Tajemnicze wypadki, podejrzane samobójstwa, sfingowane wypadki drogowe i śmierć od kuli zawodowego mordercy. Tak umierali świadkowie, którzy wiedzieli o spisku na życie gen. Marka Papały - pisze "Życie Warszawy".
W śledztwie dotyczącym zabójstwa byłego szefa policji trup ściele się gęsto. Zwłaszcza w półświatku, który przyjął zlecenie na Papałę. W dziwnych okolicznościach zginęli ci, którzy albo wiedzieli o zamachu, albo robili interesy ze zleceniodawcami - mówi gazecie jeden z prokuratorów.
Siedem lat po zabójstwie Marka Papały śledczy są o krok od ustalenia zleceniodawców i wykonawców mafijnego wyroku. Muszą się śpieszyć, bo od początku śledztwa zginęło już co najmniej osiem osób. Ludzie, którym zagrażał Papała, zaczęli działać, jeszcze nim mafijny cyngiel zastrzelił generała. Pierwszy poległ Nikodem Skotarczak. Zastrzelono go 24 kwietnia 1998 r. Kilkanaście dni wcześniej "Nikoś" uczestniczył w naradzie w gdańskim hotelu Marina - informuje "Życie Warszawy".
Spotkanie zorganizował Edward Mazur (polonijny biznesmen z Chicago, teraz poszukiwany międzynarodowym listem gończym), który wraz z Andrzejem Z. ps. Słowik szukał wykonawcy wyroku na Papale. Spotkali się tam z niejakim Arturem Z. ps. Iwan (szefem gangu płatnych zabójców) oraz Krzysztofem Hedbergiem ps. Kartofel. Skotarczak nie zgodził się na przyjęcie zlecenia i niedługo potem został zamordowany - podaje gazeta.
Po "Nikosiu" w przedziwnych okolicznościach umarli dwaj mafijni żołnierze. Dziwna też była śmierć Mieczysława Zapióra ps. Pancernik. Były antyterrorysta policyjny był zaufanym warszawskich mafiosów - czytamy w "Życiu Warszawy".
"Pancernik" zaginął w lecie 2000 r. Rzekomo utonął w czasie nurkowania w jednym z egipskich kurortów. Wcześniej zginął Ireneusz Sekuła, który robił interesy z "Pancernikiem" i wiedział dużo o esbecko-biznesowym układzie odpowiedzialnym za śmierć byłego szefa policji. Zanim prokuraturom udało się przesłuchać Krzysztofa Hedberga, ten zmarł, rzekomo po gwałtownej chorobie. Tropy przywiodły też śledczych do "Baraniny". 26 czerwca 2002 r. w areszcie przy ul. Rakowieckiej znaleziono powieszonego Tadeusza Maziuka ps. Sasza. Żołnierz "Baraniny" umarł na kilka godzin przed przesłuchaniem. "Sasza" wiedział o mordach zlecanych przez Barańskiego. Niespełna rok później skonał sam "Baranina". 7 maja rano znaleziono go powieszonego na pasku od spodni w wiedeńskim areszcie - przypomina "Życie Warszawy". (PAP)
Źródło:
wp.pl