Pieczęć Bolesława księcia Polski

Autor: Marcin Hlebionek

Historyczne niespodzianki

Ołowiane pieczęcie książąt polskich są niewątpliwie jednym z najbardziej sensacyjnych odkryć ostatnich lat1. Ich pojawienie się w zasobie źródeł do dziejów Polski każe inaczej spojrzeć na wczesne dzieje piastowskiej monarchii, z jednej strony rozszerzając naszą wiedzę o tym okresie, z drugiej zaś prowokując do postawienia wielu pytań, które bez książęcych bulli byłyby nie do pomyślenia.

Pierwszy z owych zabytków odnaleziony został przez Małgorzatę i Mirosława Andrałojciów w miejscowości Głębokie. Nie może dziwić, że spotkał się z największym zainteresowaniem zarówno badaczy, jak i mediów, co niewątpliwie wynikało z jego pierwszeństwa. Pomijając liczne doniesienia prasowe, informacja o odkryciu została ogłoszona już w kilka miesięcy po jego dokonaniu2. W kolejnych publikacjach widać ewolucję stanowiska badaczy, którzy uznali zabytek najpierw za pieczęć Bolesława Chrobrego, ostatnio zaś ten, jak i pozostałe metalowe odciski pieczęci książęcych przypisują Bolesławowi Krzywoustemu3.

 


Bulla znaleziona na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie w 2005 r. (awers i rewers). Fot. M. Hlebionek

 

Odkrycia kolejnego odcisku dokonano w maju 2005 r. podczas prac archeologicznych na Ostrowie Tumskim w Poznaniu4. Poza doniesieniami prasowymi lakoniczna charakterystyka znaleziska ukazała się w katalogu wystawy Kraków w średniowiecznej Europie, gdzie były eksponowane obie bulle z Głębokiego i poznańska. Podobnie krótką informację zawiera sprawozdanie z wykopalisk prowadzonych na Ostrowie Tumskim5. Wyniki badań nad pieczęcią ukazały się drukiem w periodyku "Poznań we wczesnym średniowieczu"6. Odcisk ten datowany był różnie: zarówno na czasy Bolesława Szczodrego7, jak i na okres panowania Bolesława Krzywoustego8. W ostatnim, monograficznym artykule dotyczącym zabytku autorzy opowiedzieli się jednoznacznie za wiązaniem go z osobą Bolesława Krzywoustego9.

W kilka tygodni po odkryciu na Ostrowie Tumskim w Poznaniu połowa ołowianego odcisku pieczęci znaleziona została na Górze Lecha w Gnieźnie, w obrębie dawnego grodu książęcego. Jego cechą charakterystyczną jest to, że osie obu jego stron zostały obrócone względem siebie o 180°. Odkrywca i autor opracowania nt. zabytku Tomasz Sawicki na podstawie ceramiki datuje odcisk na 1. poł. XII w., przy czym dolną granicę datacji widzi w początkach tego stulecia, górną zaś w początkach 2. poł. XII w.10 Podkreślić należy, że bulla gnieźnieńska jako jedyna ze znalezionych ma określony kontekst archeologiczny.

Czwarty odcisk znaleziony został przypadkowo w okolicach Sierpca w połowie listopada 2006 r. Wkrótce też na łamach popularnonaukowego czasopisma "Inne Oblicza Historii" ukazały się dwa artykuły mojego autorstwa na temat tego zabytku. Pierwszy z nich prezentował odkrycie, drugi zaś był elementem dwugłosu (wraz z artykułem M. i M. Andrałojciów) nt. stanu badań i dalszych możliwości badawczych nad ołowianymi pieczęciami piastowskimi11. Na podstawie charakterystyki epigraficznej oraz spostrzeżenia o konieczności wiązania odcisków mazowieckiego i gnieźnieńskiego zaproponowałem datację odcisku na 2. poł. XII w. i połączyłem go z osobą Bolesława Kędzierzawego12.

Kiedy Małgorzata i Mirosław Andrałojciowie ogłosili odkrycie odcisku pieczęci książęcej wykonanego w ołowiu13, badacze przyjęli tę informację z pewnym niedowierzaniem. Dziś dysponujemy już zespołem ołowianych pieczęci, które można wiązać z władcami Polski. Fakt, że metalowe odciski zostały odnalezione samodzielnie, a więc są pozbawione historycznego kontekstu, utrudnia ich precyzyjną datację, a co za tym idzie ich atrybucję oraz określenie funkcji, które pełniły14. Jak słusznie zauważyli odkrywcy pierwszego z zabytków, "niepomiernie łatwiej byłoby [?] zinterpretować 4 nieznane, bardzo wczesne dokumenty bez wiszących przy nich pieczęci, niż 4 pieczęcie bez dokumentów które uwierzytelniały"15.

Co już wiadomo o bullach

Od odnalezienia pierwszej bulli minęło siedem lat. W tym czasie trwały dyskusje nad nimi, podsycane okresowo przez kolejne znaleziska. Plon tych dyskusji nie był jednak w większości publikowany. Co zatem wiemy o ołowianych pieczęciach książąt polskich?

Przede wszystkim ustalono ich datację. Są one obecnie wiązane z XII stuleciem. Nadal nie jest pewne, czy należy łączyć je z pierwszą jego połową i osobliwie czasami Bolesława Krzywoustego, czy też ich funkcjonowanie należy rozłożyć na dłuższy okres, przyjmując, że używali ich także książęta dzielnicowi16. Związany jest z tym problem wskazania dysponentów poszczególnych odcisków. Pełne imię księcia - Bolesław - zachowało się jedynie na odcisku poznańskim. Pozostałe bulle są anonimowe, gdyż imię księcia nie jest na nich czytelne wcale (jak na odcisku gnieźnieńskim), bądź też widoczna jest jego końcówka w formie -ZLAVI (na odcisku mazowieckim) albo -AVI (na odcisku z Głębokiego). Pozwala to łączyć je z władcą, którego imię zawierało słowiańską końcówkę -sław, a więc zarówno z jakimś Bolesławem, jak i Władysławem. Jak dotąd, większość badaczy przypisuje je Bolesławowi Krzywoustemu. Wiemy ponadto, że odciski dwóch spośród czterech znanych bulli pochodziły z jednego tłoka. Chodzi tu o bulle mazowiecką oraz gnieźnieńską. Wskazuje na to identyczność wyobrażenia ich awersu i rewersu oraz takie samo rozłożenie liter napisu otokowego (legendy).

W sferze ikonografii wiemy, że na bullach wyobrażono księcia, zapewne w stroju ceremonialnym, oraz postać biskupa, którą - dzięki legendzie - identyfikować należy jako świętego Wojciecha. Taki schemat ikonograficzny, łączący wyobrażenie władcy ze świętym, jest unikatowy w sfragistyce średniowiecznej łacińskiej Europy (poza Polską spotykamy go współcześnie w Czechach17), choć jest charakterystyczny dla kręgu kultury bizantyjskiej. Wyobrażenia te różnią się między sobą, jeżeli idzie o sposób ukazania władcy i świętego, a także atrybuty towarzyszące obu postaciom. Pozwoliło to na stworzenie ich klasyfikacji. M. i M. Andrałojciowie zaproponowali typologię bulli, opartą na ikonografii. Wyróżnili wśród nich dwa główne typy. Do pierwszego zaliczyli odciski z Głębokiego, Gniezna oraz mazowiecki, na których na awersie wyobrażono księcia trzymającego włócznię i tarczę, na rewersie zaś znajduje się przedstawienie świętego Wojciecha z pastorałem i księgą, a więc w ujęciu znanym z jedenastowiecznej studzienki w rzymskim kościele św. Bartłomieja oraz pierwszego typu brakteatów Bolesława Krzywoustego. Drugi typ reprezentuje odcisk poznański, na którym wyobrażenie księcia jest uproszczone, a ponadto zostało uzupełnione o proporzec, na rewersie zaś postać św. Wojciecha ukazana została z pastorałem w jednej ręce, z drugą wzniesioną do błogosławieństwa. W typie pierwszym wyróżnili natomiast dwie odmiany pieczęci. Reprezentantem pierwszej, oznaczonej literą a, jest odcisk z Głębokiego, drugą zaś (oznaczona literą b) reprezentują bulle gnieźnieńska i mazowiecka18. Między tymi odmianami występują różnice przede wszystkim w konstrukcji legendy napieczętnej.

Badacze ustalili też, którą ze stron należy traktować jako awers, a którą jako rewers bulli. Wbrew pozorom problem nie był błahy, w zależności bowiem od kręgu kulturowego sprawę rozwiązywano różnie. Na przykład na pieczęciach cesarzy bizantyjskich na awersie znajdowało się wyobrażenie Chrystusa19, na pieczęciach książąt ruskich znak książęcy, rozetka, napis lub wizerunek świętego20, gdy na rewersie umieszczano imię władcy bądź jego wyobrażenie, na bullach papieskich awersem była strona z wyobrażeniem głów świętych Piotra i Pawła, na rewersie zaś imię papieża. W sfragistyce angielskiej powstała nawet specyficzna kategoria pieczęci zwana half seal, która od właściwej pieczęci większej różni się kolejnością odciśnięcia stron (awers został zastąpiony rewersem i odwrotnie), o ograniczonych kompetencjach21. W naszym przypadku badacze przyjęli, że awersem pieczęci była strona z wyobrażeniem władcy, a jako rewers traktować należy stronę z wyobrażeniem świętego Wojciecha.

Domyślamy się również, jakie przesłanie zawiera obustronne wyobrażenie władcy i księcia. Jak się wydaje, ma ono wskazywać na opiekę, którą święty sprawuje nad monarchą. Z podobną ideologią spotykamy się w ówczesnym mennictwie polskim, w którym od czasów Bolesława Krzywoustego manifestuje się związki dynastii ze świętym22.

Od strony formalnej wiemy, że ołowiane sigilla książąt polskich mają standardowe rozmiary, porównywalne z metalowymi pieczęciami używanymi w innych ówczesnych państwach. W skali całej łacińskiej Europy wymiary metalowych pieczęci ustaliły się i oscylowały około 35 mm, z niewielkimi odchyleniami, co odpowiada średnicy naszych bulli. Jak wykazały badania odcisku z Głębokiego, polskie ołowiane pieczęcie zawieszane były na sznurze23. W innych krajach, gdzie do pieczętowania używano metali, pieczęcie mocowane mogły być zarówno na sznurach jedwabnych, konopnych, jak i na rzemieniach24 czy paskach pergaminowych25. Na rzemieniach były też zawieszane węgierskie pieczęcie pozewne26, a plomby znane z Drohiczyna umocowane były na niciach. Sądząc z oglądu zachowanych egzemplarzy ołowianych pieczęci (tak bizantyjskich, jak i zachodnioeuropejskich), jako regułę należy przyjąć, że były one przywieszane zgodnie z osią wyobrażenia27, co jednak nie odpowiada właściwościom naszych pieczęci: odcisk mazowiecki ewidentnie bowiem przywieszony został poprzecznie. Analiza odcisku poznańskiego wykazała zaś, że przy tworzeniu typariusza litery legendy wykonano za pomocą punc28, a zatem w sposób właściwy dla stempli menniczych, inaczej niż w przypadku pieczęci późniejszych, na których inskrypcje były rytowane.

Domyślamy się też, że przynajmniej niektóre z odcisków mogły być wykorzystywane wtórnie. Ślady powtórnego przywieszenia mogą znajdować się na odcisku poznańskim29.

Ten krótki i, siłą rzeczy, niepełny przegląd stanu naszej wiedzy pokazuje, jak trudno badać odciski pieczęci pozbawione kontekstu - przedmiotu, z którym były związane. Wiele problemów pozostaje wciąż nierozwiązanych, oczekując na odkrycie kolejnych, lepiej zachowanych egzemplarzy.

 

Piąta bulla

Kolejna, piąta bulla znaleziona została przypadkowo na Kujawach30. Jest to odcisk wykonany na dużej, ołowianej płytce o wymiarach 46-49 i grubości 2-4 mm. Sam odcisk ma średnicę 33 mm. Ikonografia owego zabytku odpowiada wizerunkom znanym z innych ołowianych odcisków. Na awersie, w polu pieczęci oddzielonym od legendy linią z perełek, wyobrażono stojącą frontalnie postać w długiej, sięgającej kolan szacie i narzuconym na ramiona płaszczu(?). W prawej ręce trzyma ona włócznię. Poniżej grotu tej broni widoczna jest poprzeczka zakończona dwoma gałkami. W lewej, zgiętej w łokciu ręce postaci znajduje się fragmentarycznie widoczna migdałowata tarcza. Głowę postaci wieńczy trójdzielne nakrycie, zapewne mitra. Na rewersie zaś, w polu oddzielonym od legendy także linią z perełek, przedstawiono stojącą na łuku tęczy postać w długiej szacie. W lewej ręce trzyma ona pastorał zwrócony krzywaśnią na zewnątrz wyobrażenia. Laska pastorału zachodzi na wyobrażenie postaci. W prawej ręce, złożonej na piersi, postać trzyma księgę o ozdobnej oprawie. Legenda awersu brzmi: + L S?IGIL?L VE BOLE[...]VCIS P. Na rewersie znajduje się napis: + S A[...]BERT[...]I ET MR. Pieczęć ta ma dość mocne uszkodzenie, przebiegające wzdłuż kanaliku, przez który przechodziło przywiesie, powstałe na skutek gwałtownego zerwania pieczęci. Co charakterystyczne, bulla ta, podobnie jak odcisk mazowiecki, również była przywieszona poprzecznie do osi wyobrażenia. Innym elementem odróżniającym ów odcisk od pozostałych jest otwór wykonany w otaczającym go szerokim kołnierzu, służący być może do powtórnego jej przywieszenia.




Bulla znaleziona w okolicach Sierpca w 2006 r. (awers i rewers). Fot. Daniel Pach

 

Ikonografia oraz legenda ?nowej? bulli odpowiadają zabytkowi znalezionemu dwa lata temu w okolicach Sierpca na Mazowszu i opublikowanemu przez mnie na łamach ?IOH? oraz odciskowi znalezionemu na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie przez T. Sawickiego. Identycznie jak na mazowieckim i gnieźnieńskim odcisku ukazana została na niej postać księcia oraz świętego Wojciecha. Identyczne są także fragmenty legendy pieczęci zachowane na owych pieczęciach.

Ponieważ jest to odcisk pochodzący z tego samego tłoka co bulla mazowiecka i gnieźnieńska, uważam, że wszystkie te zabytki mają tę samą chronologię i atrybucję. Należy go więc łączyć z czasami panowania Bolesława Kędzierzawego.

Odcisk pochodzący z Kujaw bije na głowę dwie bliźniacze pieczęcie pod względem czytelności detali. Przede wszystkim można dzięki niemu uzupełnić fragmentarycznie zachowaną na poprzednich odciskach legendę. Inaczej niż na bliźniaczych bullach czytelne jest na nim imię dysponenta. Mimo że nie zachowało się ono w całości (widoczny jest tylko jego początek w formie BOLE-), możemy być pewni, że wszystkie trzy odciski pochodzą ze stempla należącego do księcia imieniem Bolesław. Bulla kujawska upewnia nas również w odczycie legendy rewersu. Okazuje się, że rację mieli badacze, którzy odczytwali końcówkę tej części legendy jako MR, czyli skrót od wyrazu martyr - męczennik. Całość tej inskrypcji można rekonstruować jako: S ADALBERTVS EPI(scopvs) ET M(a)R(tyr)31.

Zabytek ten uzupełnia także naszą wiedzę w zakresie ikonografii ołowianych pieczęci. Doskonale czytelne drapowanie szat potwierdza, że mamy tu do czynienia ze specyficznym, pieszym wyobrażeniem księcia, ukazującym go nie jako wojownika, ale jako władcę, z przysługującymi mu atrybutami: włócznią i tarczą. Nieco więcej możemy też powiedzieć o ksiażęcym nakryciu głowy. W swoim artykule poświęconym mazowieckiemu odciskowi książęcej pieczęci uznałem, że wyobrażono tam władcę z odkrytą głową. T. Sawicki, analizując z kolei odcisk gnieźnieński, pochodzący prawdopodobnie z tego samego tłoka, co mazowiecki, przyjął, że na głowie władcy znajduje się "trójdzielny czepiec (mitra?) lub specyficznie wymodelowana fryzura" z wąską przepaską32. Bliższy ogląd zwieńczenia głowy na mazowieckim odcisku wykazał, że również tam na wysokości czoła postaci monarchy znajduje się podwójna linia, sugerująca jakby taśmę czy diadem. Znaczenie jej wyjaśnia właśnie nowy odcisk, na którym wyraźnie widać, że są to mocno zaznaczone brwi księcia, łączące się później z linią nosa. Jednak ponad nimi linie wyznaczające skraj głowy rozchodzą się nieznacznie, aczkolwiek wyraźnie, na boki względem krawędzi wyznaczającej kształt twarzy, by później połączyć się owalną linią. Specyficzna forma przestrzeni, wieńczącej głowę księcia, której nie można raczej identyfikować z fryzurą33, zdaje się wskazywać, że mamy tu do czynienia z jakąś odmianą ceremonialnego nakrycia głowy. Ów trójdzielny kształt może odpowiadać "klasycznej" mitrze, w której przestrzenie między kabłączkami wypełnione zostały materią. Podkreślić jednak należy, że na żadnym odcisku nie zachowały się jakiekolwiek widoczne ślady kabłączków, które by dzieliły wypełnioną materią przestrzeń na strefy. Brak też śladów często pojawiających się na monetarnych wyobrażeniach mitry pendiliów (ozdobnych zawieszek)34. Nie można zatem wykluczyć, że owo hipotetyczne nakrycie głowy znajdujące się na interesujących nas odciskach odpowiadało prostej obręczy obszytej materiałem.

Jak już wspomniano, na rewersach książęcych pieczęci umieszczono postać św. Wojciecha, o czym informuje biegnąca wokół pola pieczęci inskrypcja. Postać świętego ukazana została w dwóch wariantach: na czterech odciskach - z Głębokiego, mazowieckim, kujawskim oraz (zapewne) gnieźnieńskim święty stoi w stroju pontyfikalnym, w prawej ręce trzyma pastorał, lewą zaś podtrzymuje księgę. W przypadku zabytku znalezionego w Gnieźnie, według interpretacji dokonanej przez odkrywcę, pastorał miał się znajdować w lewej ręce postaci35. Jednak zły stan zachowania detali, stanowiących podstawę wnioskowania, przy zgodności innych elementów z wyobrażeniem i legendą znaną z odcisku mazowieckiego pozwala założyć identyczność rozwiązań ikonograficznych obu obiektów36. Nieco inaczej święty został wyobrażony na rewersie bulli poznańskiej. W tym wariancie postać Wojciecha, odziana również w szaty pontyfikalne, stoi zapewne na tęczy, z pastorałem w lewej ręce, prawicę zaś ma uniesioną w geście błogosławieństwa37. I tu nowo odkryta bulla wnosi inne wątki. Upewnia nas, że na bulli gnieźnieńskiej mamy do czynienia ze zniekształceniem wizerunku, powstałym być może na skutek korozji, nie zaś z odmiennym wyobrażeniem. Ponadto, podobnie jak na odcisku poznańskim, pojawia się tam jeszcze jeden element, niewidoczny na bullach mazowieckiej i gnieźnieńskiej. Jest to łukowaty podnóżek. Autorzy artykułu dotyczącego bulli poznańskiej opisali go jako ?motyw pagórka?. Element na bulli kujawskiej występuje jednak w bardziej zdobnej formie38. Podobne wyobrażenie znajduje się na pieczęci Bolesława Wysokiego39, a także na często przywoływanym I typie brakteatów Bolesława Krzywoustego40. Z. Piech, analizując ikonografię pieczęci władcy Śląska, przyjął, że na książęcej pieczęci ów pagórek przybiera formę tęczy. Jak się wydaje, w naszym przypadku tym bardziej motyw ten należy interpretować w taki sposób, tęcza, według Biblii, stanowiła bowiem widoczny znak przymierza między Bogiem i człowiekiem41. Wpisuje się zatem w szerszą symbolikę interesujących nas pieczęci, w której święty Wojciech, jako patron i opiekun księcia oraz państwa, jest pośrednikiem, mającym wstawiać się za nim u Najwyższego. Na kujawskim odcisku doskonale czytelny jest jeden z atrybutów Wojciecha - księga. Na odcisku mazowieckim przedmiot ten czytelny jest tylko częściowo - widać jedynie górną jego krawędź42, a na odcisku pochodzącym z Gniezna nie jest czytelny w ogóle. Na naszym zabytku święty unosi ją wysoko w lewej ręce i opiera o ramię. Jak wspomniano, takie wyobrażenie świętego Wojciecha z księgą znane jest już ze studzienki w rzymskim kościele św. Bartłomieja, datowanej na początek XI w.43 Później pojawia się na monetach44, by wreszcie (od końca XII w.) ustąpić wyobrażeniu świętego z ręką wzniesioną do błogosławieństwa bądź przedstawieniu tronowemu45.

Bulla kujawska ma jeszcze jedną właściwość, której brak pozostałym pieczęciom. Dzięki temu, że została wykonana na płytce o rozmiarach znacznie większych od odcisku, można określić średnicę stempla, którym została wykonana. Miał on 38 mm średnicy i był o 5 mm szerszy od pola odcisku.

 

Zagadki bulli

Nowo odkryty odcisk prowokuje także do postawienia kolejnych pytań. Tylko na nim, między wyrazem SIGILLVM a imieniem księcia, czytelne są jeszcze dwie litery: VE. Ze względu na stan zachowania tej części pieczęci trudno stwierdzić, czy stanowią one końcówkę, czy też całość sekwencji znaków. Być może mamy tu do czynienia z abrewiacją. Niewykluczone jednak, że w trakcie wykonywania tłoka doszło do omyłki i mająca kończyć wyraz SIGILLVM litera M została zastąpiona przez E. Wyraz ten przybrałby wówczas niespotykaną formę SIGILLVE. Sprawa obu liter wydaje się istotna dla interpretacji odcisku, jak bowiem wskazują analogie, w tym miejscu legend napieczętnych znajdowało się określenie funkcji bądź miejsca pieczęci w systemie sfragistycznym dysponenta46. Niestety, żadne z najczęściej stosowanych określeń (sigillum maius, minus, secretum, signetum) nie może być rozwiązaniem owej abrewiacji. Ponieważ między wyrazem sigillum a interesującymi nas literami nie pojawiał się żaden znak, skrócenie VE można by rozwiązać jako VERITATIS (od łac. veritas - prawda) bądź VERUM (od łac. verus - prawdziwy). Na taką interpretację pozwalają analogie znane ze sfragistyki francuskiej47 oraz rozwiązania abrewiacji VE znane Adriano Capellemu48. Legenda brzmiałaby więc SIGILL(vm) VE(rum) BOLEZLAI DVCIS P+L. W tym przypadku mielibyśmy zatem do czynienia z werbalnym zapewnieniem o prawdziwości książęcej pieczęci. W drugim przypadku, gdyby przyjąć rozwiązanie legendy jako SIGILL(vm) VE(ritatis) BOLEZLAI DVCIS P+L, oznaczenie prawdziwości odnosiłoby się nie tyle do samej pieczęci, ile do obiektu, bądź osoby, z którą związane były jej funkcje. Nie mogąc jednak jednoznacznie wykluczyć zniekształcenia legendy, trzeba też przyjąć, że legenda mogła mieć formę SIGILLVE BOLEZLAI DVCIS P+L.

Najwięcej pytań wiąże się jednak z zagadnieniem funkcjonowania ołowianych pieczęci ksiażąt polskich. W dotychczasowej literaturze ukształtowały się dwa stanowiska w kwestii funkcji, które mogły one pełnić. Pierwsze z nich, prezentowane już przez M. i M. Andrałojciów, a podtrzymane ostatnio stanowczo przez autorów opracowania nt. bulli poznańskiej, jednoznacznie wskazuje na związki zachowanych odcisków z dokumentami. Podkreślić należy, że twierdzeniu temu towarzyszy przekonanie o nadzwyczajnym statusie ołowianych pieczęci49. Drugie natomiast, najpełniej wyartykułowane przez T. Jurka, stara się wskazywać na możliwości funkcjonowania pieczęci bez związku z dokumentem50. Ta hipoteza stwarza szeroki wachlarz funkcji, które mogły pełnić pieczęcie ?niedokumentowe?. Mogły to zatem być pieczęcie zamykające przedmioty (jak chce T. Jurek), a więc forma plomb, mogły to być znaki poświadczające pewną czynność dokonaną przez dysponenta (jak luźne odciski pieczęci znajdowane w relikwiarzach, mające poświadczać dokonanie przez biskupa, do którego pieczęć należała, translacji relikwii), mogły wreszcie poświadczać ustnie wyrażoną wolę władcy. Ta ostatnie kategoria pieczęci najlepiej poświadczona jest dla średniowiecznych Węgier. Badacze wyróżniają tam dwa rodzaje takich pieczęci: pozewne oraz poselskie. Pierwsze zastępowały pisemny pozew, drugie zaś służyły ?uwierzytelnieniu? posłańca z wiadomością. Wobec faktu, że jak dotąd odnajdujemy samodzielne odciski bulli, wszystkie te propozycje mają wartość hipotez, a argumenty - jak na razie - nie przeważyły szali na stronę żadnej z nich.

Za interpretowaniem naszych odcisków jako pieczęci dokumentowych zdaje się świadczyć ich wielkość oraz forma, odpowiadające ołowianym pieczęciom znanym z innych krajów łacińskiej Europy. Także fakt, że były przywieszane do czegoś na sznurze, zdaje się wspierać hipotezę ?dokumentową?. Wreszcie analogię do wyobrażeń o tak znacznym ładunku reprezentacyjności jak te, które umieszczono na bullach, znajdujemy właściwie jedynie na pieczęciach dokumentowych. Mimo to znamiona zewnętrzne odcisków przemawiają przeciw takiej hipotezie. Otóż dwa (odciski mazowiecki i kujawski) spośród pięciu znanych dziś zabytków do obiektu, z którym były związane, zostały przywieszone poprzecznie w stosunku do osi wyobrażenia51. Z kolei odcisk gnieźnieński został wykonany dość niedbale, skoro osie awersu i rewersu nie są współbieżne. Są to zjawiska raczej niespotykane w materiale sfragistycznym52.

 


Bulla znaleziona na Kujawach w 2009 r. (awers i rewers). Fot. Adam Fisz

 

Przeciw łączeniu bulli z produkcją kancelaryjną dworu książęcego przemawia również nasza wiedza o dziejach polskich dokumentów. Późna recepcja dokumentu jest prawidłowością w krainach leżących na peryferiach ówczesnej Europy, a więc także w Polsce53. Wskazywałem już, że w Repertorium dokumentów doby piastowskiej Zofii Kozłowskiej-Budkowej dla czasów Krzywoustego znajdziemy wzmianki o zaledwie kilku dyplomach i listach, a dla całego XII stulecia nie więcej niż kilkudziesięciu54. Liczbę potencjalnych dokumentów, przy których mogłyby wisieć nasze bulle, ogranicza ponadto fakt, że - sądząc po miejscach znalezienia - funkcjonowały one w obiegu wewnątrzpaństwowym. Jednocześnie - przyjmując założenie, że ołowiane pieczęcie miały szczególną rangę - powinny być stosowane również do szczególnie ważnych dokumentów. W obiegu wewnętrznym należałyby do nich akty fundacji bądź nadań dla instytucji kościelnych55. Sens ich istnieniu nadawała przy tym potencjalna długotrwałość takiej formy zapisu wiarygodnych informacji. Dokument tylko wtedy mógł spełniać swe zadania, jeśli przetrwał zarówno swych wystawców, jak i świadków czynności prawnej w nim opisanej56. Dlatego też instytucje kościelne dbały o swe przywileje, tym bardziej że posiadały odpowiednie warunki dla zapewnienia zasobowi własnego archiwum pożądanej trwałości57. Tymczasem nigdzie -ani w kopiariuszach, ani inwentarzach archiwalnych, ani w innych typach źródeł pisanych zawierających informacje o zasobie kościelnych archiwów - nie znajdujemy wzmianek o dokumentach książąt polskich opatrzonych bullami, które miałyby się znajdować w dawnych archiwach. Prowadzi to do konstatacji, że albo nie istniały one w ogóle, albo też zniknęły bez śladu.

Fakt, że wszystkie odciski znajdowane były w pobliżu ośrodków administracyjnych ówczesnej Polski (Poznań, Gniezno, Głębokie niedaleko Ostrowa Lednickiego, Sierpc w pobliżu Płocka czy okolice Brześcia Kujawskiego), może jednak wskazywać, że odgrywały one jakąś rolę w ówczesnym systemie zarządzania państwem. Rodzi się tylko pytanie: jaką?

Być może odpowiedzi na nie należy szukać w drugiej hipotezie, czy grupie hipotez, zakładających samodzielne zastosowanie naszych odcisków. Pieczęć używaną w formie samodzielnego odcisku (ale przecież też jako odcisk przywieszony bądź odciśnięty na dokumencie) najogólniej można bowiem określić jako znak, wskazujący na osobę właściciela. W ten sposób mógł służyć tylko identyfikacji dysponenta (jak na znakach towarowych), ale mógł też, odwołując się do autorytetu właściciela, wskazywać na pewne prawa udzielone przezeń osobie legitymującej się odciskiem. W przypadku pieczęci niezwiązanej z dokumentem pełni ona niekiedy dodatkowe funkcje techniczne, np. utrudniając otwarcie skrzyni opatrzonej ołowianą plombą, choć z czasem owe praktyczne wszak zastosowanie zeszło na dalszy plan, a rola zabezpieczająca odcisku opierała się na jego wartości symbolicznej. Tak czy owak była więc pieczęć znakiem książęcym, a jako taki mogła w specyficznych warunkach funkcjonować samodzielnie.

Podstawowym argumentem przeciwko tej hipotezie jest słabe poświadczenie owego zjawiska w źródłach pisanych. Pozostałe kontragrumenty są zatomizowane i dotyczą poszczególnych domysłów: na przykład, że węgierskie pieczęcie pozewne mają inną formę niż nasze bulle. Funkcjonowanie pieczęci pozewnych w Polsce nie jest zupełnie jasne. O pozywaniu pieczęcią mówią dopiero dokumenty trzynastowieczne. Badacze nie są też zgodni, czy chodzi tu o samą pieczęć, czy dokument pieczętny, którego synonimem stało się słowo pieczęć. Najstarszy zwód Prawa Polskiego wspomina co prawda o znaku, za pomocą któego uskuteczniano pozew sądowy, niemniej badacze skłonni są utożsamiać ów znak raczej z laską sędziowską niż luźnym odciskiem. Natomiast przeciw tezie o zamykaniu przedmiotów zdaje się świadczyć reprezentacyjność odcisków, niezrozumiała wobec ich tymczasowego zastosowania i nieposiadająca analogii wśród współczesnych plomb.

Istnieją też oczywiście argumenty za. Jednym z podstawowych jest sposób przywieszania pieczęci, poprzecznie do osi wyobrażenia, czego nie spotykamy na pieczęciach związanych z dokumentem. Za samodzielnym funkcjonowaniem bulli przemawiać zdaje się również nasza wiedza o początkach polskiego dokumentu (o czym już wspominałem). Wreszcie hipotezę tę możemy podeprzeć analogiami z innych państw, które poświadczają używanie samodzielnych odcisków w skali Słowiańszczyzny oraz w krajach germańskich i Skandynawii. Analogie te wskazują z jednej strony na prawidłowości geograficzne w ich używaniu, z drugiej zaś pokazują, że pieczęcie takie w zależności od uwarunkowań chronologicznych i kulturowych przybierać mogły różne formy. Zatem brak analogii do węgierskich pieczęci pozewnych nie może być rozstrzygający. Także słabe poświadczenie źródłowe faktu pozywania pieczęcią nie zmienia faktu, że zjawisko takie w Polsce istniało.

Wobec braku kontekstu historycznego interpretacja funkcji bulli polskich ksiażąt jest zadaniem niełatwym. Nie zawsze też oparte na racjonalnych przesłankach rozumowanie daje racjonalne odpowiedzi. Posłużmy się przykładem. Rozważając potencjalne użycia naszych pieczęci, nie można nie zauważyć charakterystycznej dla średniowiecza dużej uniwersalności funkcjonalnej odcisków pochodzących z jednego typariusza. Mogły być one przywieszane do pieczętowanych dokumentów, mogły służyć zamykaniu przedmiotów, o czym świadczą pieczęcie relikwiarzowe58, wreszcie mogły funkcjonować jako znak pozewny, jak pieczęcie poselskie na Węgrzech, być może pozewne w Czechach, a możliwe, że i Polsce. Co prawda, jak już wykazano wyżej, nie ma na gruncie dyplomatyki przesłanek do przyjmowania, że same bulle uwierzytelniały jakieś dokumenty. Jak się wydaje, nie można jednak wykluczyć, że ich typariusze mogły służyć również do wykonywania odcisków zamykających pisma. Odnosi się to przede wszystkim do typariusza awersu bulli. Oczywiście nie byłyby to wówczas odciski metalowe, ale woskowe. Technicznie takie wykorzystanie części typariusza nie stanowiłoby problemu. Nawet wobec przyjęcia tezy o wykorzystywaniu do zaciskania bulli mazowieckiej tłoka nożycowego59 fakt, że pochodzący z jednego typariusza odcisk gnieźnieński ma rozbieżne osie rewersu i awersu wskazuje, że same typariusze były względem siebie ruchome. Przyjęcie założenia, że jedną z funkcji typariuszy (nie ołowianych odcisków) było incydentalne zamykanie pism, tłumaczyłoby reprezentacyjną ikonografię ich awersów. Oczywiście cały program ikonograficzny pieczęci był czytelny wyłącznie w wypadku złożenia awersu i rewersu pieczęci, co zachodziło przy zastosowaniu jej do głównego zadania - kiedy służyć miała jako znak księcia. Wobec przyjęcia nikłego rozwoju dokumentu w ówczesnej Polsce rodzi się pytanie, po co księciu byłyby dwa typariusze o równie dużym ładunku reprezentacyjności oraz równie kosztowne, skoro mógłby posługiwać się jednym. Takie rozwiązanie nie znajduje jednak analogii w materiale sfragistycznym. Żaden ze znanych władców, dysponujących pieczęciami metalowymi, nie używał ich jednocześnie do pieczętowania w wosku, a rozmiary współcześnie używanych pieczęci woskowych znacznie różnią się in plus od odcisków metalowych. Powyższy przykład wskazuje, jak łatwo wejść w ślepą uliczkę, opierając się na wcale rozsądnych przesłankach.

Jak się wydaje, w świetle dotychczasowego stanu wiedzy jednoznaczne rozstrzygnięcie, do czego używane były przez naszych książąt ołowiane pieczęcie, wydaje się niemożliwe. Wskazać można jedynie mniej lub bardziej prawdopodobne ich zastosowania. Związana jest z tym zagadka wtórnego wykorzystywania odcisków. Jego ślady znajdujemy na odcisku poznańskim60. Śladem powtórnego użycia odcisku kujawskiego może być znajdujący się na skraju płytki otwór, który - jak się wydaje - został wykonany celowo. Możliwość powtórnego wykorzystania odcisków dała podstawę do hipotezy o wykorzystaniu odcisku poznańskiego do fałszerstwa książęcego dokumentu. Właśnie wtórnemu wykorzystaniu bulla miała zawdzięczać to, że nie została zniszczona61. Inaczej jest w przypadku bulli kujawskiej, której rewers w momencie zrywania ze sznura został mocno uszkodzony. Uniemożliwiałoby to przywieszenie jej do dokumentu czy też wykorzystanie do zamknięcia pojemnika. Niemniej miała jakieś właściwości, które predestynowały ją do ponownego użycia. Fakt, że otwór nie został wykonany w osi wyobrażenia, zdaje się podważać domysł o możliwym wykorzystaniu odcisku jako ozdoby. Być może istotny dla ówczesnych był fakt, że na odcisku nienaruszony, bądź też nieznacznie tylko uszkodzony, był awers pieczęci z wyobrażeniem księcia. Przyjmując tę hipotezę, można ostrożnie założyć, że mimo zniszczenia rewersu bulla nadal miała walor legitymizacji okaziciela i nadal pełniła funkcje znaku książęcego. Niewykluczone, że również w ten sposób należy interpretować ponowne przywieszenie bulli poznańskiej.

W kręgu łacińskiej Europy Środkowej metalowe pieczęcie książęce stanowią zjawisko specyficznie polskie. Dodać należy przy tym, że zjawisko efemeryczne. Nadal bez odpowiedzi pozostaje pytanie o czas i przyczyny wprowadzenia ołowiu jako materiału pieczętnego oraz o termin, po którym zrezygnowano z pieczęci metalowych. Nie można wykluczyć tu wpływów bizantyjsko-ruskich lub papieskich, choć ta ostatnia możłiwość wydaje się mniej prawdopodobna. Niewykluczone też, że wprowadzenie bulli należy wiązać z końcówką panowania Bolesława Krzywoustego bądź początkami rozbicia dzielnicowego. Ich zastosowanie można by interpretować jako odpowiedź na zapotrzebowanie na nowe formy komunikacji społecznej wobec przemian zachodzących w kraju. Być może spadek znaczenia metalowych pieczęci został spowodowany atomizacją Polski w końcu XII w. i upadkiem centralnego ośrodka władzy związanego z osobą princepsa.

Mimo upływu lat nasza wiedza o polskich bullach wciąż pozostaje daleka od kompletności. Nowo odkryte odciski pozwalają co prawda na rozwiązanie niektórych problemów rekonstrukcyjnych i interpretacyjnych, prowokują jednak kolejne pytania, na które trudno znaleźć odpowiedź.


Przypisy:

1 Artykuł niniejszy stanowi fragment większego studium złożonego do druku w "Studiach Źródłoznawczych".
2 M. i M. Andrałojć, Skarby, pieczęcie, wikingowie, humus, Archeologia Żywa 2003, nr 2(25), s. 21.
3 M. Andrałojć, M. Andrałojć, A Polish Ducal Bulla, Quaestiones Medii Aevi Novae 2004, vol. 9, s. 255-281; idem, Archeologia po stronie Krzywoustego. Polska bulla książęca, Archeologia Żywa 2005, nr 3(33), s. 26-29; idem, Bulla Bolesława Krzywoustego, [w:] Kraków w chrześcijańskiej Europie X-III w. Katalog wystawy, red. E. Firlet, A. Zaitz, Kraków 2006, s. 468; idem, Bulla Bolesława księcia Polski/Eine bulle von Fürst Bolesław von Polen, Poznań 2006, s. 127; idem, O polskich bullach książęcych, Inne Oblicza Historii 2007, nr 1, s. 29-34. Tekst dostępny on-line: http://www.bulla.archeo.edu.pl/bulle.htm#_ftn4 [dostęp: 27.05.2009 r.] oraz www.muzarp.poznan.pl/archweb/archweb_pol/Publikacje/O%20polskich%20bullach%20ksi%B9%BF%EAcych.doc [dostęp: 27.05. 2009 r.]; kalendarium prac związanych z badaniami nad bullą z Głębokiego znajduje się na stronie internetowej odkrywców: http://www.bulla.archeo.edu.pl/index.htm.
4 I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć ołowiana odkryta na poznańskim Ostrowie Tumskim, [w:] Poznań we wczesnym średniowieczu, t. 6, 2008, s. 99-111.
5 H. Kóčka-Krenz, Poznań-Ostrów Tumski: najnowsze rezultaty i kierunki badań archeologicznych, Wielkopolski Biuletyn Konserwatorski 2006, t. 3, s. 128; A. Dębski, Bulla ołowiana księcia Bolesława III Krzywoustego, [w:] Kraków w chrześcijańskiej Europie, s. 468.
6 Zob. przyp. 5. O odkryciu odcisku w kontekście oznaczenia funkcji pomieszczenia, w którym odnaleziono bullę, wzmiankuje H. Kóčka-Krenz, Najstarszy Poznań - wciąż odkrywany, Studia nad dawną Polską 2008, t. 1, s. 39.
7 P. Wiszewski, Domus Bolezlai. W poszukiwaniu tradycji dynastycznej Piastów (do 1138 r.), Wrocław 2008, s. 423; T. Jurek, Bulle książąt polskich, Roczniki Historyczne 2006, t. 77, s. 161-165.
8 A. Dębski, Bulla ołowiana, s. 468; M. Andrałojć, M. Andrałojć, O polskich bullach książęcych, s. 33.
9 I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 105 nn.
10 T. Sawicki, Bulla książęca z XII w. z grodu na Górze Lecha w Gnieźnie, Wiadomości Numizmatyczne 2007, R. LI, z. 1, s. 109-117.
11 M. Hlebionek, Czwarta pieczęć, Inne Oblicza Historii 2006, nr 6, s. 40-53; idem, Pieczęcie książąt polskich, Inne Oblicza Historii 2007, nr 1, s. 22-28.
12 M. Hlebionek, Czwarta pieczęć, s. 48.
13 M. Andrałojć, M. Andrałojć, A Polish Ducal Bulla..., s. 255-281; idem, Archeologia po stronie Krzywoustego, s. 26-29; zob. też http://www.bulla.archeo.edu.pl/index.htm, gdzie kalendarium wydarzeń związanych z odkryciem bulli z Głębokiego.
14 Zwraca na to uwagę np. P. Wiszewski, Domus Bolezlai?, s. 422-423.
15 M. Andrałojć, M. Andrałojć, O polskich bullach książęcych, s. 29-34. Abstrahujemy tu od refleksji na temat przewartościowania ustaleń polskiej dyplomatyki, które temu spostrzeżeniu towarzyszą. Na problemy związane z interpretacją samodzielnych odcisków pieczęci, pozbawionych kontekstu dyplomatycznego, zwrócił ostatnio uwagę Paweł Stróżyk. P. Stróżyk, O pieczęciach kapituły gnieźnieńskiej z wizerunkiem św. Wojciecha, Roczniki Historyczne 2007, R. LXXIII, s. 165-166.
16 M . Andrałojć, M. Andrałojć, Bulla Bolesława, s. 127; M. Hlebionek, Czwarta pieczęć, s. 48; I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 105 nn.
17 J. Čarek, O pečetech českych knižat a kralů z rodu Přemyslova, Sborník příspěvků k d?jinám hlavního m?sta Prahy, tab. I i n.
18 M. Andrałojć, M. Andrałojć, O polskich bullach, s. 30-31.
19 Tak, na podstawie prac Ph. Griersona, określa strony bulli bizantyjskich P. E. Schramm, Drei Nachträge zu den Metallbullen der Karolingischen und Sächsischen Kaiser, Deutsches Archiv für Erforschung des Mittelalters 1968, Jg. 24, Hft. 1, s. 4. Tam też wcześniejsza literatura.
20 Według V. Janina.
21 J. Harvey Bloom, English seals, London 1906, s. 57.
22 S. Suchodolski, Kult św. Wacława i św. Wojciecha przez pryzmat polskich monet z okresu wczesnego średniowiecza, [w:] Kościół - Kultura - Społeczeństwo. Studia z dziejów średniowiecza i czasów nowożytnych, pod red. S. Byliny i in., Warszawa 2000, s. 92-95, 101; idem, Moneta źródłem wszechstronnym: materialnym, pisanym i ikonograficznym, [w:] Źródła historyczne wydobywane z ziemi, pod red. S. Suchodolskiego, Wrocław 2008, s. 47-48.
23 A. Sikorski, Odciski wiązadła na pieczęci (Głębokie, woj. Wielkopolskie, stan. 23), [w:] M. Andrałojć, M. Andrałojć, Bulla., s. 86-87.
24 A. Eitel, Ueber Blei und Goldbullen im Mittelalter. Ihre Herleitung und ihre erste Verbreitung, Freiburg 1912, s. 18.
25 Tak pieczęć arcybiskupa kolońskiego Herimanna II. Ornamenta Ecclesiae. Kunst und Künstler der Romanik in Köln, Bd. 2, Katalog zur Ausstellung des Schnütgens-Musems in der Josef-Haubrich-Kunsthalle, hrsg. von A. Legner, Köln 1985, nr D 6.
26 Europas Mitte um 1000. Beiträge zur Geschichte, Kunst und Archäologie, hrsg. von A. Wieczorek, H.-M. Hinz, t. 2, Stuttgart 2000, nr 17.02.03.
27 Szeroko o technice przywieszania metalowych pieczęci pisze A. Eitel, Ueber Blei und Goldbullen, s. 1 nn. Pieczętowanie ołowiem w kancelarii papieskiej oraz specjalny związany z tymi czynnościami personel omawia M. Tosi, Bullaria et Bullatores della cancellaria pontificia, Gli archivi italiani, R. IV, fasc. 1-2, s. 3-76. Publikacja dostępna on-line na stronach włoskiego ministerstwa kultury: http://www.archivi.beniculturali.it/Biblioteca/12rivistarch/1gen_giug1917.pdf [dostęp 28.05.2009]. Osobny podrozdział poświęca temu problemowi również L. G. Klimanov, "Byzantine reflections" in the Sphragistics. Likchachev Collection of metal seals VIIth-XXth centuries, St. Petersburg 1999, s. 14-17.
28 I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 103.
29 Ibidem, s. 101.
30 Depozyt Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie nr MPPPG/D/1197.
31 A. Dębski, Kontrowersje wokół polskich bulli ołowianych, referat wygłoszony 24 września 2008 r. na III Kongresie Mediewistów Polskich w Łodzi w druku. Za udostępnienie niepublikowanego tekstu niniejszym składam podziękowania autorowi.
32 T. Sawicki, Bulla, s. 111, 112.
33 S. Trawkowski, Ubiór i pielęgnacja ciała, [w:] Kultura Polski średniowiecznej X-XIII w., pod red. J. Dowiata, Warszawa 1985, s. 62, gdzie zestawienie ikonografii fryzur typowych dla 2. poł. XII w., oraz ibidem, s. 64-65, gdzie uwagi na ten temat. Pewną analogią mogłyby być fryzury znane z płyty wiślickiej oraz wizerunku Piotra Wszeborowica, pod warunkiem jednak, że loki tworzące fryzurę byłyby wysoko podniesione.
34 Trzeba jednak zauważyć, że także w Czechach na wyobrażeniu mitry znanej z pieczęci Wratysława I pendilia nie występują (J. Čarek, O pečetech...), podczas gdy są one poświadczone na licznych monetach zawierających przedstawienie tego nakrycia głowy. J. Haskova, M. Vitanovsky, Osobnost krale Vratislava I. (1061-1092) na mincich. K oficialnimu vyobrazeni prvniho ceskeho krale a k ceske panovnickie distinkci, Sbornik Narodniho Muzea v Praze, series A, vol. XXXVIII, No. 4, s. 169 nn.
35 T. Sawicki, Bulla, s. 111, 113.
36 I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 106.
37 Ibidem, s. 100.
38 M. Hlebionek, Czwarta pieczęć..., s. 45.
39 Z. Piech, Ikonografia pieczęci Piastów, Kraków 1993, s. 220.
40 R. Kiersnowski, O brakteatach z czasów Bolesława Krzywoustego i roli kultu świętego Wojciecha w Polsce, Wiadomości Numizmatyczne 1959, R. III, z. 3-4, s. 148.
41 D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej. Leksykon, Warszawa 2001, s. 107-109.
42 M. Hlebionek, Czwarta pieczęć..., s. 45.
43 A. Gieysztor, Rzymska studzienka ze św. Wojciechem z roku około 1000, [w:] Św. Wojciech w polskiej tradycji ikonograficznej. Antologia tekstów, pod red. G. Labudy, Warszawa 1997, s. 337 nn.
44 B. Paszkiewicz, Święty Wojciech i monety, [w:] Środkowoeuropejskie dziedzictwo świętego Wojciecha, pod red. A. Barciaka, Katowice 1998, tab.1, nr 4, 8; tab. 2, nr 10.
45 Ibidem, tab. 3, 18, 19; W. Fabijański, Odlewy metalowe pieczęci w zbiorze sfragistycznym Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Katalog, Wrocław 1999, nr 146, 147, 173.
46 M. Haisig, Sfragistyka ogólna, [w:] M. Gumowski, M. Haisig, S. Mikucki, Sfragistyka, Warszawa 1960, s. 162-163.
47 J. Roman, Manuel de sigillographie française, Paris 1912, s. 248. Określenie takie występowało w legendach kontrasigillów.
48 A. Capelli, Dizionario di Abbreviature latine ed italiane, Milano 2001, s. 387.
49 M. Andrałojć, M. Andrałojć, Bulla, s. 76; idem, O polskich bullach książecych, s. 30.
50 T. Jurek, Bulle książąt polskich, Roczniki Historyczne 2006, t. 77, s. 163-164.
51 M. Hlebionek, Czwarta pieczęć, s. 45.
52 Zob. podobizny pieczęci ruskich, tab. 33-76 i ołowianych cesarskich. F. Philippi, Siegel, Berlin 1914, Taf. III.
53 M. Bielińska, A. Gąsiorowski, Maleczyński, Dyplomatyka wieków średnich, Warszawa 1974, s. 145-146 podkreślają analogiczny rozwój dokumentu w Czechach oraz na Węgrzech, A. Adamska wskazuje zaś na analogie irlandzkie, szkockie czy skandynawskie, A. Adamska, "From Memory to Written Record" in the Periphery of Medieval Latinitas: The case of Poland in the Eleventh and Twelfth Centuries, [w:] Charters and use of the written Word in Medieval Society, ed. K. Heidecker, Turnhout 2000, s. 87, 88.
54 Z. Kozłowska-Budkowa, Repertorjum polskich dokumentów doby piastowskiej, Zeszyt I, Do końca wieku XII, Kraków 2006, passim. Szerzej o stanie badań nad początkami dokumentu polskiego pisał T. Jurek, Stanowisko dokumentu w średniowiecznej Polsce, Studia Źródłoznawcze 2002, t. 40, s. 2 nn (tam wcześniejsza literatura). Z innego punktu widzenia problem początków polskiego dokumentu ujmuje A. Adamska, "From Memory to Written Record"..., s. 85 nn.
55 K. Skupieński, Funkcje małopolskich dokumentów w sprawach prywatnoprawnych do roku 1306, Lublin 1990, s. 14; A. Adamska, "From Memory to Written Record"..., s. 91. Według tej badaczki wszystkie znane dwunastowieczne dokumenty książąt polskich wystawione były dla odbiorcy kościelnego.
56 R. Żerelik, "Fida memoriae custos est scriptura". O potrzebie tworzenia archiwów w średniowieczu, [w:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, pod red. S. Rosika, Acta Universitatis Wratislaviensis, nr 2783, Historia CLXXI, Wrocław 2005, s. 627.
57 Ibidem, s. 630.
58 A. Dębski, Kontrowersje...
59 Ślad ramienia takiego typu bulloterionu widoczny jest na bulli mazowieckiej. Jednak badania nad bullą poznańską wskazują, że do jej odciśnięcia użyto dwóch niezależnych tłoków. Zagadnienia techniczne związane z odciskaniem metalowych pieczęci dość szeroko omawia A. Eitel, Ueber Blei und Goldbullen, s. 1 nn.
60 I. Dębska, A. Dębski, A. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 101; A. Dębski, Kontrowersje
61 I. Dębska, A. Dębski, A. Sikora, Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 101.

a