Agenci SB pozostaną tajni

nstytut Pamięci Narodowej podtrzymuje, że wchodząca w czwartek w życie nowelizacja ustawy o ochronie informacji niejawnych znosi ochronę tajemnicy państwowej wobec danych osobowych tajnych agentów SB. Nowa ustawa precyzuje bowiem, że ochronie podlegają tylko agenci wymienionych w niej tajnych służb III RP - czego nie było w "starej" regulacji.

Prezes IPN Leon Kieres zastrzega, że nie oznacza to, że od czwartku akta agentów PRL stają się jawne.

Informacja, że dane agentów SB przestaną być chronione od czwartku, pojawiła się w wydanym w środę komunikacie wydziału prasowego IPN, powołującego się na "wstępną opinię" IPN w tej sprawie.

Szef kolegium IPN Sławomir Radoń powiedział wkrótce potem, że "nic nie wie o tym, by nowa ustawa coś zmieniała w tej kwestii". Nieco później przyznał jednak, że wypowiadał się nie znając tej "wstępnej opinii".

Z opinii tej wynika, że zarówno poprzednia, jak i nowa ustawa zawierają zdanie, które stało się podstawą ochrony prawnej dla danych agentów SB po 1983 r.: "Chronione bez względu na upływ czasu pozostają dane identyfikujące osoby, które udzieliły pomocy w zakresie czynności operacyjno-rozpoznawczych organom, służbom i instytucjom państwowym uprawnionym do ich wykonywania na podstawie ustawy".

W starej ustawie była jednak mowa, że chodzi tu o "służby ochrony państwa wykonujące czynności operacyjno-rozpoznawcze" (bez ich wymieniania); w nowej wersji pojawia zapis, że chodzi o "Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu, Wojskowe Służby Informacyjnych oraz były Urząd Ochrony Państwa".

"Skoro są tu wyliczone wszystkie służby, których działalność podlega ochronie prawnej, to znaczy to, że SB jej nie podlega" - dodał Radoń, podkreślając, że właśnie na tym polega interpretacja IPN nowej ustawy.

"To jest opinia wstępna, a nie przesądzająca" - powiedział PAP Kieres. Dodał, że cała sprawa będzie jeszcze przedmiotem analiz, dlatego nie można mówić, że wszystkie agenturalne akta SB stają się od czwartku jawne.

W 1983 r. Sejm PRL uchwalił ustawę o MSW. Zapis poprzedniej ustawy o ochronie informacji niejawnych odnosił się zatem też i do tej ustawy, regulującej działalność peerelowskiego wywiadu, kontrwywiadu i SB - tak dotychczas IPN interpretował w praktyce te zapisy, choć były też i odmienne opinie prawne.

Prezydium komisji śledczej ds. PKN Orlen zdecydowało w środę, że nie zwróci się do IPN o zdjęcie klauzuli tajności z materiałów dotyczących Marka Belki. Wnioskodawca Roman Giertych (LPR), który jako jedyny poparł swój wniosek zapowiedział, że ponowi go w piątek. W środę po południu premier sam zwrócił się do prezesa IPN o odtajnienie swojej teczki. Kieres nie odpowiedział na pytanie PAP, czy odtajni teczkę.

Zbigniew Wassermann (PiS) powiedział, że wstrzymał się od głosu, ponieważ jego zdaniem, nowela ustawy o ochronie informacji niejawnych, przewiduje, że ochronie podlegają relacje tylko ze służbami III RP: ABW, AW, WSI i UOP; a nie ma tam Służby Bezpieczeństwa. To - jak twierdził - może oznaczać, że materiały IPN dotyczące Belki za kilka dni mogą być jawne. Później jednak przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że wprowadziła go w błąd ekspertyza ustna - nie chciał ujawnić czyja - i nie jest tak, jak twierdził wcześniej. "Nowelizacja ustawy o ochronie informacji niejawnych nie ma związku z odtajnieniem teczki Belki" - przyznał.

Wiosną profesorowie z IPN Andrzej Rzepliński i Witold Kulesza przygotowali "wstępną opinię" dla prezesa IPN, że Instytut może odejść od zasady nieujawniania danych agentów SB po 1983 r. Rzepliński mówił, że jest za taką interpretacją przepisów, by informacje po 1983 r. były dostępne na ogólnych zasadach. W jego przekonaniu nie trzeba byłoby zmieniać ustaw o ochronie informacji niejawnych i o IPN - "wystarczy interpretacja". Kulesza przypomniał zaś, że przeciwstawną opinię przygotowało biuro prawne IPN. Kieres replikował wtedy, że ma też przeciwne analizy, a w całej sprawie "trwają dyskusje".

Aby opublikować raport IPN o o. Konradzie Hejmie, Kieres odtajnił wszystkie akta tej sprawy - by na przeszkodzie nie stała bariera 1983 r. Podkreślał, że odtajnienie sprawy o. Hejmy nie oznacza, że bariera przestaje istnieć. "W każdej sytuacji będzie potrzebna odrębna decyzja o odtajnieniu" - dodał Kieres.

W lutym tego roku Kieres mówił PAP, że "naszą intencją jest zniesienie wszelkich barier, choć musi się tu wypowiedzieć zarówno kolegium IPN, jak i obecne służby specjalne". Zapewnił zarazem, że uznani przez IPN za pokrzywdzonych (czyli osoby inwigilowane w PRL) poznają nazwiska oficerów i agentów SB ze swej sprawy niezależnie od "bariery 1983 r.". Dane takie są też dostępne dla procesów lustracyjnych. Historycy mogą poznawać takie akta, ale muszą mieć certyfikat dostępu do tajemnicy; dane te są natomiast niedostępne dla dziennikarzy.

W marcu kolegium IPN przyjęło, by zapisać w projekcie tzw. dużej nowelizacji ustawy o IPN, że prezes może odtajniać materiały tajnych służb PRL także po 1983 r. - tak by tajemnicą państwową chronić tylko agentów służb specjalnych III RP, a nie PRL. Taki projekt autorstwa PO jest już w Sejmie, ale raczej nie zdąży on być uchwalony w tej kadencji. (mn)

Źródło:
wp.pl


Inne doniesienia prasowe:

a