„Z dniem 28 listopada 1918 r. rozkazuję utworzyć marynarkę polską, mianując jednocześnie pułkownika marynarki, Bogumiła Nowotnego szefem Sekcji Marynarki przy Ministerstwie Spraw Wojskowych” – tymi słowami Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, w rocznicę zwycięstwa pod Oliwą i zaledwie 17 dni po ogłoszeniu niepodległości, stworzył prawną podstawę utworzenia marynarki wojennej. Wyznaczył także pierwszego dowódcę, podlegającego bezpośrednio szefowi Departamentu I Ministerstwa Spraw Wojskowych.
Siedem dni wcześniej, kierując się m.in. apelami „Bandery Polskiej”, Naczelnik Państwa nakazał utworzenie Sekcji Dróg Wodnych (SDW) przy Ministerstwie Komunikacji, która miała zajmować się zarządem żeglugi i dróg wodnych. Kierownikiem tej sekcji został jeden z założycieli „Bandery Polskiej”, Edmund Krzyżanowski. Z dniem 8 lutego 1919 roku Sekcję Dróg Wodnych zreorganizowano, dzieląc ją na dwie samodzielne sekcje: Sekcję Budowy Dróg Wodnych i Sekcję Eksploatacji Dróg Wodnych, po czym obie przeniesiono do Ministerstwa Robót Publicznych.
Budynek Dowództwa Floty z wieżą sygnałową. Źródło: J. W. Dyskant, Polska Marynarka Wojenna w 1939 roku, cz. 1 W przededniu wojny, Gdańsk 2000
Sprawami marynarki handlowej zajmowała się Sekcja Marynarki Handlowej, utworzona jeszcze w początkach 1919 r. przy Ministerstwie Handlu.
Godny zauważenia jest fakt, że w momencie utworzenia Marynarki Wojennej (MW) kraj nie miał dostępu do żadnego morza, a rząd Jędrzeja Moraczewskiego kontrolował jedynie ziemie byłego Królestwa Polskiego bez Suwalszczyzny. Nowo powstałe państwo toczyło w tym okresie walki z wojskami ukraińskimi i bolszewickimi, a ich areną były tereny gęsto poprzecinane liniami rzek i ich rozlewisk. Ponieważ w niedalekiej perspektywie było zajęcie przez Polskę Pomorza (z Wisłą jako osią główną), a także ze względu na:
– wydany jeszcze 1 listopada przez generała Bolesława Roję rozkaz przeprowadzenia wszystkich zdobytych od Austriaków monitorów i kanonierek rzecznych do Krakowa (w wyniku którego w dniach 1–3 listopada kpt. Nawrocki przejął austro-węgierski tabor pływający znajdujący się w portach Kraków, Oświęcim i Sandomierz),
– działalność Bogumiła Nowotnego, w drugiej i trzeciej dekadzie listopada 1918 roku zajmującego się zabezpieczaniem poniemieckich jednostek rzecznych, które 21 listopada przekazano SDW (m.in. z rozkazu gen. Rozwadowskiego w dniach 8–10 przejął w portach Warszawa i Modlin niemiecki tabor pływający),
pierwszymi okrętami PMW stały się okręty rzeczne, które gromadzono w Modlinie – od 23 grudnia, po przekazaniu jednostek przez SDW do Sekcji Marynarki (SM). Również pierwszymi zakupionymi okrętami były jednostki rzeczne.
Końca 1918 roku sięgają dzieje dwóch pierwszych formacji Marynarki Wojennej: I Batalionu Morskiego i Flotylli Wiślanej, w którą zorganizowane zostały przejęte jednostki poniemieckie. W kwietniu 1919 roku powstała Flotylla Pińska, która, choć utworzona później niż Wiślana, wobec rozpoczynających się starć z wojskami Rosji Radzieckiej uzyskała priorytet w rozbudowie.
Sekcja Marynarki 2 maja 1919 roku przekształcona została w Departament dla Spraw Morskich (DSM), podlegający bezpośrednio Ministrowi Spraw Wojskowych. DSM obejmował całokształt spraw morskich, a więc: marynarki – wojenną i handlową, porty, żeglugę i wszystko to, co dotychczas wchodziło w zakres kompetencji innych instytucji rządowych, np. Ministerstwa Handlu. Dowódcą departamentu został generał podporucznik (kontradmirał) Kazimierz Porębski, a jego zastępcą generał podporucznik (kontradmirał) Wacław Kłoczkowski, którego po odejściu na stanowisko attaché wojskowego w Londynie zastąpił w lipcu 1919 r. pułkownik marynarki Jerzy Świrski.
Jednym z pierwszych postanowień DSM było utworzenie tymczasowej bazy Marynarki Wojennej w Modlinie. Tam koncentrowały się pierwsze okręty i tam napływali pierwsi marynarze, zarówno ci z doświadczeniem z flot państw byłych zaborców, jak i zgłaszający się ochotnicy.
Po objęciu 10 lutego 1920 roku pasa wybrzeża odrodzona Polska objęła w posiadanie dwa porty morskie: Hel i Puck. Oba małe, zaniedbane i przede wszystkim oba rybackie, czyli bez infrastruktury niezbędnej dla okrętów wojennych. Prócz niewielkiej liczby kutrów i łodzi rybackich oraz kilku małych żaglowców, należących do osób prywatnych, państwo polskie nie otrzymało żadnych morskich jednostek pływających handlowych ani wojennych, a nie miało też możliwości zdobyć takowych, jak było w przypadku jednostek rzecznych. Podstawę floty należało więc albo zbudować, albo zakupić za granicą. Teoretycznie, w warunkach świeżo zakończonej wojny światowej, potęgi morskie pozbywały się niepotrzebnego już sprzętu, wystawiając go na sprzedaż, co stwarzało szansę na zakup nowych okrętów dla PMW. Jednak w praktyce słaba marka polska okazała się mało atrakcyjna w porównaniu z funtem czy dolarem. Zakupy można było uskutecznić tylko zaciągając kredyty, które dodatkowo obciążyłyby i tak słabą, stającą dopiero na nogi gospodarkę.
Wejście do budynku Dowództwa Floty. Źródło: J. W. Dyskant, Polska Marynarka Wojenna w 1939 roku, cz. 1, W przededniu wojny, Gdańsk 2000
Między innymi dlatego pierwszy program budowy floty, opracowany w lipcu 1919 roku, był dość umiarkowany. Przewidywał budowę 1 krążownika lekkiego (o wyporności 3000 ton), 4 kontrtorpedowców (800 ton każdy), 2 okrętów podwodnych (500 i 200 ton), 6 trałowców (100 ton każdy) i kilku małych jednostek oraz 2 baz pływających: dla okrętów podwodnych i kontrtorpedowców. Plan ten został zatwierdzony przez ministra spraw wojskowych 9 września 1919 roku; realizacja planu miała nastąpić poprzez zakup okrętów w Wielkiej Brytanii. Ta jednak, dążąc do neutralizacji Bałtyku, uchyliła się od pomocy przy tworzeniu polskiej floty, w zamian oferując pomoc w dziedzinach materiałowej, hydrograficznej i administracyjnej.
Z tego też powodu, decyzją Rady Ambasadorów z dnia 9 grudnia 1919 roku, z podziału floty niemieckiej Polska otrzymała tylko 6 torpedowców o łącznej wyporności nie przekraczającej 1200 ton, chociaż polska delegacja żądała 2 lekkich krążowników, 2 kontrtorpedowców i pewnej liczby ścigaczy okrętów podwodnych i jednostek pomocniczych. W tym mniej więcej okresie nabyto pierwszy morski okręt RP: hydrograficzny „Pomorzanin”. Resztę floty należało więc zbudować, ale w braku własnych stoczni zamówienia trzeba było skierować za granicę. Pomimo olbrzymich kosztów takiego przedsięwzięcia kolejny program (powstały już w pierwszych miesiącach 1920 roku) zakładał budowę w latach 1920–1929 wielkiej floty: 2 pancerników, 6 krążowników, 28 kontrtorpedowców, 45 okrętów podwodnych, 58 trałowców, 54 kutrów torpedowych i 14 jednostek pomocniczych. Z tego już w 1920 roku przewidywano zakup 1 krążownika, 4 kontrtorpedowców, 2 okrętów podwodnych, 7 trałowców, 9 kutrów torpedowych i 1 transportowca. Uzasadnieniem takiego programu były trzy zadania, jakie spełniać miała w razie konfliktu Polska Marynarka Wojenna:
– zapewnienie bezpieczeństwa własnej komunikacji na Bałtyku,
– atakowanie linii komunikacyjnych nieprzyjaciela,
– zapewnienie obrony własnych baz i wybrzeża, m.in. za pomocą blokad portów nieprzyjaciela.
Ówczesna sytuacja państwa (zarówno gospodarcza, jak i polityczna – wojna z Rosją) spowodowała, że plan ten nie został zaakceptowany przez ministra spraw wojskowych. Departament dla Spraw Morskich musiał więc opracować nowy plan: nie zakładał on już blokady portów przeciwnika, lecz tzw. aktywną obronę: działania lekkich sił nawet na wodach terytorialnych nieprzyjaciela. We wrześniu 1920 roku powstał tzw. program minimum, zakładający w latach 1921–1923 zakup lub budowę: 1 krążownika lekkiego (5000 ton), 4 kontrtorpedowców (po 1500–2000 ton), 2 okrętów podwodnych (po 560 ton), 12 kutrów torpedowych, pewnej liczby trałowców i jednostek pomocniczych, oraz wcielenie w skład floty 6 torpedowców przyznanych Polsce z podziału floty niemieckiej (późniejsze: „Góral” (od 1922: „Podhalanin”), „Krakowiak”, „Kujawiak”, „Ślązak”, „Mazur”, „Kaszub”). Program ten zyskał aprobatę ministra spraw wojskowych i Naczelnego Dowództwa, zamierzano go zrealizować licząc przede wszystkim na Anglię i przy pomocy brytyjskiej Misji Morskiej. Oba powyższe plany zakładały wariant „N” – czyli wojnę z Niemcami (co wobec blokady gospodarczej, traktowania Pomorza jako „korytarza”, a Polski jako „państwa tymczasowego” przez Republikę Weimarską oraz wobec zwycięskiej wojny na wschodzie i rozejmu ryskiego – było zrozumiałe).
Kompetencje DSM obejmowały również kwestie związane z lotnictwem morskim, 1 lipca 1920 roku utworzono bowiem Bazę Lotnictwa Morskiego, dla którego sprzęt dostarczyć miała MW. Szczęśliwie, pierwsze dwa samoloty złożone zostały ze zdobycznych wraków i 15 lipca wodnosamolot Friedrichshafen FF-33H, z banderą MW wymalowaną na burcie, odbył pierwszy lot nad Zatoką Pucką. Kolejne cztery maszyny zostały zakupione w WM Gdańsku w sierpniu 1920 roku z budżetu MW.
Na przełomie lat 1920/1921 udało się zasilić MW pierwszymi morskimi okrętami wojennymi. Stały się nimi zakupione w Finlandii kanonierki „Generał Haller” i „Komendant Piłsudski”.
Niepowodzeniem zakończyła się próba zdobycia okrętów od trzeciego z zaborców, czyli Rosji. W ramach traktatu pokojowego kończącego wojnę polsko-bolszewicką strona polska zażądała: 2 okrętów liniowych typu Gangut, 10 niszczycieli, 5 okrętów podwodnych, 10 trałowców, 21 jednostek pomocniczych i 2 nieukończonych krążowników typu Swietłana. Również zredukowana wersja tych żądań (5 niszczycieli, 5 okrętów podwodnych, 2 okręty pomocnicze i 1 nieukończony krążownik) nie znalazła się w podpisanym 18 marca 1921 roku w Rydze traktacie pokojowym.
Kilka miesięcy później doszło jednak do kolejnego wzmocnienia floty: w czerwcu PMW wcieliła 4 poniemieckie trałowce zakupione w początkach roku w Danii („Mewa”, „Jaskółka”, „Czajka”, „Rybitwa”), a we wrześniu udało się wreszcie sprowadzić do kraju z Anglii przyznane Polsce torpedowce.
Pogarszająca się sytuacja gospodarcza Polski, zwłaszcza na przełomie lat 1921/1922, była szczególnie niekorzystna dla MW. Minister Skarbu Jerzy Michalski postulował nawet zlikwidowanie marynarek wojennej i handlowej twierdząc, że nie przynoszą korzyści, a są kosztownym ciężarem.
W powyższym okresie Admiralicja brytyjska oferowała Polsce przejęcie 1 krążownika, 4 kontrtorpedowców i pewnej liczby kutrów, jednakże brak kredytów zahamował sfinalizowanie przedsięwzięcia, a po pewnym czasie Anglicy wycofali swoją ofertę.
ORP „Wicher”. Źródło: pocztówka wydana w okresie międzywojennym
Z dniem 1 stycznia 1922 roku PMW przeszła na tzw. organizację pokojową. Jednym z jej efektów było przekształcenie Departamentu dla Spraw Morskich w Kierownictwo Marynarki Wojennej (KMW), podlegające, tak jak DSM, ministrowi spraw wojskowych. Szefowi KMW – pierwszym został K. Porębski (od stycznia 1921 roku w stopniu generała porucznika, a po zmianie nazewnictwa stopni – wiceadmirała) – podlegała nie tylko Flota, ale też okręty rzeczne: w Toruniu mieściło się dowództwo Flotylli Wiślanej (z portami w Toruniu i Modlinie), a w Pińsku miała swoją siedzibę Flotylla Pińska.
Olbrzymia inflacja wciąż udaremniała jednak, na niemal dwa lata, jakiekolwiek próby rozbudowy floty. Mimo tego jeszcze w roku 1922 pojawiła się możliwość powiększenia jej stanu. USA zaproponowały bowiem przekazanie Polsce 6 okrętów (były to jednostki uzbrojone w działa 350, 210, 150 mm), które mogły być pływającymi bateriami o zasięgu ognia nawet do 40 km – w przypadku dział 350 mm. KMW opowiedziało się za przyjęciem tego daru, ale najwidoczniej skończyło się na rozważaniach, gdyż – jak wiemy – darowizna nie doszła do skutku.
Już po reformie walutowej w 1924 roku powstał kolejny, dwunastoletni program rozbudowy floty, mającej docelowo liczyć: 2 krążowniki, 6 kontrtorpedowców, 12 okrętów podwodnych, 12 torpedowców i szereg jednostek pomocniczych. Wskutek ograniczonych możliwości kadrowych, ekonomicznych i budżetowych przekreślono i ten plan. Kierownictwo Marynarki Wojennej przygotowało drugi wariant, będący fragmentem poprzedniego, tzw. wstępny program rozbudowy floty, obejmujący lata 1925–1928. Przewidywał on zakup we Francji: 9 okrętów podwodnych (po 600–900 ton), zdeklasowanego krążownika „Desaix” i doku pływającego mogącego przyjmować jednostki do 3000 ton wyporności. Duża ilość broni podwodnej spowodowana była m.in. takim spojrzeniem na sprawę: „łódź podwodna to broń słabego, a więc i nasza; powiedzmy więcej, to nasza jedyna broń, którą władać najskuteczniej możemy”. Jednocześnie coraz poważniej zaczęto przygotowywać się na tzw. wariant „R”, czyli wojnę z Rosją. Okręty podwodne miałyby w takim wypadku podwójne zadania: daleką osłonę konwojów ze sprzętem wojskowym dla Polski oraz minowanie wyjść z Zatoki Fińskiej i polowanie na radzieckie zespoły ciężkich okrętów (wzmiankowane już 4 okręty liniowe typu Gangut).
Efektem wspomnianego planu rozbudowy floty były podwodne stawiacze min („Wilk”, „Ryś”, „Żbik”) oraz hulk „D Entrecasteaux” (w miejsce krążownika „Desaix”, który miał być bazą dla załóg okrętów podwodnych), który jako pozbawiony maszyn i uzbrojenia był znacznie tańszy, a który po wcieleniu do PMW stał się „Bałtykiem”.
Poprawa wskaźników gospodarczych, która nastąpiła po zamachu stanu z maja 1926 roku, nie przełożyła się na inwestycję w rozbudowę floty. Przyczyną anulowania reszty zamówień mogła być niechęć Piłsudskiego, który zagadnienia wojenno-morskie traktował jako margines swych planów. Wyjaśnieniem tejże niechęci może być analiza sytuacji międzynarodowej dokonana przez Piłsudskiego we wrześniu 1926 roku. Marszałek twierdził, że przez najbliższe 5 lat Polsce nie grozi niebezpieczeństwo ze strony sąsiadów, a jeśli już, to ze strony ZSRR. Jasne więc było, że ewentualna przyszła wojna będzie konfliktem lądowym, a nie morskim – biorąc pod uwagę długości granic (zarówno bezpośredniej, jak i morskich) obu państw. Lekceważące natomiast wydaje się niedocenienie floty jako gwaranta dostaw materiałowych, chyba że Piłsudski spodziewał się, iż dokonywać się one będą drogą lądową (np. przez Niemcy, które właśnie otrzymały stałe członkostwo w Radzie Ligi Narodów – stawały się więc wiarygodnym partnerem w Europie).
Być może właśnie wspomniana niechęć Piłsudskiego do MW i ukierunkowanie armii na konflikt wschodni spowodowały, że w latach 1930–1935 KMW nie miało opracowanych programów rozbudowy floty, a decyzje podejmowano doraźnie w miarę uzyskiwania funduszy, na przykład w roku 1927, gdy podjęto decyzję o budowie dwóch kontrtorpedowców („Wicher” i „Burza”), w roku 1933, gdy zamówiono dwa okręty podwodne („Orzeł” i „Sęp”) i minowce („Jaskółka”, „Mewa”, „Rybitwa”, „Czajka”) – te miały jednak zastąpić starsze jednostki, a ponadto budowane były w stoczniach krajowych, oraz w roku 1934, gdy zaczęto budowę stawiacza min („Gryf”).
We wspomnianym okresie powstała tylko jedna, perspektywiczna koncepcja rozbudowy floty, przygotowana ad hoc dla polskiej delegacji na konferencję rozbrojeniową w Genewie w 1931 roku. Jako minimum dla floty polskiej przyjęto: 6 okrętów liniowych (po 15 000 ton), 4 krążowniki (po 8000 ton), 2 kontrtorpedowce (po 2000 ton), 10 kontrtorpedowców (po 1500 ton), 12 okrętów podwodnych (po 1000 ton), 24 okręty podwodne (po 600 ton) – łącznie ponad 160 tysięcy ton!
Wreszcie w 1936 roku powstał tzw. sześcioletni program rozwoju marynarki wojennej, jak się później okazało – ostatni plan rozwoju MW. W pierwszej wersji zakładał docelowo: 8 kontrtorpedowców, 12 okrętów podwodnych, 12 trałowców, 10 kutrów torpedowych i stawiacz min. Taki kształt floty nie został zaakceptowany przez Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych (GISZ) i 5 marca 1937 roku specjalna komisja, powołana przez GISZ, opracowała zalecenia dla KMW, w wyniku których założenia planu zredukowano. W efekcie, po jego ukończeniu, flota polska składałaby się z: 6 kontrtorpedowców (4 dodane do 2 istniejących, przy czym budowa dwóch już się rozpoczęła – „Grom” i „Błyskawica”), 8 okrętów podwodnych typu Orzeł (dwa już w budowie – „Orzeł i „Sęp”), stawiacza min (już w budowie), 8 trałowców (do 4 minowców i dwóch kanonierek już istniejących powstać miały kolejne dwa minowce – „Czapla” i Żuraw”) oraz 3 kutrów torpedowych. Ten plan był najbliższy powodzenia: dokończenie jego realizacji (czyli budowę 2 niszczycieli, 2 okrętów podwodnych i kutrów torpedowych) przerwała wojna.
ORP „Grom” cumuje w porcie wojennym na Oksywiu. Źródło: J. W. Dyskant, Polska Marynarka Wojenna w 1939 roku, cz. 1: W przededniu wojny, Gdańsk 2000
Ostatnie zalecenia Szefa KMW dla MW na wypadek wojny zakładały:
– zapewnienie bezpieczeństwa własnej komunikacji na Bałtyku, czyli przede wszystkim osłona konwojów ze sprzętem wojskowym i materiałami dla przemysłu wojennego,
– atakowanie linii komunikacyjnych nieprzyjaciela, mających bezpośredni wpływ na przebieg operacji,
– ewentualnie: współdziałanie z wojskami lądowymi w operacjach przeciwko terytorium nieprzyjaciela lub w obronie terytoriów własnych.
Wytyczne te, w sferze taktycznej przełożone na operacje: „Worek” (rozmieszczenie okrętów podwodnych wokół Helu), „Rurka” (zaminowanie Zatoki Gdańskiej) i „Peking” (wysłanie 3 niszczycieli do Anglii), jako głównego przeciwnika dla PMW uznały ponownie (jak w pierwszej połowie lat 20-tych) flotę III Rzeszy. Wcześniejsza rozbudowa floty ukierunkowana była chyba głównie przeciwko ZSRR: okręty podwodne typu Orzeł z potężnym uzbrojeniem torpedowym (12 wyrzutni i zapas 8 torped pozwalający na oddanie dwóch salw (4 wyrzutni na śródokręciu nie można było przeładowywać na morzu)), okręty podwodne typu Wilk mogące skrycie zaminować dalekie rejony (np. wyjście z Zatoki Fińskiej), niszczyciele typu Wicher i typu Grom (z dużą siłą ataku torpedowego) jako bezpośrednia eskorta konwojów idących do Polski. Jednakże należy równocześnie zauważyć, że okręty typu Orzeł posiadały dużą autonomiczność, a więc możliwość działań bez oparcia o bazy lądowe (spodziewano się odcięcia Gdyni i Helu po dwukierunkowym ataku przez Niemcy). ORP „Gryfa”, mogącego zabrać ponad 600 min, z powodu jego małej prędkości należy zaliczyć do jednostek mających działać w niewielkiej odległości od baz. „Ptaszki” – z jednej strony przewidywano ich użycie jako ścigaczy okrętów podwodnych (a największą flotą podwodną dysponował wówczas ZSRR), ale jednocześnie były to okręty raczej płytkich wód, o małym zasięgu, przeznaczone do trałowania. Te cechy polskich okrętów nasuwają więc wniosek budowania ich do działań w wypadku wojny z Niemcami.
Wydaje się że tezy o przemyślanym rozwoju MW, która osiągnęłaby swą pełną wartość, gdyby nie wybuch wojny, można dość łatwo zakwestionować. Żaden plan rozwoju floty nie został dokończony – co przeczy planowanemu rozwojowi. Żaden z planów nie brał pod uwagę realnych możliwości ekonomicznych kraju, co zresztą najczęściej było powodem ich zarzucenia – a to z kolei przeczy tezie o przemyślanych projektach rozwoju floty.
Trudno z dzisiejszej perspektywy ocenić rzeczywiste potrzeby II RP w zakresie składu floty, wiadomo jednak, że bez względu na jej wielkość i siłę, bez względu na przeciwnika flota odegrać miała rolę raczej drugorzędną. Nie może to dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę długości granic z III Rzeszą i ZSRR oraz długość granicy morskiej, infrastrukturę i położenie strategiczne wybrzeża.
Bibliografia:
Bodniak S., Problemy morskie w historiografii polskiej. Materiały z Konferencji Naukowej Instytutu Bałtyckiego w Szczecinie dnia 8–9.IV.1948 r., Gdańsk–Szczecin–Bydgoszcz 1948.
Ciesielski Cz., Polska flota wojenna na Bałtyku w latach 1920–1939 na tle bałtyckich flot wojennych, Gdańsk 1985.
Danielewicz W., Twardowski M., Pierwszy okręt RP, Przegląd Morski 1994, nr 1.
Dyskant J. W., Nawodne bliźniaki, Warszawa 1985.
Dyskant J.W., Polska Marynarka Wojenna w 1939 roku, cz. 1: W przededniu wojny, Gdańsk 2000.
Kosiarz E., Departament dla Spraw Morskich, jego działalność i rola w dziejach Marynarki Wojennej, Biuletyn Historyczny Marynarki Wojennej, nr 1,Gdynia 1963.
Konarski M., Morskie skrzydła Rzeczypospolitej, Wiraże 2003, nr 15–16.
Laroche J., Polska lat 1926–1935. Wspomnienia ambasadora francuskiego, Warszawa 1966.
Peszke M. A., Poland’s Navy 1918–1945, New York 1999.
Pistel H., Artykuł wstępny, Morze 1924, nr 1.
Roszkowski W., Historia Polski 1914–2000, Warszawa 2001.
Steyer D., Koncepcje rozwojowe Marynarki Wojennej w Polsce w latach 1918–1939, [w:] Polska myśl morska, Gdańsk 1971.
Taube K., Rozwój Marynarki Wojennej, Morze 1938, nr 11.