z dnia 11 kwietnia 2010 18:55



Dnia 10 kwietnia tego roku na lotnisku w Smoleńsku rozbił się polski samolot rządowy z 96 ludźmi na pokładzie. Wszyscy zginęli. Wśród ofiar byli: Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński i jego małżonka, prezydenccy ministrowie, generałowie WP, posłowie i senatorowie... Po raz pierwszy w dziejach Polska straciła jednocześnie tylu ludzi zajmujących czołowe stanowiska w kraju. Nie było bitwy, w której padło tylu generałów.
W komentarzach medialnych i prywatnych dominują określenia: tragedia, dramat, wielkie nieszczęście. I tak jest w rzeczywistości. Zginęli ludzie, którzy nie tylko zajmowali ważne stanowiska, na których barkach spoczywała odpowiedzialność za losy kraju, ale przede wszystkim byli czyimiś rodzicami, dziećmi, rodzeństwem.
Niektórych z nas tragedia ta dotknęła osobiście. Wśród ofiar byli bowiem nasi osobiści znajomi czy przyjaciele. I mnie trudno pogodzić się z faktem, że z Andrzejem już nie spotkam się na wąskiej uliczce Starego Miasta w Genewie, a z Tadeuszem nie będę żartował na kolejnych zjazdach absolwentów naszego liceum...
W chwili modlitwy czy zadumy nad tym zdarzeniem pomyślmy także, co ci ludzie mogli jeszcze zrobić dla kraju, swoich bliskich i dla siebie. Przerwana nić życia już im to uniemożliwiła.
I chociaż ich miejsca zajmą zastępcy czy następcy, to przecież właśnie tych konkretnych osób zabraknie w tworzeniu naszego jutra, a przez to i przyszłość może wyglądać odmiennie. Ale i tych nowych ludzi musimy chronić przed możliwością powtórzenia się podobnej tragedii, chociażby przez zakup nowocześniejszych samolotów. Bo naszej ojczyzny nie stać na powtórzenie się takiego wydarzenia.
Cześć Ich pamięci!

Redaktor Naczelny
Jarosław Gdański


Inne aktualności Inne Oblicza Historii:

a