Portowi w ujściu Tamizy zagraża wrak z II wojny światowej

USS Richard Montgomery należał do dużych statków transportowych typu Liberty. 19 sierpnia 1944 r. wpłyną do portu rzecznego na Tamizie z ładunkiem 6127 ton amunicji – w przeważającej większości bombami lotniczymi, zarówno przeciwpancernymi, jak i odłamkowymi. 20 sierpnia w sztormie zaczął wlec kotwicę i osiadł na mieliźnie niedaleko Wyspy Sheppey, przy samym torze wejściowym do portu.

Mimo szybkiego rozładowywania, nie zdołano zapobiec katastrofie – 8 września statek przełamał się połowę. W jego ładowniach, głównie dziobowych i na śródokręciu, pozostało 13700 bomb odłamkowych i przeciwpancernych.

Obecnie zardzewiały kadłub statku znajduje się dokładnie pomiędzy dwoma ruchliwymi torami wodnymi, wiodącymi przez ujście Tamizy z dwóch rafinerii ropy naftowej i terminalu gazowego. Przez terminal, znajdujący się tylko 2,5 km od wraku, przepływa 5 proc. brytyjskiego gazu, a statki wiozące 145 m3 skroplonego gazu przechodzą około 100 m od części dziobowej USS Richard Montgomery. Topy masztów statku wystają z wody.

Jak informuje „New Scientist”, od 1946 roku, kiedy to wykonano pierwszą ekspertyzę wraku i stwierdzono, że bomby znajdują się głównie w ładowniach 1 i 2 leżących na dziobie i śródokręciu, zarówno Kapitanat Portu w Londynie, jak i urząd ds. wraków oraz podsekretarz ds. transportu morskiego w Ministerstwie Transportu przyjmowali politykę izolacji wraku i oczekiwania na jego rozpad.

Tymczasem według ekspertyz z dwóch ostatnich lat, powiększają się dziury wywołane korozją elektrochemiczną w ładowniach 1 i 2 gdzie znajdują się bomby, co oznacza, iż mogą one zacząć wypadać z ładowni, a to grozi eksplozją.

Eksperci wskazują też, że bomby znajdujące się w ładowniach mogą stać się celem zamachu terrorystycznego, wybuchnąć pod wpływem przypadkowego najechania przez inny statek lub nawet wskutek samozapłonu.

Część bomb prawdopodobnie posiada zapalniki i to one są główną przyczyną zagrożenia. Eksplozja jednej bomby spowodowałby prawdopodobnie wybuch reszty ładunku.

Specjaliści ds. ładunków wybuchowych Royal Navy wskazują, że wybuchnąć mogą też bomby bez zapalników. W latach 40. XX wieku dodatkiem do TNT używanego bombach był bowiem azotan amonowy. Po zamoknięciu reaguje on eksplozywnie z żelazem.

Jeszcze w latach 70. organizacja Explosives Research and Development Establishment (ERDE) stworzyła symulację ewentualnej eksplozji ładunku wraku. Kolumna wody, błota, odłamków bomb i wraku miałaby 300 m średnicy, a małe odłamki znalazłyby się na wysokości 3000 m. Fala w ujściu rzeki osiągnęłaby 5 metrów wysokości, zaś wstrząs eksplozji uszkodziłby wszystkie budynki w promieniu 3 km.

Obecnie do tych zniszczeń doszłyby skutki uszkodzenia terminalu gazowego i dwóch rafinerii ropy. Eksplozja przewożonych bomb byłaby 700-krotnie silniejsza niż wybuch bomby, zastosowanej w USA, w zamachu przez Timothy McVeigha. Zburzyła ona niemal całkowicie budynek rządowy w Oklahoma City.

Jak powiedział „New Scientist” rzecznik Ministerstwa Transportu Wielkiej Brytanii, nowe ekspertyzy dotyczące stanu wraku USS Richard Montgomery „wskazują na to, iż trzeba przeprowadzić badania i ocenić możliwość eksplozji”. „Nie zapomnieliśmy o nim” – dodał. Jednak według magazynu, los wraku nie został określony. (PAP)

mmej/ agt/

Dyskusja na dany temat:

Aktualnie brak wiadomości dla tego tematu. Chcesz być pierwszy ? Napisz wiadomość >

Najświeższe wiadomości IOH News: