Zobacz co znajdziesz w numerze 9 magazynu Inne Oblicza Historii

Czarny dzień Royal Navy


Alan Kochel tłumaczył M.N. Dzień 24 maja zapisał się w historii Royal Navy czarną kartą. Tego dnia, 65 lat temu, doszło do bitwy na tzw. Drodze Duńskiej – wodach dzielących Grenlandię od Islandii. Przedzierającemu się na Atlantyk zespołowi niemieckiemu w składzie: pancernik „Bismarck” i ciężki krążownik „Prinz Eugen” zagrodziła drogę 2 Eskadra Krążowników Liniowych. Dowódcą eskadry był admirał Lancelot Ernest Holland.



Fallschirmjägergewehr 42– Mleczno-mięsna świnia-nioska


Leszek Erenfeicht FG 42: wyjątkowy karabin dla wyjątkowego użytkownika, zrodzony z potrzeby niepowtarzalnej chwili, wbrew zdrowemu rozsądkowi i pod prąd zmian rozwojowych zachodzących w dziedzinie uzbrojenia strzeleckiego, który omal nie pokonał niezmiennych, zdawałoby się, praw fizyki.



Niedoceniana bitwa. Heilsberg 1807.


Jarosław Gdański Sławomir Skowronek Jednym z największych, ale i najbardziej zapomnianych napoleońskich pobojowisk na obszarze dzisiejszej Polski jest teren na północny zachód od Lidzbarka Warmińskiego. Mało kto dziś o tym pamięta, a przecież historyczna nazwa miejscowości – Heilsberg – jest wypisana na paryskim ?uku Triumfalnym. Kilkutysięczne wówczas miasteczko zostało wiosną 1807 roku uczynione przez Rosjan i Prusaków jednym z głównych ośrodków dowodzenia i osią działań przeciwko napoleońskiej Wielkiej Armii. Tam znajdowały się duże magazyny wojsk rosyjskich i pruskich...



Ormiański 809. batalion Wehrmachtu „Zejtun”


Eduard A. Abramian W początkowym okresie wojny na froncie wschodnim niemieckie władze wojskowe zorganizowały sztab, a następnie dowództwo tzw. Legionów Wschodnich. Na podstawie rozkazu Hitlera powstały legiony narodowe, które miały walczyć przeciwko Armii Czerwonej – jako równoprawni sojusznicy III Rzeszy – o wyzwolenie swoich okupowanych przez ZSRR krajów. W 1941 r. sformowano tylko cztery legiony, jako zbrojne ramię działających w Berlinie komitetów narodowych. W listopadzie i grudniu utworzono legiony: turkiestański, kaukasko-mahometański, gruziński i ormiański . Później zostały jeszcze sformowane nowe legiony, niektóre zaś przeformowywano, np. Legion Kaukasko-Mahometański został przekształcony na Legion Azerski. Wszystkie te legiony były podporządkowane Sztabowi Legionów Wschodnich, na którego dowódcę wyznaczono gen. mjr. Maksa Ilgena. W 1943 r. zastąpił go gen. kawalerii Ernst Köstring.



ORP „WILK” – WSPOMNIENIA OFICERA


Nieco po szóstej rano, l września 1939 roku. Nad portem na Oksywiu trzy niemieckie „Heinkle”. Pierwszy otwiera do nich ogień enkaem z kiosku ORP „Wilk”. Wśród 46-osobowej załogi „Wilka” jest oficer-mechanik okrętu, porucznik Zygmunt Jasiński: „Nawet nie pomyślałem wtedy, że to już wojna...” Potem natychmiast wyszli na Zatokę Gdańską. W domu, przy ulicy Starowiejskiej 56 w Gdyni pozostała żona w ciąży i trzyletni syn Andrzej. Porucznik Jasiński jest najstarszym (wiekiem) oficerem na okręcie. O dwa miesiące nawet starszy od dowódcy „Wilka”, kapitana Bogusława Krawczyka, nie mówiąc już o reszcie „młodzieży”: kapitanie Borysie Karnickim, poruczniku Bolesławie Romanowskim czy podporuczniku Henryku Kamińskim. Ci zresztą z racji wieku nazywają Jasińskiego „Radcą”.



„Polski Edison”


Robert Kola Poszukując materiałów dokumentujących polską myśl techniczną w kolejnictwie okresu zaborów całkiem nieoczekiwanie natrafiłem na opis patentowy wynalazku Jana Szczepanika, zapewne największego polskiego wynalazcy, zatytułowany Tor z szynami rozstawionymi wzajemnie naprzemiennie...



Przemysł wałbrzyski w czasie II wojny światowej


Jerzy Delekta Druga wojna światowa, jak każda wojna w historii, to nie tylko zmagania na polu walki, ale także konfrontacja na innych płaszczyznach, w tym w przemyśle, który jest najważniejszą dziedziną gospodarki. Wałbrzych jako niewielkie miasto na prowincji Niemiec w czasie drugiej wojny światowej także brał udział w tych zmaganiach.



Rezerwy Banku Polskiego


Kiedy Władysław Grabski przystępował do reformowania systemu monetarnego kraju, nawet nie przypuszczał, że jego dbałość o silną i mocną złotówkę, mającą pokrycie w rezerwach złota, okaże się wręcz materiałem na scenariusz. Czy można sobie bowiem wyobrazić ciekawszy temat na sensacyjną książkę lub film? Chyba nie. Tymczasem sprawa złotego depozytu jest zupełnie nieznana polskiemu społeczeństwu, jakież więc było moje zdumienie, gdy zbierając materiały do poniższego artykułu natknąłem się na recenzję książki amerykańskiego pisarza , wykorzystującego w fabule swojej powieści historię ewakuacji rezerw złota Banku Polskiego. Wśród oficerów, wymienionych przeze mnie w artykule, nie ma kapitana de Milji, głównego bohatera książki, ale są inni, prawdziwi, którzy stali się protoplastami tej postaci z kart amerykańskiego „komiksu”.



Romskie życie


Jacek E. Wilczur Mimo iż żyją między nami, są obywatelami państwa polskiego, noszą te same dowody osobiste co my, zdecydowana większość Polaków nie ma kontaktów z nimi, większość nie zna też środowiska Romów polskich, nie zna ich problemów. A jest Romów w Polsce ok. 24 tysiące, od około 500 lat żyją na naszej ziemi, a w latach drugiej wojny światowej, skazani przez Hitlera i jego zwolenników na całkowitą zagładę, ginęli masowo w komorach gazowych niemieckich obozów koncentracyjnych, rozstrzeliwani razem z Polakami i Żydami.



Słonie bojowe – czołgi antycznego świata


Wiele było korzyści płynących z zastosowania bojowego słoni w antyku, chociaż ogólna ocena ich przydatności jest na pewno dyskusyjna. Użycie słoni rzadko rozstrzygało o losach wielkich bitew, stanowiły one raczej tylko jeden z elementów armii i trudno ich przydatność bojową oceniać w oderwaniu od planu bitwy i jej przebiegu. W niniejszym artykule postaramy się przybliżyć zastosowanie słoni bojowych i wykazać, że w arsenale wielu antycznych armii stanowiły ważny rodzaj wojska. Bez wątpienia były one jedną z groźniejszych, ale też zupełnie nieprzewidywalnych broni.



Tatarska epopeja w lasach kieleckich


Jacek E. Wilczur W lasach w okolicy Chełbu, Drutarni, Piasków, Starej Kuźnicy w powiecie koneckim na Kielecczyźnie Tatarzy pojawili się na początku jesieni 1944 r. Było ich czternastu, cała drużyna. Po rosyjsku mówili słabo, ale można ich było zrozumieć. Byli uzbrojeni, mieli ręczne karabiny typu Mauser, jeden czeski karabin maszynowy, jedną pepeszę, sporą ilość granatów i amunicji. Odziani byli w mundury niemieckiego Wehrmachtu, w niemieckie płaszcze wojskowe, nosili wojskowe chlebaki. Ludziom po wioskach mówili, że chcą bić Niemców i przebić się na wschód, ale na razie pozostaną na Kielecczyźnie. Byli zbiegami z armii niemieckiej.



WOJENNE ŚLADY I POZOSTA?OŚCI W WARSZAWIE. Część pierwsza


W Warszawie, pomimo ogromnych zniszczeń, jakie przyniosła II wojna światowa, a po jej zakończeniu „władza ludowa”, pozostało jeszcze wiele wojennych „śladów i pamiątek”. Dziś coraz częściej przeszkadzają przy wznoszeniu nowych biurowców i budowanych hurtowo handlowych molochów. Tylko nieliczne z nich mają szansę na uratowanie od zniszczenia lub umieszczenie w muzeum. Te wojenne pozostałości – schrony, bunkry, umocnienia, napisy czy też inne ślady, które przetrwały dziesięciolecia na terenie Warszawy, często znajdują się koło nas, mijamy je czasem, nie zdając sobie sprawy, że dosłownie ocieramy się o historię!



Partyzanci z Puszczy Nalibockiej


Współpraca Armii Krajowej z Niemcami Stołpce to niewielkie miasteczko, leżące nad Niemnem, około 15 kilometrów od przedwojennej granicy polsko-sowieckiej. Na północ od Stołpców rozciąga się Puszcza Nalibocka, która swoją nazwę wywodzi od leżącego w odwiecznych borach w widłach Niemna i Berezyny miasteczka Naliboki. W okresie II wojny światowej i w latach powojennych Puszcza Nalibocka odegrała niezwykle ważną rolą, przede wszystkim jako schronienie dla wielu żołnierzy, partyzantów i uciekinierów. Historycy różnią się co do liczb, ale oceniają że w latach 1939–1945 w Puszczy Nalibockiej i okolicach przebywało od 10 tysięcy do nawet 25 tysięcy „leśnych”, czyli partyzantów, uciekinierów i ludzi szukających schronienia, a wreszcie pospolitych bandziorów.



Warszawa odsłania swe tajemnice


Paweł Lekki W marcu u zbiegu ulic Górczewskiej i Powstańców Śląskich w Warszawie robotnicy odkryli w ziemi ciężki karabin maszynowy. Wezwani na miejsce saperzy wydobyli na powierzchnię nie tylko karabin, ale również trójnożną podstawę, kilka metalowych pojemników na taśmy, aluminiową manierkę i zamek do karabinu. Okazało się, że są powody do radości – był to ciężki karabin maszynowy Browninga wz. 1930!




Podziel się: