Zobacz co znajdziesz w numerze 29 magazynu Inne Oblicza Historii

W Akademii Sztabu Generalnego. Anton Iwanowicz Denikin, Droga rosyjskiego oficera, część 7


Andrzej Nieuważny

Przedstawiamy siódmy fragment wspomnień wybitnego rosyjskiego wodza, generała Antona Denikina (1872-1947), urodzonego w Szpetalu Dolnym k. Włocławka, syna emerytowanego majora rosyjskiej Straży Granicznej i zbiedniałej polskiej szlachcianki. Denikin, przyszły naczelny wódz "białej Rosji" z lat 1919-1920, opisał swoje włocławskie, polsko-rosyjskie dzieciństwo (języka matki nigdy nie zapomniał), współżycie z Polakami w czasach urzędowej rusyfikacji i włocławską oraz łowicką szkołę realną. W tym odcinku przedstawiamy jego pierwsze wrażenia z petersburskiej Akademii Sztabu Generalnego. Trafił tam w 1895 roku po ukończeniu Kijowskiej Junkierskiej Szkoły Piechoty i Inżynierii (1890-1892) oraz po trzyletniej służbie w 2. brygadzie artylerii w Białej. Akademia otworzy mu drogę do kariery, którą zakończy jako wódz większości "białych" wojsk, toczących śmiertelny bój z bolszewikami.



Zapomniane zbrodnie Litwinów


Jarosław Gdański

Kiedy wkroczyli Niemcy, grupa partyzantów zaczęła brutalnie traktować Żydów. Około 100 Żydów, wśród których byli komuniści, oraz kilkudziesięciu komunistów litewskich zostało w bieliźnie przepędzonych przez ulice miasta, a następnie przewiezionych do lasu o 2 kilometry od miasta, gdzie zostali zamordowani. W następnych dniach litewscy partyzanci zamordowali jeszcze wielu kiejdańskich Żydów. Według relacji świadków na miejsce kaźni Żydów przyprowadzano w 40-osobowych grupach. Przez jakiś czas ziemia, którą przysypano wrzucone do dołów zwłoki, falowała, ruszała się i wypływała z niej krew.



Hieronim Radziejowski - z dziejów zdrady nienapiętnowanej


Robert Kościelny

Wielka kariera Hieronima Radziejowskiego rozpoczęła się w drugiej połowie 1650 r., kiedy król przekazał mu pieczęć mniejszą podkanclerzego koronnego, wynosząc dotychczasowego starostę łomżyńskiego do godności ministra stanu. Awans pana starosty na dygnitarza był efektem polityki Jana Kazimierza, pragnącego organizować własne stronnictwo przez awansowanie ludzi z niższych warstw społeczeństwa szlacheckiego w nadziei, że będą bardziej lojalni niż osoby pochodzące z rodów magnackich. Początkowo świeżo upieczony wielmoża spełniał pokładane w nim nadzieje: poczynania Hieronima Radziejowskiego w ciągu kolejnych miesięcy cechowała, obok niewątpliwych talentów politycznych, absolutna dyspozycyjność wobec dworu.



Podniosą na was ręce i będą was prześladować


Stefan Gawlikowski

Tytułowe słowa pochodzące z 21 rozdziału Ewangelii św. Łukasza w pełni oddają sytuację chrześcijan na początku XXI wieku, kiedy - wydawałoby się - powinno zanikać prześladowanie ludzi z powodów religijnych. Niestety, jak pokazuje praktyka, jest zupełnie inaczej. Raporty o prześladowaniach wyznawców Chrystusa są zatrważające. Chrześcijanie stanowią około 30% mieszkańców Ziemi. Spośród około 1,8 mld wyznawców tej religii około 200 milionów jest prześladowanych, a corocznie ginie za wiarę blisko 90 tysięcy. Żadna inna grupa wyznaniowa nie jest poddawana takiej presji i nie ponosi takich strat ludzkich w wyniku ataków przedstawicieli innych religii i eksterminacji ze strony reżimów totalitarnych.



W mundurze pułkownika Wehrmachtu po okupowanej Europie. Losy majora Aleksandra Stpiczyńskiego


Krzysztof A. Torchman

Był legendą polskiego wywiadu w czasie II wojny światowej, oficerem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i sławnym cichociemnym - spadochroniarzem AK, więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych. Po wojnie zaś stanowił wielkie zagrożenie dla nowego, komunistycznego systemu w Europie. Nie wszyscy wiedzą, że mowa o mjr. kawalerii służby stałej Aleksandrze Stpiczyńskim ps. "F-8", "Klara", "Wilski". Wcielał się m.in. w postacie Jerzego Wilskiego, Aleksandra Starzyńskiego, Feliksa Cieszkowskiego, Jana Nowaka, barona płk. Arnolda von Lücknera, André Lucknera, Jasquesa Fourdana, Jana Górskiego i Janusza Zalewskiego. Warto przypomnieć postać tego niezłomnego patrioty, bohaterskiego oficera Polski Niepodległej, który powojenne życie zmuszony był spędzić z rodziną w dalekiej Ameryce Południowej.



"Nic naprawdę pewnego?" Wywiad Napoleona przed kampanią 1812 roku


Andrzej Nieuważny

Nakazana przez cara Aleksandra I w grudniu 1810 roku nowa taryfa celna, która sprzyjała statkom krajów neutralnych z brytyjskimi towarami, przymykając drzwi wożonym lądem produktom francuskim, faktycznie zrywała układ podpisany w Tylży przez dwóch zauroczonych sobą cesarzy. Stosunki rosyjsko-francuskie psuły się już wcześniej: odrzucone rosyjskie żądania gwarancji, że Polska nie będzie odbudowana, oraz petersburskie niet! dla Napoleona zerkającego na rosyjską księżniczkę (dynastyczny "brzuch", jak cynicznie mówił) zbudowały już atmosferę nieufności.
I choć wojna rysowała się na odległym horyzoncie, od jesieni 1810 roku obie strony podjęły działania rozpoznawcze, starając się zachować pozory dyplomatycznej poprawności. Obu machinom wojennym brakowało wiedzy o przyszłym przeciwniku. Formalny sojusz po 1807 roku sprawił, że wzajemnego zaglądania przez ramię było mniej, a dyplomaci rzadko przekraczali zasady swej służby.



Babiojarskie pomniki i meandrowanie pamięci


Tadeusz A. Olszański

Nazwę "Babi Jar" nietrudno odnaleźć na planie Kijowa, nietrudno też tam dotrzeć. "Uroczyskiem Babi Jar" zwie się dziś park parę kilometrów na północny zachód od centrum miasta, u zbiegu ulic Melnykowa i Telihy. Najłatwiej dojechać tam metrem: linią Syrecko-Peczerską do stacji Dorohożyczy. Wychodząc z niej na lewo, łatwo dojdziemy do głównego pomnika ofiar Babiego Jaru. Wychodząc na prawo trafimy wprost do parku, pod pomnik zamordowanych tu dzieci.
Ale samego jaru już nie ma. Przynajmniej w tym miejscu - bo jego dolna część ocalała. Kryje się w przedmiejskim lesie, łącząc z innymi uroczyskami, także częściowo zniwelowanymi. Trudno dociec, jak przebiegały jego liczne odnogi, gdzie był sąsiadujący z nim cmentarz żydowski, gdzie dwa małe cmentarze prawosławne, gdzie jeszcze inne... Stare plany miasta nie są tu jednoznaczne; zresztą plany sowieckie świadomie fałszowano. Mamy więc tylko pomniki - i park. Zwyczajny miejski park. Gdzieś tu zamordowano sto tysięcy ludzi.



Das Mittelwerk Dora, cz. 2


Jan Łukasiak

Mnożące się informacje o tajnych niemieckich projektach badawczych często sprzyjają powstawaniu i kreowaniu nieprawdziwych obrazów i odczuć. W poszukiwaniu sposobów na zwiększenie poczytności książek, dla rozwoju turystyki lub ze zwykłej ludzkiej potrzeby zgłębiania tajemnic, pozornie zakamuflowanych przez sprawnie działające tryby nazistowskiej machiny, tworzy się alternatywną rzeczywistość. I nie chodzi tu o niezaprzeczalną, widoczną w wielu dziedzinach technologiczną przewagę III Rzeszy nad aliantami, a o przesadę. Wyobraźni ludzkiej nie wystarczają już pierwsze w świecie pociski rakietowe V-2 czy odrzutowy Messerschmitt Me-262... Opowieści o technologicznych cudeńkach dochodzą aż do V-7 i latających talerzy. Ale rzeczywistość była ciekawsza...



Fałszerze znad Wisły


Andrzej Mania

Fałszerstwa dzieł sztuki na stałe wpisały się w historię ludzkości, towarzyszą jej od zawsze. Dobrze zrobionych falsyfikatów nie mogą rozpoznać najwybitniejsi znawcy, mówi się nawet, że są lepsze niż oryginały. W kraju nad Wisłą nie jest inaczej, chyba wręcz gorzej - nieoryginalne dzieła zalewają polski rynek sztuki. Na początek chciałbym jednak wspomnieć o falsyfikacie, który ani nie był dobrze wykonany, ani też nie został sprzedany naiwnemu kolekcjonerowi, miał natomiast ukryć inne przestępstwo - kradzież. Mimo że był tylko fatalną kopią wykonaną na zwyczajnej tekturze, to spełnił swoje zadanie. Każdy, kto choć trochę interesuje się polskim rynkiem sztuki, już wie, o czym piszę. Siedemnasty września 2000 roku zapisał się czarnymi zgłoskami w historii poznańskiego Muzeum Narodowego. Skradziono jedyne dzieło francuskiego impresjonisty Claude`a Moneta w polskich zbiorach. Kradzież ujawniła spostrzegawcza sprzątaczka, zwracając uwagę na dziwne przesunięcie obrazu w ramie. Okazało się, że znajdował się w niej właśnie wspomniany kiepski falsyfikat!



Pamiątka z wojska, pamiątka z wojny..., cz. 2


Andrzej Nieuważny

Ktoś kiedyś napisał, że życie mężczyzny dzieli się na dwa okresy: w pierwszym udowadnia on, że jest mężczyzną, w drugim - opowiada, jak udowadniał... Służba wojskowa i powracanie do niej pamięcią istotnie tezę tę potwierdzają.



Holokauście Żydów w wersji ukraińskich formacji w służbie Adolfa Hitlera według programu NSDAP i SS


Jacek E. Wilczur

Ze względu na podobieństwo losów ludności polskiej i żydowskiej, terroryzowanej i mordowanej przez ukraińskich szowinistów, realizatorów hitlerowskiego planu zagłady Żydów, Słowian, Romów, wydaje się słusznym przypomnieć choćby w krótkim zarysie udział Ukraińców w zagładzie Żydów, którzy znaleźli się na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich.



Niemieckie Ogólne Odznaczenia Szturmowe II, III i IV stopnia, cz. 1


Marcin Meyer

Jest rok 1942. Wojska hitlerowskie zalały niemalże całą Europę. Na wschodzie, przedarłszy się przez rzekę Don, docierają pod Stalingrad i zatrzymują na Wołdze. W Afryce Północnej toczą zaciekłe boje z wojskami brytyjskimi, zdobywają Bir Hacheim, Tobruk i docierają pod El Alamein.
Prowadzenie działań wojennych na tak dużą skalę i na tylu frontach równocześnie wymaga zaangażowania olbrzymiej liczby oddziałów, dobrze zorganizowanego zaopatrzenia i rozbudowanego zaplecza. W przypadku Niemiec hitlerowskich możliwości zapewnienia zarówno rezerw ludzkich, jak i materiałów już w tym czasie okazują się być niewystarczające. Z tego też powodu żołnierze na froncie nie są lub są bardzo rzadko luzowani przez inne oddziały, przez co ciągle są wystawieni na ataki i kontrataki ze strony wroga. W Naczelnym Dowództwie Wojsk Lądowych rozpoczynają się kolejne narady nad odpowiednim uhonorowaniem żołnierzy biorących udział w tak wielu akcjach bojowych oraz prowadzących rozpoznanie bojem, lecz niekwalifikujących się do Odznaczenia Szturmowego Piechoty czy też Pancernego Odznaczenia Bojowego. W końcu, na przełomie lat 1942 i 1943 zostaje podjęta decyzja o wprowadzeniu kolejnych stopni Ogólnego Odznaczenia Szturmowego - II, III i IV, na których widnieć będą liczby "25" (stopień II), "50"(stopień III), "75" i "100" (stopień IV), odpowiadające liczbie dni spędzonych w boju na pierwszej linii.



Leonarda da Vinci przepis na życie


Hanna Szymanderska

W poprzednim odcinku ucztowaliśmy z Lukullusem. Teraz zaś, pozostając na tym samym terenie, przeskoczymy o 15 wieków do przodu. Nie będziemy sie jednak zajmować wystawnymi ucztami u Borgiów i Medyceuszy, w jakże lukullusowym duchu. Naszym dzisiejszym bohaterem będzie prawdziwy mistrz prostoty - Leonardo da Vinci.




Podziel się: