Chiny/ W rocznicę masakry pekiński plac pod czujnym okiem policji

4.6.Pekin (PAP/Reuters, Kyodo) - Na pekińskim Placu Tiananmen, gdzie 18 lat temu doszło do krwawej rozprawy armii z domagającymi się demokracji studentami, w poniedziałek panował spokój. Plac pozostawał jednak pod czujnym okiem policji.



Jak podaje agencja Kyodo, funkcjonariusze zatrzymali rano kobietę, usiłującą rozdawać przechodniom ulotki. Skrzętnie zebrano też kartki, jakie zdążyła rozrzucić na placu - zatrzymaną zaprowadzono do zaparkowanego na obrzeżach Tiananmen policyjnego wozu. Policjanci - pisze japońska agencja - zatrzymywali też przed wejściem na plac ludzi z większymi pakunkami, sprawdzając zawartość.



Po raz pierwszy jednak od czasu masakry władze zezwoliły kierującej ruchem Matki Tiananmenu Ding Zilin (czyt. Ting Dzy-lin) na złożenie małej wiązanki kwiatów w miejscu, gdzie przed laty zginął jej syn - podało hongkońskie Centrum ds.Praw Człowieka i Demokracji w Chinach.



W poniedziałek wieczorem pamięć ofiar Tiananmenu tradycyjnie mają uczcić mieszkańcy Hongkongu, zbierający się na czuwaniu przy świecach. W ubiegłym roku w takim czuwaniu wzięły udział tysiące osób.



Na pekińskim placu jak co dnia, także w poniedziałek krążyły nagabywane przez ulicznych sprzedawców grupy turystów, dzieci puszczały latawce.



Pekińska prasa nie wspomniała o rocznicy. Masakra na Tiananmen, podczas której zginęły setki lub nawet tysiące demonstrantów, domagających się demokratycznych reform, m.in. pluralizacji systemu politycznego i wolności słowa, nadal pozostaje tematem zakazanym.



Rodziny ofiar masakry na pekińskim Placu Tiananmen z 1989 roku, skupione w organizacji Matki Tiananmen, także w tym roku po raz kolejny wezwały rząd chiński do opublikowania prawdziwej wersji tych wydarzeń, złożenia przeprosin oraz wypłacenia odszkodowań rodzinom ofiar śmiertelnych oraz rannym.



Według władz pekińskich, w wydarzeniach z 4 czerwca 1989 roku zginęło ponad 200 osób, ale nikt na samym placu. Niezależne organizacje twierdzą natomiast, że na placu poniosły śmierć setki, jeśli nie tysiące osób.(PAP)



Inne doniesienia prasowe: