"Gazeta Wyborcza": Produkcja mydła z ludzi nie była zbrodnią ludobójstwa - ustalił gdański IPN, który chce zakończyć umorzeniem śledztwo w sprawie hitlerowskiego laboratorium prof. Spannera.
Mydło robiono, ale nikogo w tym celu nie zabijano. Mniejszość niemiecka chce teraz zmiany treści pamiątkowej tablicy - pisze "Gazeta Wyborcza".
Robione w Gdańsku pod koniec wojny mydło z ludzi opisała Zofia Nałkowska w opowiadaniu "Profesor Spanner" (cykl "Medaliony"). Sprawa byłaby już dawno odłożona ad acta, gdyby nie to, że śledztwa nie zakończono w czasach PRL. W latach 70. zostało zawieszone, bo strona polska oczekiwała pomocy ze strony Centrum Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w niemieckim Ludwigsburgu. Niemcy nie udostępnili wówczas swoich ustaleń. Zrobili to dopiero niedawno, na prośbę Instytutu Pamięci Narodowej.
Przesłali m.in. protokoły przesłuchań prof. Rudolfa Spannera przeprowadzone w ramach postępowania denazyfikacyjnego. Spanner stwierdził, że w Instytucie Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku w latach wojny rzeczywiście wytwarzano substancję na bazie tłuszczu ludzkiego. Jego zdaniem nie było to jednak mydło, lecz środek do preparowania stawów ludzkich.
- Rzecz w tym, że nic nie wiadomo o takiej metodzie - mówi prokurator Maciej Szulc, naczelnik oddziałowej komisji ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu z gdańskiego IPN. - Są dużo prostsze sposoby preparacji stawów i dlatego należy uznać, że Spanner opowiedział śledczym historię, która pomogła mu się uwolnić od kłopotów w Niemczech.
Robienie mydła nie było wytworem komunistycznej propagandy. Wynikało z zeznań osób wykonujących różnego typu prace u Spannera. Trzej z nich to byli jeńcy brytyjscy, których przesłuchano już po powrocie do ojczyzny. Ich zeznaniom można wierzyć.
Czy Nałkowska mijała się z prawdą, pisząc swoją relację z gdańskiego Instytutu Anatomii? Zdaniem Szulca - nie. Opowiadanie "Profesor Spanner" może jednak sugerować dużą skalę procederu. - Tymczasem należy przyjąć, że był to tylko rodzaj eksperymentu - tłumaczy prokurator Szulc.
Źródło:
onet.pl