Zobacz co znajdziesz w numerze 23 magazynu Inne Oblicza Historii

Czas w piekle - ostatni świadek AL Riese


Dawna stacja kolejowa w Walimiu (Wustewaltersdorf). Po 65 latach od zakończenia II wojny światowej powraca na nią Edmund Szenkowski, ostatni żyjący więzień z filii obozu koncentracyjnego Gross Rosen ? Arbeitslager Riese. Opowieść jest przejmująca. Stać w tym miejscu po ponad pół wieku i widzieć obrazy z przeszłości to prawdziwy, z wszystkimi emocjami, wehikuł czasu. Czas goni nieubłaganie. Edmund Szenkowski ma 84 lata, jednak lekarz pozwolił mu odbyć tę podróż, aby ? jako ostatni żyjący uczestnik tych wydarzeń ? mógł opowiedzieć o hitlerowskich podziemiach śmierci, jakimi były Góry Sowie w czasie II wojny światowej.



Ihrowica - zabili nas w Wigilię


Trudno zrozumieć zbrodnię popełnioną w podolskiej wsi Ihrowica 24 grudnia 1944 r., gdy do polskich domów podczas wigilijnej wieczerzy wdarli się nagle zbrojni banderowcy z OUN?UPA i okoliczni ukraińscy chłopi, mordując, rabując i paląc. Opis zdarzeń znamy od naocznego świadka ludobójstwa, Jana Białowąsa. Czym miejscowi Polacy zasłużyli sobie na tak straszne potraktowanie? Dlaczego pod ciosami ukraińskiej siekiery zginął wyjątkowo dobry i kochający ludzi ksiądz Stanisław Szczepankiewicz, który przez całe lata z oddaniem leczył i pielęgnował wszystkich chorych, bez względu na ich narodowość i wyznanie? 3. Gdańscy huzarzy śmierci Kiedy w 1815 r. huzarzy z trupią czaszką na czaku wjeżdżali do Gdańska, należeli już do najsłynniejszych jednostek pruskiej jazdy. Rodowód ich sięgał 1741 r., gdy w początkach wojny z Austrią o Śląsk król Prus Fryderyk II nakazał sformować z jazdy pułkownika von Mackerodta piąty z kolei regiment huzarów swej armii. Dla odróżnienia go od innych król nakazał nosić im czarne mundury, stąd przez ponad 170 lat służący w nim kawalerzyści zwani będą ?czarnymi huzarami?. Nieformalnie zaś, ze względu na trupie czaszki, nazywani będą Totenkopfhusaren, co niedoskonale tłumaczymy na polski ?huzarzy śmierci?.



Operacja "Wisła", cz. II


Na temat akcji ?Wisła? napisano kilkadziesiąt mniej lub bardziej poważnych opracowań oraz niezliczone wręcz artykuły. Większość z nich skupia się jednak wyłącznie na losie deportowanej ludności cywilnej, pomijając przy tym wojskowy aspekt zagadnienia. Jeszcze gorzej na tym tle przedstawia się dyskusja dotycząca przyczyn tej akcji. Mówiąc obrazowo, przypomina ona dysputę o przyczynach małej liczby chętnych do kąpania się w Amazonce. Najwybitniejsze autorytety udowadniają, że winne są muliste i zarośnięte brzegi oraz silne wiry. Inni wskazują na panujące upały i mętność wody... tylko nikt nie wspomina o piraniach! W przypadku omawianych wydarzeń sytuacja wygląda niemalże identycznie. Mówi się o złych intencjach komunistów, chęci zemsty za Wołyń itd., zapominając, że na terenach objętych walkami mieliśmy do czynienia z nieprzebierającą w środkach zbrojną organizacją, niewahającą się przed eksterminacją ludności i dążącą do oderwania znacznych połaci terytorium państwa polskiego.



Tułactwo ks. Poniatowskiego


?Nie wykluczam, że kiedy kandydat PiS zostanie prezydentem, to pomnik ks. Józefa Poniatowskiego będzie ustawiony w innym miejscu, a tam stanie pomnik Lecha Kaczyńskiego? ? oświadczył 4 września ?Rzeczpospolitej? poseł Prawa i Sprawiedliwości Artur Górski. Inni zwolennicy pomnika zmarłego tragicznie prezydenta, a zwłaszcza tzw. obrońcy krzyża przed Pałacem Prezydenckim nie chcą odczekiwać 5-letniej kadencji (i karencji na ich pomysł) i domagają się budowy tam właśnie. Tyle że przed Pałacem już jeden pomnik stoi, a na dwa nie ma miejsca!!! ?Nie szkodzi? ? mówią ?przeprowadzacze? Poniatowskiego, a poseł Górski dodaje: ?W końcu ten pomnik nie stał tam zawsze?. I ma rację, nie stał tam zawsze, stoi tam od 1965 r. Ale co z tego? Zresztą śledząc dyskusje ?pod krzyżem? czy w prasie (Dariusz Baliszewski oskarżył w ?Newsweeku? feldmarszałka Paskiewicza o to, że ukradł pomnik księcia, a na jego miejscu postawił swój własny), czujemy, jak włos się jeży od niewiedzy lub półwiedzy o losach jednego z ważniejszych symboli Warszawy. Prawda, że wszyscy niemal ? ci, co chcą Lecha zamiast Józefa, i ci, co nie chcą ? wiedzą, że odlany w brązie Poniatowski historii łatwej nie miał. Miejsce przed Pałacem Prezydenckim jest bowiem czwartym jego przystankiem. Tyle że ? i to warto przypomnieć posłowi Górskiemu oraz ?przeprowadzaczom? ? każda, poza ostatnią, przeprowadzka była (bezpośrednio lub pośrednio) skutkiem działania okupanta rosyjskiego, niemieckiego, lub? komunistów. Wpisanie się w taką wizję porządku historycznego demokratycznemu państwu raczej nie przystoi.



Dobry doktor Petiot


Gdy zimą tego roku w paryskim Musée d?Orsay otwierano wystawę ?Zbrodnia i kara? (Crime & châtiment), pokazującą fascynację sztuki łamaniem piątego przykazania, pewne było, że w takiej czy innej formie (np. fotografii) zobaczymy na niej twarz ?dobrego doktora Petiot?. 54 lata po egzekucji wciąż pozostaje on symbolem zła, jakie może zagnieździć się w ludzkim umyśle. Ma też swoje miejsce w kulturze popularnej, że wspomnimy tu tylko francuski film Docteur Petiot Christiana de Chalonge (1990) czy całkiem świeży holenderski Zwartboek (u nas znany jako ?Czarna księga?) Paula Verhoevena.



Czy stawiać wrogom krzyże?


Po początkowych sukcesach w sierpniu 1914 r. armia austro-węgierska została pobita we wrześniowych bojach pod Lwowem, a południowe skrzydło rosyjskiego ?walca parowego? dotarło w listopadzie 1914 r. aż pod Kraków. Po nieudanym marszu na zachód Rosjanie skupili swoje wysiłki na próbie sforsowania Karpat i przedarcia się na Węgry. Krwawe walki trwały zimą i wiosną 1915 r. Dopiero przybycie znacznych posiłków niemieckich i przeprowadzenie udanego przełamania pod Gorlicami umożliwiło wyparcie Rosjan z Galicji Zachodniej, Wschodnia natomiast ? przynajmniej w części ? była terenem walk jeszcze w 1916 i 1917 r. Po zakończeniu walk pozostały żołnierskie groby...



Asasyni - sekta filozofów i morderców


Jednym z najbardziej interesujących okresów w historii jest epoka wypraw krzyżowych, zapoczątkowana u schyłku XI w. pierwszą krucjatą. Jej efektem było powstanie na Bliskim Wschodzie państw łacińskich, z Królestwem Jerozolimskim na czele. Krzyżowcy ? ci, którzy zostali na miejscu, jak też uczestnicy kolejnych krucjat ? musieli stawić czoła wrogości muzułmańskiego świata. Sami muzułmanie także byli wewnętrznie podzieleni, a jeden z ich odłamów zdobył sobie sławę w całym ówczesnym świecie, echo jego czynów znalazło zaś oddźwięk na kartach licznych przekazów kronikarskich.



Zagadka zbroi husarskiej Skórkowskiego


Wizerunek husarii funkcjonujący w świadomości naszego społeczeństwa jest jednoznaczny ? husarz to rycerz na koniu z dopiętą do pleców parą wielkich skrzydeł. Obraz ten jest na tyle powszechny, że pojawia się często w różnorakim kontekście ? jako symbol niezwyciężonych, np. w reklamach związanych ze sportem, jako znak jakości na korkach wyrobów monopolowych czy też w ogóle jako emblemat polskości, np. w promocji Polski. Wizerunek ten od ponad stu lat jest niezmienny, kilka pokoleń uznało go za jedyny i zgodny z prawdą. W rzeczywistości powstał on w tym kształcie w XIX-wiecznym malarstwie i literaturze pięknej. Jeszcze bardziej utrwaliły go, a nawet można powiedzieć spetryfikowały wizje malarskie dynastii Kossaków oraz ekspozycje muzeów powstałych wraz z odrodzeniem Rzeczypospolitej w 1918 roku. Już wtedy husaria i elementy jej uzbrojenia powszechnie uznawane były za symbol chwały naszego wojska.




Podziel się: