Zarkawi umarł prawie godzinę po nalocie

Abu Musab az-Zarkawi zmarł 52 minuty po nalocie bombowym na jego kryjówkę - powiedział amerykański lekarz wojskowy. Dodał, że autopsja wykazała, iż rany terrorysty były typowe dla obrażeń odniesionych wskutek eksplozji bomby.
Płk Steve Jones, naczelny lekarz sił wielonarodowych, zakomunikował, że doradca Zarkawiego i jego przewodnik duchowy, szejk Abdul Rahman, zginął od razu.

Jones dodał, że badania DNA przeprowadzone przez amerykańskie Federalne Biuro Śledcze FBI potwierdziły, iż w nalocie zabito Zarkawiego. 39-letni przywódca irackiej al-Kaidy zginął w minioną środę wieczorem w miejscowości Hibhib około 60 km od Bagdadu, gdy amerykański F-16 zrzucił na dom-kryjówkę terrorysty dwie 230- kilogramowe bomby naprowadzane na cel laserem.

Rzecznik sił wielonarodowych gen. William Caldwell powiedział, że żołnierze amerykańscy dotarli na miejsce ataku po 28 minutach i zajęli się Zarkawim, który oddychał z wielkim trudem. Jones i niezidentyfikowany lekarz patolog dodali, że na ciele Zarkawiego "nie było śladów pobicia ani ran postrzałowych".

Jeden z mieszkańców Hibhib twierdził, że Amerykanie ciężko pobili Zarkawiego. Dowództwo wojsk USA stanowczo temu zaprzeczyło.

Caldwell powiedział, że pierwszą bombę zrzucono w środę o 18.12, a żołnierze amerykańscy pojawili się na gruzach domu o 18.40 i zastali tam już iracką policję.

Amerykański sanitariusz zajął się Zarkawim, ale - jak wyjaśnił Caldwell - jego tętno było takie, że nie ulegało wątpliwości, iż nie przeżyje.

"Było oczywiste, że doznał rozległych obrażeń wewnętrznych" - dodał generał.

Zarkawi zmarł o 19.04.

Gen. Caldwell powiedział, że nie postanowiono jeszcze, co zrobić z ciałem terrorysty.

Źródło:
onet.pl


Inne doniesienia prasowe: