Bulla to pieczęć najwyższej rangi. Jak dotąd znaliśmy trzy ołowiane bulle polskich książąt, w tym jedną przypisywaną samemu Bolesławowi Chrobremu. W listopadzie minionego roku pewien spacerowicz spod Płocka znalazł przypadkiem czwartą pieczęć.
Sama forma przedmiotu ma swoje korzenie w starożytnym Rzymie. Bulle były również w powszechnym użyciu w Bizancjum i, potem, na wczesnośredniowiecznej Rusi. W Europie Zachodniej podstawowe znaczenie miały bulle papieskie (od pieczęci, które do nich przykładano, wzięły nazwę dokumenty, wydawane przez biskupa Rzymu). Stosowali je również królowie i cesarze niemieccy w IX - XI w., znana jest wreszcie bulla króla węgierskiego Piotra. Badacze nie wiedzą jeszcze, skąd mogło wziąć się prawo do używania takiej prestiżowej pieczęci przez polskich władców.
Niezwykłego kalibru znalezisko zostało dokonane przypadkowo. Jak pisze na swoich stronach internetowych redakcja czasopisma "Inne Oblicza Historii”, "wielokrotnie apelowaliśmy do czytelników o zgłaszanie przypadkowych znalezisk, o informacje o miejscach, gdzie mogą się znajdować zaginione zabytki. Pragniemy przyczynić się do starań o zachowanie naszego dziedzictwa kulturalnego i historycznego, o ratowanie śladów przeszłości i - co za tym idzie - większą świadomość społeczeństwa w tym zakresie". To właśnie dzięki tym apelom pieczęć została ocalona dla nauki. Za pośrednictwem magazynu zabytek trafił bowiem do Gabinetu Numizmatycznego Muzeum Zamkowego w Warszawie, a także został poddany badaniom przez dra Marcina Hlebionka, sfragistyka.
Bulla dotrwała do naszych czasów niemal w całości. Awers zachował się bez większych uszkodzeń, natomiast zniszczenia rewersu prawdopodobnie są wynikiem zerwania pieczęci ze sznura. Ołowiana pieczęć ma kształt krążka o średnicy około 40 mm, a wytłoczony na niej odcisk – około 35 mm. Częściowo zachowany napis na awersie głosi: [..]G[.]L[…]ZLAVI DVCIS P[…].Widoczny tam wizerunek przedstawia księcia w mitrze na głowie, który w prawej ręce trzyma włócznię (być może św. Maurycego), a w lewej – tarczę. Na rewersie widoczna jest postać świętego Wojciecha, możliwa do zidentyfikowania nie tylko dzięki atrybutom (pastorał, księga), ale i legendzie (podpisowi). Stylizacja wizerunku i liter, miejsce znalezienia oraz fragment imienia pozwalają się domniemać, że pieczęć należała do księcia Bolesława Kędzierzawego (1122–1173), władcy dzielnicy mazowieckiej, a po wygnaniu jego starszego brata Władysława (1146) – księcia seniora.
Znalezisko czwartej już ołowianej bulli książęcej jest niezwykle ważne. Może bowiem sugerować, że takie bulle nie były zjawiskiem rzadkim. Ciągle nie wiemy, jaka była ich funkcja. Prawdopodobnie – podobnie jak pieczęcie woskowe – służyły do uwierzytelniania dokumentów lub plombowania przedmiotów. Opracowanie niezwykłego znaleziska opublikowane zostało w najnowszym numerze „Innych Obliczy Historii”.
Eugeniusz Wiśniewski
Na podstawie: PAP, Inne Oblicza Historii
Źródło:
www2.polskieradio.pl