Po kilkudniowej dyskusji na temat ostatnich posunięć ministra Zbigniewa Ziobry na łamach bloga, a zwłaszcza po krytyce Ewy Siedleckiej, głos zabrał doradca ministra sprawiedliwości, pan Jacek Czabański. Jak zaznaczył to jego stanowisko "które jest oczywiście aprobowane przez Ministra i wyraża jego poglądy":
W toczącej się dyskusji mieszane są ze sobą dwie kwestie: jedną sprawą jest bowiem popieranie lub nie poglądów Ministra Ziobro na reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Drugą sprawą jest pozycja komisji kodyfikacyjnej. Nie wiem dlaczego red. Siedlecka uważa, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego jest ciałem niezależnym. Komisja została powołana jako organ pomocniczy Rady Ministrów (na podstawie Ustawy o Radzie Ministrów) i ma pomagać rządowi - a zwłaszcza Ministrowi Sprawiedliwości, przy którym działa - w realizacji polityki rządu.
Rozporządzenie, które ustanawiało Komisję nie przewidywało (w swoim pierwotnym brzmieniu) możliwości odwołania jej członków. Można się domyślać, że rząd SLD, który powołał Komisję w jej dotyczasowym składzie na niecały rok przed wyborami, celowo nie przewidział możliwości modyfikacji jej składu - w ten sposób, pomimo utraty legitymizacji społecznej, poglądy bliskie SLD mogłyby być dalej prezentowane za pieniądze podatników (wspomijmy, że w składzie komisji był m.in. minister sprawiedliwości z rządu SLD w latach 96-97).
Co więcej, to Minister Sprawiedliwości jest odpowiedzialny na mocy prawa za przeprowadzanie kodyfikacji prawnych. Ponieważ obowiązkiem Komisji kodyfikacyjnej jest wskazywanie obszarów prawa wymagających zmiany oraz opracowywanie stosownych nowelizacji, konieczna jest przynajmniej ogólna zgodność pomiędzy Ministrem a Komisją co do kierunku zmian. Zważywszy na bardzo dobre wynagrodzenia członków Komisji (przewodniczący otrzymuje blisko 6 tysiecy złotych miesięcznie), można oczekiwać nie tylko współpracy, ale i intensywanej pracy Komisji w przygotowywaniu zmian - pracy, która nie miała miejsca.
Profesor Waltoś od dawna był przeciwnikiem zmian proponowanych przez Ministra a popieranych przez szereg praktyków i teoretyków prawa. W tej sytuacji, prace Komisji nie mogły być użyteczne dla rządu w jego zamierzeniach legislacyjnych, realizujących program wyborczy. W gruncie rzeczy, Minister miał prawo oczekiwać, że prof. Waltoś, wiedząc o istniejących zasadniczych rozbieżnościach poglądów, złoży rezygnację niezwłocznie po zaprzysiężeniu Ministra, nawet jeśli wiązało się to z utratą sowitego wynagrodzenia. Ponieważ tak się nie stało, Minister wystąpił o taką zmianę Rozporządzenia o Komisji Kodyfikacyjnej, która zapewni mu wpływ na skład jej członków, a to dlatego, że - podkreślmy to jeszcze raz - Komisja jest organem Rady Ministrów a więc ciałem pomocniczym dla rządu i ma mu pomagać w realizacji programu wyborczego (na ten aspekt sprawy zwracał słusznie w dyskusji uwagę "Prawnik" i kilka innych osób, o red. Janke nie wspominając).
To tyle, jeśli chodzi o Komisję Kodyfikacyjną - można tylko dodać, że nowy przewodniczący, prof. dr hab. Andrzej Siemaszko, ma obecnie wolną rękę w doborze współpracowników, a Minister nie wyklucza, że w pracach nowej Komisji weźmie udział część członków z poprzedniego składu Komisji. Uspokajając red. Siedlecką mogę dodać, że debata na temat propozycji rządowych odbędzie się w Parlamencie i tam zarówno prof. Waltoś jak i szereg innych osób będą mieli możliwość zabrania głosu jako eksperci i w ten sposób będą mogli się przyczynić do ulepszenia składanych propozycji. Działanie Ministra nie ma więc na celu uciszanie krytyki, lecz zapewnienie by ciało rządowe, które kosztuje kilka milionów złotych w trakcie kadencji, wykonywało swoje obowiązki w sposób właściwy.
Co do meritum natomiast, to z przykrością trzeba stwierdzić, że red. Siedlecka (i kilku innych dyskutantów) bezkrytycznie przyjmuje autoreklamę prof. Waltosia. Przypomnijmy, że kodeks postępowania karnego, którego prof. Waltoś był współautorem, trzeba było nowelizować już 24 razy w ciągu zaledwie kilku lat od jego uchwalenia, a jedna z nowelizacji obejmowała blisko 250 zmian. Mimo tego, nadal 60% sędziów i prokuratorów (wedle ankiety przeprowadzonej przez Komisję Kodyfikacyjną) uważa, że konieczne są dalsze pilne zmiany w tym kodeksie. Oczywiście, można twierdzić, że wadliwe dzieło najlepiej naprawi jego autor, ale warto być może dopuścić do głosu tych praktyków i teoretyków, którzy od początku wykazywali wady tej kodyfikacji. Rozszerzenie grona Komisji Kodyfikacyjnej może tylko poprawić jakość jej prac.
Wbrew temu co twierdzi red. Siedlecka, pomysły Ministra Ziobro nie są jego autorskimi inowacjami nieznanymi praktyce prawa karnego. Minister stara się korzystać z rozwiązań sprawdzonych już na świecie (aczkolwiek ciągle może nieznanych prof. Waltosiowi), takich jak: szybki tryb karania sprawców drobnych przestępstw, znany we Francji, Włoszech, USA i szeregu innych państw; krótkoterminowe kary pozbawienia wolności w miejsce kary o iluzorycznej dolegliwości, tj. kary w zawieszeniu (do tego sprowadza się sens regulacji o chuligaństwie.
Polska jest tym krajem, który wyjątkowo rzadko stosuje krótkoterminowe kary pozbawienia wolności w porównaniu z innymi); nadzór elektroniczny, który pozwala na przebywanie skazanego na wolności, przy jednoczesnej ścisłej kontroli wykonywania obowiązków nałożonych przez sąd (stosowany powszechnie w USA, Wlk. Brytanii, Szwecji i kilkudziesięciu innych krajach). Opisywany przez red. Siedlecką przykład wprowadzenia sztywno określonej kary pozbawienia wolności za kwalifikowany typ zabójstwa (rozwiązanie znane notabene w innych systemach) jest dowodem na ignorancję co do przebiegu procesu legislacyjnego.
Poprawka, zgłoszona przez PiS, w powiązaniu z innymi poprawkami, przewidywała możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary - jednak wskutek dalszych prac, możliwość ta została wykluczona, na co nie miał wpływu poseł Ziobro. Nie on jest więc odpowiedzialny za obecny stan rzeczy, a stosowna poprawka zostanie wkrótce zgłoszona w rządowym projekcie nowelizacji kodeksu karnego. Podsumowując, zmiany proponowane przez Ministra Ziobro opierają się na doświadczeniach innych państw, znajdują uznanie znacznej części praktyków i teoretyków i cieszą się poparciem opinii publicznej. To, że zmiany wywołują jednocześnie sprzeciw pewnej części środowiska, choćby tej części, która jest przez media hołubiona i wyjątkowo głośna, jest zjawiskiem w demokracji normalnym. Nie jest to jednak powód, żeby w dyskusji posługiwać się argumentami ad personam, zamiast rzetelnego przedstawienia wielu punktów widzenia, co należy do kanonu warsztatu dziennikarskiego.
Jacek Czabański, doradca Ministra Sprawiedliwości
Źródło:
onet.pl