Hinduskie świątynie rozkoszy

Hinduskie świątynie rozkoszy

Instytucja świątynnych służebnic, które de facto były prostytutkami, najdłużej przetrwały w Indiach. Cieszyły się tam wielkim poważaniem społecznym. Świątynnej prostytucji zakazano dopiero w XX wieku.

Instytucja „świętej” lub „świątynnej” prostytucji była znana w wielu starożytnych cywilizacjach. Pełne ekspresji, egzaltowane, erotyczne tańce i rytualne kopulacje kapłanek z kapłanami i pielgrzymami praktykowano w świątyniach Isztar w Babilonie, Ozyrysa w Egipcie, Afrodyty w Grecji, Tanit w Kartaginie i wielu innych miejscach kultu.

Uważano, że akt płciowy spełniony przez kapłankę jest ofiarą miłą danemu bóstwu i że dzięki temu zyskuje się wyjątkową łaskę i przychylność bogów. Szczególną rolę ta powinność kapłanek odgrywała podczas uroczystości symbolizujących płodność ziemi.

Świątynne ladacznice

Pierwsze pisemne świadectwa działalności świątynnych ladacznic w Indiach pochodzą z II wieku naszej ery. Początkowo do obowiązków boskich służebnic należało utrzymywanie porządku w miejscu świętym i dbałość o wizerunki bóstw. Rzeźby przedstawiające bogów kobiety ubierały w piękne stroje, stawiały przez nimi misy pełne ryżu i owoców, a następnie uświetniały ucztę tańcem i śpiewem.

Stopniowo świątynne tancerki zaczęto uznawać za małżonki bóstw. Taka pozycja zaczęła przynosić wymierne korzyści. Za możliwość oglądania świętych tanecznic wijących się w wymyślnym tańcu i zyskania dzięki temu przychylności bóstw bogaci pielgrzymi byli gotowi zapłacić brzęczącą monetą. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom pielgrzymów, kapłani zmuszali dziewczęta do wypełniania nawet najbardziej wyrafinowanych intymnych zamówień ofiarodawców. Najprawdopodobniej granica pomiędzy kapłankami i prostytutkami od samego początku była kwestią umowną.

Boskie kurtyzany w Indiach określano mianem dewadasi, co w przekładzie z sanskrytu znaczy dosłownie „boska niewolnica”. W Europie mówiono na nie „bajadery”. Boską kurtyzaną mogła zostać wyłącznie dziewczyna pochodząca z hinduskiej rodziny. Ojcu, który przynosił córkę do świątyni, kapłani obiecywali przychylność bogów i powodzenie w życiu. Dziewczęta często były przyprowadzane do świątyni z określoną intencją – miały zapewnić domowi zamożność albo uleczyć groźną chorobę. Na służbę do świątyni niektóre rodziny oddawały już dorosłe córki, które nie wyszły odpowiednio wcześnie za mąż i które były zbytnim obciążeniem dla rodziców.

Zdarzało się, że powodem oddania dziewczyny do świątyni było stwierdzenie, że została poczęta lub przyszła na świat przy nieodpowiedniej konstelacji gwiazd.

Obrzęd zaślubin

Dziewczynę, którą rodzice przyprowadzali pod ołtarz, nazywano datta. Natomiast vikruta nazywano tę, którą rodzina oddawała świątyni za odpowiednią opłatą. Bhakta to ta, która dobrowolnie podejmowała boską służbę.

Mianem harity określano zmuszoną do świątynnej posługi po tym, jak została uwiedziona przez mężczyznę. Alankina była przede wszystkim nałożnicą radży lub innego wielmoży, którą pan podarował świątyni. W przeszłości w Indiach istniała powszechna praktyka uśmiercania nowo narodzonych dziewczynek, jako że urodzenie dziecka płci żeńskiej jest w kulturze hinduskiej uważane za karę za grzechy. W wielu przypadkach zaniesienie niemowlęcia do świątyni i poświęcenie boskiej służbie ratowało nowo narodzonej dziewczynce życie. Zaczynała służbę przy świątyni w wieku siedmiu-ośmiu lat. Zanim przystąpiła do obowiązków, musiała przejść obrzęd zaślubin. W czasie ślubnego rytuału rolę boga pełnił jego symbol. Mógł to być miecz lub dysk, który narzeczona trzymała w ręku.

Tymczasem kapłan recytował odpowiednie fragmenty świętych ksiąg. Po modłach symbol bóstwa powracał na ołtarz. Dziewczyna zobowiązywała się zostać żoną boga. Potwierdzeniem złożonych ślubów był nakładany jej uroczyście naszyjnik, zwany tali. Na rękach, piersiach, biodrach i plecach nowo zaślubionej boskiej małżonki odciskano piętno. W świątyniach Wisznu były to wizerunki muszli i dysku, w świątyniach boga Sziwy – symbole jing i jang, czyli pierwiastka męskiego i żeńskiego. Czasami zamiast piętna robiono tatuaże lub rysunki pastą sandałową.

Po uroczystości dziewczynkę prowadzono do pokoi, gdzie miała się przygotować do pierwszego spotkania z małżonkiem. Na małżeńskim łożu w rolę bóstwa wcielał się na ogół jeden z kapłanów lub ofiarodawca, mający bliskie kontakty ze świątynią.

Boskie tancerki

Osiągnięcie wysokiego poziomu profesjonalizmu w boskiej służbie wymagało wiele trudu i poświęceń. Dziewczyny pod kierunkiem doświadczonych nauczycieli i kapłanów uczyły się tańca, śpiewu, recytacji, poznawały sztukę pisania wierszy, pięknego wysławiania się i prowadzenia rozmowy o bohaterach utworów literatury klasycznej. Oddzielną dziedziną, której arkana musiały szczególnie dobrze poznać świątynne dziewczęta, były sekrety boga miłości Kamy. Wiele ze służebnic boskiej miłości przeszło do historii jako wybitne tancerki, poetki i przyjaciółki wielkich postaci indyjskiego średniowiecza. Właśnie dzięki dewadasi udało się zachować tradycje tańca szkoły bharatanatjam. Większość dewadasi pozostawała w świątyni do końca życia. Przy czym podeszłego wieku dożywały nieliczne służebnice bóstwa. Kiedy dewadasi nie była w stanie wykonywać przypisanych jej obowiązków, mogła pozostać w świątyni lub jeździć po kraju i zarabiać na życie w dowolny sposób.

Świątynne prostytutki cieszyły się poważaniem społecznym – ich zajęcia nie uważano za rzecz haniebną ani wstydliwą. Dewadasi brały udział we wszystkich ceremoniach religijnych. Obecność świątynnej służebnicy na ślubie uchodziła za dobry omen. Wędrowcowi, który spotkał na swej drodze dewadasi, dobrze się wiodło.

Od liczby świętych służebnic zależał prestiż świątyni. W słynnej świątyni Wisznu w Tandjavur było czterysta tancerek, w świątyni Sziwy w Somnath – pięćset. W samym Gudżarat na cztery tysiące świątyń przypadało 10 tysięcy dewadasi.

Koniec dewadasi

W XIX wieku instytucja świątynnej prostytucji zaczęła tracić na ważności. Było to związane przede wszystkim z działalnością reformatorów hinduizmu, którzy uznali praktykę dewadasi za wypaczenie etycznych zasad wiary. Szczególnie mocno sprzeciwiał się świątynnej prostytucji Mahatma Gandhi. „Moja dusza protestuje przeciwko wykorzystywaniu młodych dziewcząt do niemoralnych praktyk – oświadczył Gandhi. – Nazywając je dewadasi, obrażamy boga”.

Gandhi uważał, że praktyka dewadasi sprzyja utrzymaniu niższej pozycji kobiety w społeczeństwie i hamuje rozwój społeczny. Jego zdaniem ze świętych ksiąg hinduizmu należałoby usunąć te fragmenty, które usprawiedliwiają istnienie świątynnej prostytucji.

W latach 50. XX wieku średni wiek dziewcząt przyjmowanych na służbę przy świątyniach podniesiono do 18 lat. Dziś instytucja dewadasi jest oficjalnie zabroniona. Zachowano ją jedynie w kilku świątyniach na południu Indii i w świątyni Dżagannatha w stanie Oris. Dewadasi pojawiają się tam podczas obrzędu budzenia bogów lub układania do snu. Wykonują wtedy rytualne tańce nasycone erotyką. Po wykonaniu przed posągiem bóstwa rytualnego tańca tancerki znikają w tajemniczym mroku świątyni...

Niezawisimaja Gazieta, 6.04.2005

Źródło:
onet.pl


Inne doniesienia prasowe: