Bulla pochodzi z czasów Bolesława... którego?

Znaleziona niedawno pod Sierpcem niedaleko Płocka bulla - ołowiany odcisk pieczęci - to czwarte takie znalezisko po egzemplarzach z miejscowości Głębokie koło Gniezna, następnie z Poznania oraz ze Wzgórza Lecha w Gnieźnie.
Bulla z okolic Płocka jest obecnie przedmiotem badań naukowców, którzy analizują jej wygląd, treść i pochodzenie.

ALBO KRZYWOUSTY, ALBO KęDZIERZAWY Bullę w listopadzie przypadkowo odkrył spacerujący mężczyzna. Za pośrednictwem redakcji magazynu historycznego "Inne Oblicza Historii" [www.ioh.pl] znalezisko trafiło na Zamek Królewski w Warszawie.

Zabytek to metalowy krążek o średnicy około 40 mm, z wytłoczonym w nim trochę mniejszym odciskiem. Awers pieczęci zachował się bez większych uszkodzeń, natomiast zniszczenia rewersu - prostopadłe do osi odcisku - są wynikiem zerwania pieczęci ze sznura.

"Na awersie pieczęci widnieje wizerunek księcia w mitrze na głowie, w prawej ręce trzymającego charakterystyczną włócznię - być może włócznię św. Maurycego - w lewej zaś tarczę. Na drugiej stronie wyobrażono postać świętego Wojciecha - patrona Polski, w prawicy trzymającego pastorał, w lewej ręce natomiast księgę. Czytelny fragment legendy rewersu zawiera imię świętego" - opisuje dr Marcin Hlebionek z Archiwum Państwowego w Bydgoszczy, badający bullę.

Legendę rewersu doktor odczytuje jako: + ADA[.]bERT[...]ELM(VS). Mirosław Andrałojć, archeolog i współodkrywca pierwszej bulli z miejscowości Głębokie, sugeruje, że treść legendy należy rekonstruować jako + S ADALBERTVS EPS GNEZDNA, podobnie jak na brakteacie Bolesława Krzywoustego. "Warto zwrócić uwagę na pojawiającą się nazwę Gniezna - tu w formie GNEZDNA" - mówi Andrałojć.

Dr Hlebionek jest bardziej wstrzemięźliwy w ocenie możliwości odczytania końcówki legendy na rewersie. "Końcówka przed oczyszczeniem trudna jest do rekonstrukcji. Pan Andrałojć przekonany jest, że znajduje się tam fragment nazwy Gniezna i logika kazałby tak to czytać. Sekwencja liter, które podaje on w rekonstrukcji jednak nie zgadza się z tym, co widać na bulli. Musiałoby dojść do przemieszania literek" - zaznacza doktor.

"Takie przemieszczenia liter zdarzały się na monetach - zaproponowałem odczyt końcówki jako ZEDNS. Nie zmienia to jednak faktu, że chodziłoby o fragment łacińskiej nazwy Gniezna" - dodaje.

Obydwaj naukowcy zgodni są co do odczytu legendy awersu. Ma ono znaczenie dla ustalenia, do którego władcy należy wizerunek. Badania przyniosły wspólny wniosek - imię właściciela to Bolesław. "Fragmentarycznie zachowany napis otokowy głosi: [..]G[.]L[...]ZLAVI DVCIS P[...]. Stylizacja wizerunku i liter, jak i miejsce znalezienia, pozwalają się domyślać, że mógł być to książę Bolesław Kędzierzawy, władca dzielnicy mazowieckiej, później zaś, po wygnaniu starszego brata Władysława, książę senior" - przypuszcza Hlebionek.

Na czasy Bolesława Kędzierzawego ma wskazywać również paleografia legendy na pieczęci. "Wykazuje ona cechy analogiczne do inskrypcji z tympanonu fundacyjnego klasztoru ołbińskiego we Wrocławiu datowanej na okres panowania Kędzierzawego. Ponieważ ten władca panował zarówno na Mazowszu, a później, jako princeps, władał również w Gnieźnie, uznałem za prawdopodobne, że to on był dysponentem odkrytej pod Sierpcem bulli" - tłumaczy dr Hlebionek.

Innego zdania jest Andrałojć. Uważa on, że zabytek należy do tego samego co bulle z Głębokiego i z Gniezna, starszego typu bulli Bolesława Krzywoustego.

"Ta teoria jest o tyle kłopotliwa, że władca, z którego czasów zachowały się informacje o pięciu wystawionych przezeń dokumentach, dysponowałby aż trzema tłokami pieczętnymi. Nawet gdyby ilość wystawionych przezeń bulli - w rozumieniu dokumentów opatrzonych ołowianą pieczęcią - pomnożyć przez dziesięć czy dwadzieścia - a jest prawdopodobne, że w użytku prócz ołowianych były także pieczęcie woskowe - to ilość tłoków przypisywanych księciu byłaby niewspółmierna do ilości jego dokumentów" - zauważa Hlebionek.

NIEJASNE PRZEZNACZENIE

Jak zaznacza Hlebionek najistotniejszym problemem nie jest rozstrzygnięcie, kto widnieje na awersie, ale odpowiedź na pytanie, czemu pieczęcie mogły służyć. "Niezależnie, czy przypiszemy je Krzywoustemu, czy też kilku władcom, co wydaje się bardziej prawdopodobne, nasza wiedza o dokumentach w XII w. jak i ilość wzmianek o istniejących wówczas dyplomach władców Polski każe się zastanowić, czy ołowiane pieczęcie służyły tylko do uwierzytelniania dokumentów, czy też pełniły również inne funkcje" - opisuje problem.

"Znalezienie kolejnej ołowianej pieczęci księcia polskiego, o ikonografii zbliżonej do innego odcisku, ma ogromne znaczenie. Pokazuje bowiem, że bulle nie były zjawiskiem efemerycznym, a władcy, komponując pieczęcie, nawiązywali do utartych zwyczajem wzorów. To zaś pozwala przypuszczać, że były one jednym z elementów dawnej rzeczywistości. Bez odpowiedzi pozostaje na razie pytanie o funkcje ołowianych pieczęci. Nie można jednak wykluczyć, że - podobnie jak pieczęcie woskowe - służyły one do uwierzytelniania dokumentów bądź też zamykania - plombowania - przedmiotów" - rozważa doktor.

Mirosław i Małgorzata Andrałojć nie kryją zadowolenia z pojawienia się kolejnej pieczęci. Od czasu, gdy cztery lata temu odkryliśmy pierwszą polską bullę książęcą, rozwiązał się worek ze znaleziskami. Dziś mamy już cztery zabytki tej rangi. Przypomnijmy - odkryty zostaje nie tylko wyjątkowy rodzaj pieczęci, lecz są to także jedne z najstarszych polskich pieczęci, pieczęci związanych z najdawniejszymi dziejami państwa - mówią.

"Hipotezy postawione przez nas pod koniec 2004 roku i opublikowane w monografii +Bulla Bolesława księcia Polski+ zachowują swoją aktualność. Co więcej, uważamy, że nowe odkrycia w całości je potwierdzają" - mówi Mirosław Andrałojć.

Źródło:
onet.pl


Inne doniesienia prasowe: