez 3 lata, wskutek czego wielu ludzi zostało doprowadzonych do ostateczności: ?rodzice zabijali dzieci, a dzieci rodziców dla zaspokojenia głodu i karmili się (strach powiedzieć!) ich ciałami. Niektórzy nadto porywali trupy powieszonych i napełniali nimi głodny brzuch?.
Tarcza naramienna za Krym, cz . 1
Marcin Mayer Tereny południowej i wschodniej Ukrainy, w tym samego Krymu,były dla Adolfa Hitlera do tego stopnia ważne, iż nakazał on zdobyć je w pierwszej kolejności. Doszło przez to do opóźnienia w natarciu na kierunku moskiewskim. Zdobycie wschodniej Ukrainy, a także Półwyspu Krymskiego miało według Hitlera ogromne znaczenie strategiczne w dalszej drodze do zdobycia pól naftowych na Kaukazie, a także dla ochrony rumuńskich pól naftowych w okolicach Ploeszti przed ewentualnymi wypadami lotniczymi z lotnisk polowych znajdujących się na Krymie.