Od rządu do nierządu. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej a Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego

Autor: MS

 Słusznie twierdził Tadeusz Łepkowski, że w 1944–1945 roku (nawet do roku 1947) w Polsce nastąpiło zderzenie dwóch rewolucji: niepodległościowo-demokratycznej i komunistycznej.

Na przełomie lat 1943–1944 wyniki konferencji w Teheranie i perspektywa przekroczenia przedwojennych granic Polski przez Armię Czerwoną i jednostki I Korpusu Polskich Sił zbrojnych w ZSRS postawiły przed komunistami ze Związku Patriotów Polskich (ZPP) i ich sowieckimi mocodawcami pilne zadanie zorganizowania podstaw do utworzenia na wyzwolonych ziemiach realnej siły politycznej, wspartej odpowiednio sprawnym aparatem organizacyjnym, które zagwarantowałyby sowieckim i polskim komunistom decydujący wpływ na polityczno-społeczny kształt powojennej Polski. Sformułowana w Komitecie Centralnym Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików (WKP(b)) dyrektywa, skierowana do polskich komunistów, zalecała im wypracować program przejęcia władzy w Polsce. Jednocześnie nakazywała uwzględnić dopuszczenie do niektórych stanowisk rządowych przedstawicieli Rządu RP w Londynie oraz polityków działających na terenie kraju. Należy przypuszczać, że spośród przedstawionych dwóch głównych propozycji: jednej opracowanej przez ZPP i drugiej, autorstwa dowództwa Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, a konkretnie Zygmunta Berlinga, Stalinowi najbardziej trafiła do przekonania koncepcja utworzenia Polskiego Komitetu Narodowego (PKN) i Centralnego Biura Komunistów Polskich (CBKP).

Zapyta ktoś, skąd tyle dobrej woli u Soso, że nawet pozwalał polskim komunistom wybierać między dwiema opcjami. Chodzi o to, że w czasie II wojny światowej w łonie polsko-żydowskiej diaspory komunistycznej w ZSRR rywalizowały ze sobą dwa nurty, sterowane przez Międzynarodówkę Komunistyczną (Komintern) bądź przez NKWD. Był to skutek intryganckiej taktyki Stalina, poprzez swych agentów napuszczającego na siebie Wandę Wasilewską oraz gen. Berlinga wraz z ich otoczeniem. Berling, jak sam się chwalił, był człowiekiem NKWD, szczególnie osobiście gen. Wsiewołoda Mierkułowa i pod jego wpływem zwalczał ludzi Kominternu.

 Po około dwóch tygodniach prac, 4 stycznia 1944 roku komisja pod przewodnictwem Wandy Wasilewskiej przygotowała założenia programowe i organizacyjne Polskiego Komitetu Narodowego. PKN miał być powołany w celu wyłonienia z jego składu w odpowiednim momencie Rządu Tymczasowego, dlatego miał mieć strukturę przyszłego rządu. Przewidywano, że w jego skład powinni wejść przedstawiciele wszystkich sił społecznych walczących z okupantem niemieckim, przy czym ówczesne dyskusje nad projektem, jak i późniejsze rozwiązania przyjęte w praktyce świadczą o tym, że większość w przyszłym rządzie mieli mieć zapewnioną komuniści.

W tym miejscu potrzebna wydaje się drobna uwaga. Otóż dość długo lansowany był pogląd, że brak łączności zimą z 1943 na 1944 rok między ZPP a Polską Partią Robotniczą sprawił, że nie uzgodniono wspólnej płaszczyzny działania, nie zdecydowano odpowiednio wcześniej, czy powoływać Krajową Radę Narodową czy Polski Komitet Narodowy. Tymczasem Wasilewska i spółka doskonale wiedzieli, co dzieje się w kraju, znali skład osobowy i podstawowe dokumenty programowe Krajowej Rady Narodowej. Próba utworzenia PKN była próbą zapewnienia sobie przez komunistów z ZSRS całkowitego decydowania o przebiegu procesu sowietyzacji Polski oraz o składzie władz polskich podległych ośrodkowi kierowniczemu w ZSRS.

Na marginesie trudno nie zgodzić się z Tomaszem Strzemboszem, który PPR uważał za organizację agenturalną, podobnie jak wszelkie jej „przybudówki”, zatem KRN również. Partia została utworzona z Grupy Inicjatywnej zrzuconej na spadochronach. Była ona bezpośrednio powiązana z sowieckimi służbami specjalnymi. Jednym z jej zadań było przyjęcie roli dezintegrującej i rozkładowej w polskim podziemiu.

Natomiast faktem jest, że zaistniała wówczas sytuacja, w której faworyzowana grupa komunistów w ZSRS została zaskoczona operatywnością i skutecznością działania Władysława Gomułki i pozostałych szefów PPR. Lider krajowych komunistów był inicjatorem wysłania do Moskwy delegacji KRN, która z jednej strony miała uzyskać „błogosławieństwo” Stalina dla tworu powstałego w sylwestrową noc z 1943 na 1944 rok, z drugiej zaś doprowadzić do szeregu rozmów na terenie Związku Sowieckiego. Gomułka zamierzał m.in. nawiązać kontakt z ambasadorami rządów państw koalicyjnych i w bezpośrednich rozmowach wyjaśnić im, że PPR nie podziela linii politycznej Rządu Polskiego w Londynie i nie uznaje go za swego reprezentanta. Lecz przede wszystkim zadaniem delegacji miało być doprowadzenie do koordynacji działań z ZPP i przedstawicielami CBKP. Istnieje też przypuszczenie, że wysłanie delegacji miało związek z wkroczeniem Armii Czerwonej na ziemie polskie. Gomułka zapewne planował, że delegacja KRN razem z przedstawicielami ZPP podejmie prace nad przygotowaniem Rządu Tymczasowego, a następnie weźmie aktywny udział w jego działalności na wyzwolonych terenach.

Tego samego dnia, kiedy powstała Armia Polska w ZSRR, czyli 16 marca 1944 roku, grupa komunistycznych renegatów: Edward Osóbka-Morawski, Marian Spychalski, Kazimierz Sidor i Jan Haneman, udała się do Moskwy, by złożyć hołd Stalinowi.

Aby lepiej zorientować się w skomplikowanej sieci intryg sterowanych z Kremla, cofnijmy się w czasie o niecałe trzy miesiące. W okresie, kiedy w kraju konstytuowała się Krajowa Rada Narodowa, czyli grudzień 1943–styczeń 1944 roku, nastąpiła seria spotkań komunistów polskich z kierownictwem Komitetu Centralnego WKP(b). W styczniu podjęto decyzję o utworzeniu Centralnego Biura Komunistów Polskich. Autorzy dokumentu konstytucyjnego CBKP Jakub Bergman, Hilary Minc i Stanisław Radkiewicz użyli w stosunku do biura określenia „zagraniczna organizacja Polskiej Partii Robotniczej”. Zgodnie z zaleceniami Stalina CBKP było organem kierującym i koordynującym całokształtem spraw polskich w ZSRS.

Powstanie CBKP oznaczało utworzenie kierowniczego ośrodka komunistycznego w obliczu wejścia Armii Czerwonej na tereny Polski. Wskazuje to wyraźnie na fakt, że ZSRS w zależności od rozwoju sytuacji nie tyle w Polsce, ile międzynarodowej, był zdecydowany jak najszybciej przystąpić do komunizacji Polski. Warto przy tym zwrócić uwagę na szereg faktów, które świadczyły o tym, że zamiarem Stalina nie było tworzenie z Polski kolejnej republiki. Przemawia za tym m.in. właśnie decyzja o utworzeniu CBKP, odsunięcie Wandy Wasilewskiej i Zygmunta Berlinga od uczestniczenia w podejmowaniu zasadniczych decyzji partyjnych i wojskowych, podjęcie przygotowań do szybkiego rozwinięcia I Korpusu w armię, planowanie utworzenia polskiego frontu, wreszcie – oparte głównie na wojsku – zakrojone na szeroką skalę przygotowania kadr partyjnych, administracyjnych i bezpieczeństwa wewnętrznego dla nowej władzy. Nie sądzę, aby wcześniej istniała groźba włączenia Polski w skład Związku Sowieckiego, niemniej jednak na początku 1944 roku została ona zdecydowanie oddalona.

W chwili kiedy Armia Czerwona zaczęła zajmować polskie terytorium, CBKP podjęło działania zmierzające do zorganizowania jakiejś formy rządów na oswobodzonych od Niemców terenach. Jednocześnie biuro podjęło kroki zmierzające do ułożenia skomplikowanych stosunków polsko-radzieckich zgodnie z interesami ZSRS. Ponieważ nadal głównym (poza wojskiem) reprezentantem Polaków w ZSRS pozostawał ZPP, biuro postanowiło przejąć nad nim pełną kontrolę. To właśnie w wyniku tych działań została odsunięta od kierowania ZPP Wanda Wasilewska, która nie chciała podporządkować się decyzjom CBKP. Komuniści, chcąc zachować dotychczasowe wpływy, a w przyszłości uzyskać pełną kontrolę nad krajem, w kwietniu 1944 roku dokonali istotnych zmian personalnych w Zarządzie Głównym związku. W ścisłym kierownictwie tej organizacji pojawili się tacy ludzie, jak m.in. Andrzej Witos, Jerzy Sztachelski i Aleksander Zawadzki, a także Jakub Bergman i Stanisław Radkiewicz.

Jak już wspomniałem, poczynaniom CBKP i ZPP patronował Stalin, który na każdym kroku podkreślał, że interesuje go rząd w Polsce, który przyjmie zaproponowane przez ZSRS zmiany terytorialne, zaakceptowane przez mocarstwa zachodnie. Żądał też operacyjnego podporządkowania Armii Czerwonej oddziałów zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego. W tej sytuacji przed Stalinem stanęła ostatnia już, o wiele łatwiejsza, przeszkoda. 22 maja przyjął na Kremlu delegację Krajowej Rady Narodowej, na której czele stali wspomniani już Marian Spychalski i Edward Osóbka-Morawski. KRN była dla Stalina wystarczająco demokratyczną reprezentacją społeczeństwa polskiego, aby mimo pewnych obiekcji uznać ją za przedstawicielstwo narodu polskiego.

Miesiąc później, 22 czerwca Stalin – jakby zapominając o dyrektywie KC WKP(b) zalecającej ZPP i wojsku, czyli Berlingowi, przygotowanie koncepcji przejęcia władzy w Polsce – oświadczył delegacji KRN, że należy rozpocząć przygotowania do utworzenia rządu polskiego, który będzie się opierać na KRN, działaczach politycznych w kraju oraz w ZSRS. Idea poczynań Stalina sprowadzała się do tego, aby tak zamieszać w polskich koteriach lewicowych, żeby mieć pełną kontrolę nad składem personalnym i programem politycznym przyszłego rządu polskiego, a także aby zachować pozory, że rząd ten został wyłoniony w kraju przez prosowieckie siły polityczne. Sytuacja, w której przywódca Związku Sowieckiego rozstrzygał sprawy Polski, była dla niego o tyle łatwiejsza, że 6 czerwca 1944 roku alianci otworzyli drugi front w Normandii, a jednocześnie wizyta Stanisława Mikołajczyka w Stanach Zjednoczonych nie zakończyła się raczej sukcesem polskiego premiera, jako że USA ani myślały poważnie angażować się w rozstrzyganie sporów między Polską a ZSRS.

Skoro jesteśmy przy sprawach Rządu RP, to warto w tym miejscu zauważyć, że decydujący wpływ na przyszłość Polski chciały i powinny mieć właśnie polskie władze i organizacje polityczne na Zachodzie. Faktem jest jednak, że sytuacja polityczna Polski zdecydowanie pogorszyła się wraz ze śmiercią gen. Władysława Sikorskiego i aresztowaniem przez gestapo komendanta Armii Krajowej gen. Stefana Roweckiego. Nowy premier Stanisław Mikołajczyk, a przede wszystkim nowy Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski nie dorównywali pozycją międzynarodową Sikorskiemu. Również nowy komendant AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski nie był kierownikiem ogromnej konspiracyjnej organizacji militarnej tej klasy co jego poprzednik – przede wszystkim nie wytrzymywał presji psychicznej, żyjąc w ciągłej obawie przed aresztowaniem.

Tymczasem na skutek reprymendy Stalina w połowie lipca 1944 roku ZPP uznał zwierzchnictwo Krajowej Rady Narodowej. Tym samym jego znaczenie w rozstrzyganiu spraw polskich zostało praktycznie ograniczone do minimum. Było to przede wszystkim na rękę Stalinowi, który musiał baczyć jedynie na posłusznych mu ludzi z CBKP i członków KRN, wyeliminował natomiast z gry, obecnie już mu niepotrzebnych, komunistów z ZPP na czele z Wasilewską i Berlinga z grupą wojskowych. Mimo że w praktyce wszystkimi przedsięwzięciami mającymi na celu stworzenie ośrodka władzy w kraju kierowało CBKP, to formalnie z inicjatywą utworzenia rządu tymczasowego wystąpili: Edward Osóbka-Morawski w imieniu KRN i, pragnąca za wszelką cenę gwiazdorstwa, „czerwona diva” – Wanda Wasilewska w imieniu ZPP. Stalin otrzymał odpowiednie pismo w tej sprawie 15 lipca. Tymczasem KC PPR został powiadomiony o inicjatywie w trzy dni później, 18 lipca. Data jest symptomatyczna – wówczas właśnie rozpoczęła się tzw. operacja brzesko-lubelska i lwowsko-sandomierska Armii Czerwonej.

Stalin, mimo że nie zaakceptował miana „rząd tymczasowy”, przyjął inicjatywę Morawskiego i Wasilewskiej. Jego zgoda umożliwiła szybkie, w ciągu trzech dni, dokonanie najważniejszych ustaleń i przygotowanie najważniejszych aktów normatywnych.

Dnia 20 lipca w Moskwie podjęta została decyzja, rzekomo przez Prezydium Krajowej Rady Narodowej, o utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. W praktyce nazwę zaproponował Wiaczesław Mołotow. Nawiązywała ona do Narodowych Komitetów Wyzwolenia we Francji i w Jugosławii. Następnego dnia w miejscowości Barwicha pod Moskwą został przygotowany tekst manifestu nowej władzy. Wieczorem odbyła się na Kremlu konferencja z udziałem Stalina i czołowych przedstawicieli KRN i ZPP, na której zapadła decyzja o natychmiastowym wydaniu manifestu. Uzgodniono też, że jako miejsce jego ogłoszenia (manifest wydrukowano w sowieckich drukarniach) zostanie podany Chełm Lubelski, natomiast siedzibą PKWN będzie Lublin. Manifest stwierdzał m.in., że PKWN jest legalną, tymczasową władzą wykonawczą narodu, działa na podstawie Konstytucji z 17 marca 1921 roku, podstawą bezpieczeństwa ma być sojusz ze Związkiem Sowieckim. Do Polski miały powrócić na zachodzie: Pomorze i Śląsk Opolski, zamierzano przyłączyć Prusy Wschodnie – granica zachodnia miała się oprzeć o Odrę, zapowiadano reformę rolną oraz odbudowę szkolnictwa.

Zebranie organizacyjne komitetu przeprowadzono 22 lipca 1944 roku w siedzibie ZPP w Moskwie. Tego samego dnia radio moskiewskie odczytało w języku polskim „Manifest PKWN”. Osoby wchodzące w skład komitetu dla przeciętnego Polaka były w zasadzie nieznane. Przewodniczącym komitetu został Edward Osóbka-Morawski, przed wojną drugorzędny działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, a jego zastępcami Wanda Wasilewska i Andrzej Witos.

Wasilewska urodziła się 25 stycznia 1905 roku w Krakowie. Była córką Leona Wasilewskiego, historyka, pisarza, publicysty i dyplomaty, działacza Polskiej Partii Socjalistycznej, jednego z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Należała także do PPS. Współredagowała czasopisma dziecięce, do dzisiaj wydawany „Płomyczek” i „Płomyk”. W 1925 roku wyszła za mąż za Romana Szymańskiego, któremu urodziła swoje jedyne dziecko, córkę Ewę. W 1931 roku jej mąż zmarł na tyfus brzuszny. W latach 1934–1937 Wasilewska wchodziła w skład Rady Naczelnej PPS. Jej poglądy stawały się coraz bardziej radykalne, czemu dawała wyraz m.in. w pisanych wówczas powieściach: Oblicze dnia (1934), Ojczyzna (1935) i Ziemia w jarzmie (1938).  Publikowała także artykuły w prasie lewicowej, była autorką utworów dla dzieci, z których najbardziej znane to: Kryształowa kula Krzysztofa Kolumba (1934), Legenda o Janie z Kolna (1936) i Pokój na poddaszu. Po agresji Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku uciekła do zajętego przez Armię Czerwoną Lwowa, a następnie zamieszkała w Moskwie. Przyjęła obywatelstwo sowieckie, stała się najbardziej wpływową polską działaczką komunistyczną kolaborującą z władzami sowieckimi. W 1940 roku została członkinią Rady Najwyższej ZSRS, a w 1941 roku wstąpiła do WKP(b). W tymże roku założyła polskojęzyczne pismo „Nowe Widnokręgi”, które redagowała do 1943 roku, kiedy to zakończyła służbę w Głównym Zarządzie Politycznym Armii Czerwonej, gdzie dosłużyła się stopnia pułkownika, i rozpoczęła pracę przy tworzeniu ZPP. Była przewodniczącą Zarządu Głównego związku do 1946 roku. Odegrała czołową rolę w powołaniu do życia, uległych wobec ZSRS, polskich sił zbrojnych. W 1944 roku została członkinią CBKP w ZSRS oraz wiceprzewodniczącą PKWN, a także posłanką do KRN. Obrażona za pozbawienie jej decydującego głosu w sprawach Polski, tych ostatnich funkcji praktycznie nie sprawowała i zaraz po wojnie pozostała w ZSRS. W 1946 roku została żoną ukraińskiego pisarza komunistycznego Ołeksandra Kornijczuka i zamieszkała w Kijowie, gdzie zmarła 29 lipca 1964 roku.

Z kolei Andrzej Witos, obok Bolesława Drobnera, był najbardziej znany spośród członków PKWN, nie tylko z uwagi na brata Wincentego, jako że był on również, co prawda na mniejszą skalę niż brat, działaczem ruchu ludowego. Na skutek wielkich wywózek z Kresów Wschodnich w 1940 roku znalazł się w republice Komi z wyrokiem śmierci za rzekomą agitację polityczną. Następnie wyrok w drodze łaski zamieniono na 25 lat łagrów. Wasilewska ściągnęła Witosa do ZPP ze względu na nazwisko.

Z kolei gen. Michał Rola-Żymierski, prawdziwe nazwisko – Łyżwiński, urodził się w 1890 roku w Krakowie. Był absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Handlowej w Krakowie. Od 1909 roku uczestniczył w ruchu niepodległościowym, m.in. w Polskich Drużynach Strzeleckich i Legionach Polskich. Od 1924 roku generał brygady, w 1927 roku skazany na więzienie za nadużycia finansowe w dostawach dla wojska organizowanych przez produkującą maski przeciwgazowe firmę „Protekta” i zwolniony z wojska. W 1931 roku zwerbowany do współpracy przez wywiad sowiecki, w latach 1931–1938 przebywał we Francji. Podczas okupacji w Polsce związany z PPR, Gwardią Ludową i Armią Ludową. Od 1 stycznia 1944 roku naczelny dowódca Armii Ludowej. W PKWN występował w roli bezpartyjnego, mimo że był przedwojennym aktywistą Komunistycznej Partii Polski.  W dowód uznania i zaufania otrzymał od baćki Stalina jeszcze dwie gwiazdki i, jako generał broni, został kierownikiem resortu obrony narodowej. W latach 1952–1956 aresztowany i represjonowany, w 1956 roku zrehabilitowany. Zmarł w 1989 roku.

   Wspomniany już Bolesław Drobner znany był przed wojną w kręgach społeczeństwa ziemi krakowskiej jako porywczy i niestały w poglądach działacz socjalistyczny. Drobner zapisał się w historii powojennej Polski przede wszystkim jako pierwszy prezydent Wrocławia, organizator tamtejszej administracji polskiej i polskiego życia społecznego. Natomiast najlepiej na sprawach państwowych znał się adwokat Emil Sommerstein, wielokrotnie przed wojną wybierany do Sejmu, włącznie z ostatnią kadencją przed wybuchem wojny.

Pozostali członkowie PKWN nie byli znani w szerszych kręgach społeczeństwa polskiego. Z tych osób niezmiernie wpływową postacią miał okazać się w najbliższej przyszłości Stanisław Radkiewicz. Ponadto na długo zadomowił się w komunistycznych kręgach kierowniczych Stefan Jędrychowski. Natomiast spośród tych, którzy nie otrzymali rangi ministerialnej w PKWN, w najbliższym czasie istotną rolę w elitach „władzy ludowej” odegrać mieli tacy przedwojenni działacze komunistyczni, jak m.in. Jakub Berman, Hilary Minc i Aleksander Zawadzki.

W skład PKWN weszli sami zaufani uczestnicy moskiewskich wizyt u Stalina. Większość tek ministerialnych przypadła osobom działającym w okresie wojny w ZSRS, a kluczowe dziedziny życia gospodarczego i politycznego znalazły się w rękach komunistów, co przesądziło zarówno o charakterze władzy, jak i kierunku rozwoju państwa.

Ponieważ PKWN nie miał formalnego statusu rządu, przez najbliższe miesiące zarówno członkowie komitetu, jak przede wszystkim dyplomacja sowiecka dokładali wiele starań, aby przekonać głównie Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone o tym, że posłuży on jako trzon do utworzenia rządu tymczasowego opartego na demokratycznych podstawach. W praktyce prokomunistyczny, „rewolucyjny” PKWN miał opracowane z inicjatywy Związku Sowieckiego metody działania i program. Utworzono go na terytorium ZSRS, w jego skład weszły w większości osoby posiadające obywatelstwo sowieckie. Utworzono zatem komitet „polski” z nazwy, radziecki zaś pod względem składu i celów działania. Oczywiście społeczność międzynarodowa zdawała sobie sprawę z intrygi Stalina.

Jak słusznie zauważa publicysta „Naszego Dziennika”, nauczeni doświadczeniem roku 1920 komuniści nie ogłaszali już, że niosą „pożar rewolucji” przez „trupa Polski”. Tym razem przynosili „demokrację”. Jednak mimo tego śpiewak uliczny w Lublinie śpiewał: „a jak wrócą andersiaki, to przetrzepią wasze s..., będzie górą nasza nacja i to będzie demokracja”, za co rok później został aresztowany przez UB.

Oczywiście wszyscy już wiedzą doskonale, że fałszerstwem jest utrzymywana przez dziesięciolecia teza, jakoby „Manifest PKWN” został uchwalony 22 lipca w Chełmie. Natomiast stosunkowo mniej znane, bo wcześniej się z niego wycofano, jest drugie fałszerstwo, w postaci twierdzenia, że PKWN powołała do życia 21 lipca w Warszawie Krajowa Rada Narodowa. Ten drugi przekręt został uwieczniony nawet w Dzienniku Ustaw. 21 lipca KRN nie obradowała, w dodatku przy udziale Osóbki-Morawskiego, który akurat w tym dniu przebywał z wizytą w Moskwie, a tę ustawę rzekomo 21 lipca podpisał.

Zanim członkowie PKWN wyruszyli do Polski, musieli podpisać w Moskwie szereg porozumień, przede wszystkim układ w sprawie granic. Jedynym ustępstwem ze strony Stalina było pozostawienie Polsce części Puszczy Białowieskiej.

   Dwa wojskowe samoloty transportowe wylądowały na lotnisku pod Chełmem w letnie popołudnie 21 lipca 1944 roku. Wysiadło z nich dwadzieścia kilka osób, głównie cywili, co było nie lada sensacją, rzadko się bowiem zdarzało w okresie wojny, aby osoby niewojskowe latały samolotami Armii Czerwonej. Już po opuszczeniu lotniska okazało się, że są to członkowie PKWN. Ci, którzy przylecieli, też byli zaskoczeni, nie tylko brakiem powitania na lotnisku, brakiem kompanii honorowej Armii Ludowej, która przecież powinna witać „swój” rząd, ale nawet brakiem godnego ich rangi zakwaterowania. Oto „rząd” rozpoczął urzędowanie w starym, zaniedbanym budynku byłego urzędu skarbowego, a „apartamenty” mieszkalne jego członkowie otrzymali w opustoszałym gmachu miejscowej dyrekcji kolei. Najbardziej jednak zaniepokoiły przybyszów dozorujące ulice patrole Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i grupki żołnierzy AK. W mieście działała już powiatowa Delegatura Rządu w Londynie.

Nieco prowincjonalny Chełm nie był najlepszym miejscem, aby obwieścić światu, że tu właśnie znajduje się tymczasowa stolica „nowej” Polski. Aby poprawić image, PKWN potrzebne było większe, bardziej znane miasto. W grę wchodziły miasta na wschód od linii Wisły. Z oczywistych względów odpadły te, które do tej roli nadawały się najlepiej, a więc przede wszystkim Lwów, a następnie Wilno i w dalszej kolejności Brześć czy Stanisławów. Ze względu na skomplikowaną sytuację polsko-ukraińską nie były brane pod uwagę również Rzeszów i Przemyśl, a ze względów tzw. ideologicznych królewsko-stołeczny Kraków. I rzecz nie w tym, czy i kiedy owe miasta były wyzwolone spod okupacji niemieckiej, bo ich wyzwolenie nie stanowiło większego problemu. Oto bowiem Stalin wydał 21 lipca 1944 roku dowódcy 1. Frontu Białoruskiego dyrektywę nr 220149, w której rozkazał zajęcie Lublina nie później niż 26–27 lipca. W dyrektywie wyraźnie napisano, że tego wymaga „sytuacja polityczna i interesy niezależnej, demokratycznej Polski”.

Do Lublina członkowie PKWN przybywali stopniowo. Jako pierwsza zjawiła się tam 25 lipca ekipa wojskowych z płk. Edwardem Ochabem na czele, wyznaczona do przygotowania siedziby PKWN. Działających na terenie kraju przedstawicieli PPR oraz dowództwa Armii Ludowej dostarczono do Lublina dopiero w pierwszych dniach sierpnia. 31 lipca w Świdrach Starych koło Otwocka oczekiwali na jednostki Armii Czerwonej Gomułka z Bolesławem Bierutem, skąd natychmiast wywiad radziecki przewiózł „Wiesława” do Lublina. W następnych dniach dostarczano kolejnych.

Na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku na obszarze między Bugiem a Wisłą rozgrywała się walka o władzę polityczno-administracyjną między przedstawicielami prawowitych władz polskich, nie uznawanych przez nowego okupanta sowieckiego, a władzą ustanawianą przez tegoż okupanta pod szyldem PKWN. Komuniści wkraczali na ziemie polskie wręcz z lękiem, jak zostaną przyjęci przez społeczeństwo. Ich obawy nie były bezpodstawne. Gdyby nie Armia Czerwona i sowiecki aparat tzw. bezpieczeństwa, PKWN nie przejąłby żadnej władzy. Podjęte na przełomie lipca i sierpnia w Chełmie, Lublinie i okolicach próby podporządkowania sobie aparatu administracji Polskiego Państwa Podziemnego zakończyły się fiaskiem, przede wszystkim dlatego, że administracja organizowana przez Delegaturę Rządu miała oparcie w społeczeństwie, w tym szczególnie w członkach wszystkich struktur Armii Krajowej, i nie zamierzała respektować zarządzeń PKWN. Dlatego też już 27 lipca 1944 roku zlikwidowano okupacyjną administrację i przedwojenną Policję Państwową. W sierpniu wprowadzono nowe struktury administracji (w obawie przed opanowaniem terenu przez przedstawicieli Polski Podziemnej), powołano Urzędy Bezpieczeństwa (UB) i zorganizowano administrację gospodarczą.

Dnia 3 sierpnia zjawił się w Lublinie gen. Nikołaj Bułganin, tym razem jako sowiecki „ambasador” przy PKWN. Natomiast 11 sierpnia Stefan Jędrychowski został „ambasadorem” PKWN w Moskwie. Na Jędrychowskim ciążył wyrok śmierci sądu specjalnego AK na Wileńszczyźnie, którego nie udało się wykonać.

W stosunku do Bułganina użyłem określenia „tym razem”, bo wcześniej był on najbliższym współpracownikiem marsz. Konstantego Rokossowskiego. Jak twierdzi Norman Davies, który wiele rzeczy potrafi sobie wyobrazić, frontowy bunkier marszałka Rokossowskiego musiał wyglądać tak, że marszałek sypiał na górze, a z dolnej pryczy dzień i noc, śledząc każdy jego ruch, obserwował go jego oficer polityczny, generał Nikołaj Bułganin. Podpisywanie rozkazów wyglądało w ten sposób, że najpierw rozkaz podpisywał Rokossowski, a następnie Bułganin. Zatem nietrudno odgadnąć, kto był prawdziwym dowódcą 1. Frontu Białoruskiego. Z pewnością nie Rokossowski, zwłaszcza że Bułganin należał do starszych rangą członków sowieckich służb specjalnych, których funkcjonariusze kilka lat wcześniej, w ramach wielkiej czystki w szeregach Armii Czerwonej, postawili Rokossowskiego przed sądem, posłali do łagru, a większość jego kolegów, wyższych oficerów – rozstrzelali. Kariera Bułganina ledwie co rozpoczynała się, a Rokossowski w niezbyt odległym czasie miał zostać skazany, z punktu widzenia oficerów sowieckich, na wojskowy niebyt w Odrodzonym Wojsku Polskim.

Dnia 27 lipca 1944 r. PKWN zawarł z rządem ZSRR układ o polsko-sowieckiej granicy państwowej, w którym postanawiano przyjąć za podstawę granicy tzw. linię Curzona z pewnymi nieznacznymi korektami na korzyść Polski. Swego rodzaju ilustracją pekawuenowsko-sowieckich stosunków politycznych był fakt, że notyfikacja formalnego uznania PKWN przez rząd ZSRR nastąpiła dopiero 1 sierpnia, a więc po podpisaniu wspomnianego układu granicznego i nie mniej ważnego układu o stosunkach między dowództwem sowieckim i administracją polską na terenach uwolnionych spod okupacji niemieckiej. Ten drugi dokument miał podstawowe znaczenie dla rozwoju sytuacji społeczno-polityczno-militarnej na ziemiach wyzwolonych spod okupacji niemieckiej.

Dnia 6 września 1944 roku PKWN wydał dekret, na mocy którego reformie rolnej podlegały majątki ziemskie – zarówno będące własnością skarbu państwa, obywateli niemieckich, jak i te będące własnością osób skazanych za zdradę stanu oraz osób, które współpracowały z okupantem ze szkodą dla państwa. Wreszcie parcelacji podlegały własności, których rozmiar przekraczał 100 ha całej powierzchni lub 50 ha użytków rolnych.

W 1944 roku nadziały ziemi w ramach reformy otrzymało 110 tysięcy chłopów. Reforma spotkała się z krytyką wielu działaczy ludowych, którzy uważali, że trzeba tworzyć duże gospodarstwa chłopskie, ponieważ rozdrobnione nie będą w stanie utrzymać dotychczasowej produkcji dużych nowoczesnych majątków. Reformie rolnej towarzyszył terror – spotykano się z zabieraniem majątków nie podlegających reformie, ziemian usuwano w trybie przymusowym. Sytuacja polskiej wsi w pierwszych miesiącach wyzwolenia była bardzo ciężka.

W następstwie rozstrzygnięcia co do przebiegu wschodniej granicy Polski zapadły decyzje odnoszące się do losów ludności polskiej, ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej i żydowskiej zamieszkującej po obu stronach nowego rozgraniczenia. Jakkolwiek nie znamy przebiegu rozmów poprzedzających zawarcie układów między PKWN a rządami Białoruskiej SRR, Ukraińskiej SRR i Litewskiej SRR, to łatwo zauważyć, iż zasadnicze rozstrzygnięcia były identyczne i zapewne wynikały z decyzji Moskwy. Ustalenie szczegółów w odniesieniu do porozumienia polsko-ukraińskiego i polsko-białoruskiego nie wywołało większych trudności i oba te niemal jednobrzmiące układy zostały podpisane w Lublinie 9 września 1944 roku. Układ polsko-litewski podpisano wprawdzie kilkanaście dni później – 22 września 1944 roku – ale w brzmieniu niemal identycznym, jak układy z 9 września (różnice dotyczyły, co oczywiste, obszaru geograficznego obowiązywania układu, a także terminów realizacji operacji przesiedleńczej i rozmieszczeniem urzędów przesiedleńczych).

Obejmując władzę w Polsce komuniści, zgodnie z zaleceniami swoich moskiewskich mocodawców, opowiadali się za państwem narodowościowo homogenicznym. Szerokim kręgom polskiego społeczeństwa uzasadnienie mogło wydawać się logiczne, jednak w konsekwencji zaistniałych uwarunkowań zewnętrznych tak rozumiane hasło państwa narodowego sprzęgło się z tendencją do stosowania masowych przesiedleń jako regulatora stosunków narodowościowych.

Zatem jesień 1944 roku można uznać za okres, kiedy zarówno Stalin, jak i jego polscy wasale zrezygnowali z porozumienia będącego kompromisem różnych nurtów politycznych. Natomiast trzeba podkreślić, że pierwsze miesiące rządów PKWN przyniosły wiele rozczarowania, przede wszystkim polskim komunistom, głównie w postaci braku akceptacji społecznej. Najcięższym grzechem PKWN było oparcie się w sprawowaniu rządów na terrorze za pomocą sowieckiego aparatu bezpieczeństwa i specjalnych jednostek NKWD. Sowieckie formacje specjalne przygotowywały jednocześnie kadry PKWN do zastosowania totalnego terroru państwowego. Rezerwy kadrowe stanowiło przede wszystkim wojsko, ważne, jeśli nie najważniejsze narzędzie reżimu, będące wtedy zapleczem kadrowym dla PKWN, a jednocześnie spełniające wyraźnie polityczne zadania, do których z takim upodobaniem wrócił po latach gen. Wojciech Jaruzelski. Wojsko stało się podstawowym narzędziem propagandy (skutecznej na tyle, na ile społeczeństwo posiadało głęboko zakorzenioną w świadomości miłość do munduru), przede wszystkim politycznej. Systematyczne podporządkowywanie wojska celom politycznym partii komunistycznej postępowało nie tylko w okresie sprawowania władzy przez PKWN, a następnie Rząd Tymczasowy, ale również z różnym nasileniem później. O ile po 1956 roku, w okresie, kiedy ministrem obrony narodowej był Marian Spychalski, oficerowie polityczni zostali sprowadzeni do właściwej im roli w wojsku, to nawrót do najgorszych tradycji w tym zakresie nastąpił po objęciu władzy w MON przez gen. Jaruzelskiego. Uprawnienia dane aparatowi politycznemu w armii, a jednocześnie rozpasanie, arogancja i świadomość uprzywilejowanej pozycji w wojsku oficerów politycznych spowodowały niespotykaną nigdy wcześniej sytuację, w której partia przejęła niemal całkowicie dowodzenie armią. Ta wyjątkowo niezdrowa sytuacja głęboko weszła w świadomość nie tylko wojska, ale i społeczeństwa – do tego stopnia, że funkcjonuje do dzisiaj w mentalności nie tylko byłych pracowników Głównego Zarządu Politycznego WP.

Podobnie niechlubną rolę zaczęły odgrywać organa wojskowego wymiaru sprawiedliwości, którego struktury najsilniej utkwiły w krajobrazie Polski i polskiego komunizmu i trudno je wykorzenić w zasadzie nawet obecnie. Na jesieni 1944 roku określiła swoje oblicze informacja wojskowa. Początkowo pracowali w niej wyłącznie oficerowie sowieccy. W kwietniu 1944 roku skierowano polskich oficerów na szkolenia i kursy kontrwywiadowcze w ZSRS. Kilkudziesięciu z nich przed końcem 1944 roku trafiło do jednostek WP na najniższe stanowiska oficerskie. W praktyce do końca wojny informacja podlegała wyższym organom sowieckim, a przede wszystkim strukturom sowieckiego kontrwywiadu Smiersz, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo na zapleczu frontów Armii Czerwonej.

Obrazując ważność problematyki wystarczy dodać, że Biuro Polityczne PPR powołało Wydział Wojskowy KC PPR, na czele którego stanął sam Gomułka, a w jego skład weszli: Bolesław Bierut, Aleksander Zawadzki, Marian Spychalski i Michał Rola-Żymierski. 21 lipca 1944 roku uchwałą KRN Armia Polska w ZSRR połączona została z Armią Ludową w jednolite Wojsko Polskie, które odgrywało ważną rolę nie tylko w życiu Polski Lubelskiej. Naczelnym dowódcą został gen. Michał Rola-Żymierski, jego zastępcami generałowie Zygmunt Berling i Aleksander Zawadzki. Rozbudowa armii była utrudniona z powodu wyniszczenia kraju, braku koni itp., jednak przede wszystkim z powodu społecznego bojkotu.

Obraz Polski na przełomie 1944/1945 roku nie byłby kompletny, gdyby nie wspomnieć o antagonizmach panujących wśród nowych najeźdźców. Otóż wśród całkowitego dyktatu i samowoli Sowietów powszechne były na terenie Polski wypadki przymusowego wcielania obywateli polskich do wojska. Odbywało się to na podstawie zarządzeń prokuratorów wojskowych Armii Czerwonej. W tej sprawie w styczniu 1945 roku Naczelny Dowódca Wojska Polskiego gen. Michał Rola-Żymierski donosił premierowi Rządu Tymczasowego, że ponieważ niektórzy obywatele w myśl przepisów mobilizacyjnych wydanych przez PKWN nie podlegali poborowi, działania sowieckie – sprzeczne z polskim ustawodawstwem – były jedną z przyczyn wzmożonych dezercji w Wojsku Polskim.

Wkroczenie Armii Czerwonej nie usunęło na terenach na zachód od Bugu przeszkód i nie spowodowało rezygnacji przedstawicieli Delegatury Rządu z dążeń do przejęcia władzy. W szeregach Armii Krajowej wola walki z okupantem przeistaczała się w wolę oporu politycznego. Na powszechny opór napotykała reforma rolna. Z bojkotem spotkała się ogłoszona 15 sierpnia mobilizacja. To na skutek jej miernych rezultatów nadzieje Żymierskiego na zorganizowanie frontu polskiego okazały się nierealne. Na dyscyplinie jednostek Wojska Polskiego piętno wywierała plaga dezercji, zwłaszcza z nowo organizowanych jednostek 2. Armii WP. Można przytaczać wiele przykładów braku wyczucia nastrojów społecznych przez PKWN i tym samym podejmowania decyzji, które bynajmniej nie zjednywały komitetowi sympatyków.

Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy były rozmowy, jakie 31 lipca 1941 roku prowadzili przedstawiciele PKWN w Lublinie i Krajowej Rady Narodowej w Chełmie z Władysławem Cholewą, mianowanym przez Delegata Rządu wojewodą. Ponieważ Cholewa nie podjął rozmów na temat podporządkowania się władzy komunistycznej, został przewieziony do gen. Georgija Żukowa, który zakazał mu sprawowania władzy, motywując decyzję brakiem uznania przez Związek Sowiecki rządu polskiego w Londynie. To zmusiło Cholewę do zawieszenia działalności, ale nie ograniczyło na terenach wyzwolonych spod okupacji niemieckiej oddolnej inicjatywy społeczeństwa, podejmującego próby organizacji administracji i struktur samorządowych bez udziału komunistów.

Urodzony w 1883 roku Władysław Cholewa był długoletnim działaczem ludowym, spółdzielczym i niepodległościowym. W okresie I wojny światowej należał do Polskiej Organizacji Wojskowej, a przez cały okres międzywojenny aktywnie pracował w Stronnictwie Ludowym. Aresztowany na polecenie Żukowa, został 6 sierpnia 1944 roku wywieziony do moskiewskiego więzienia Lefortowo, a następnie do więzienia w Charkowie. 29 grudnia 1945 roku odesłany do obozu w Diagilewie. Do Polski wrócił 4 listopada 1947 roku .

Konsolidacji sił przeciwnych systemowi komunistycznemu nie sprzyjało ich rozbicie polityczne. Władze terenowe w poszczególnych okręgach czy województwach, widząc brak centralnego ośrodka kierowniczego, zaczynały realizować własne koncepcje polityczne. Na przykład kierownictwa lubelskich struktur Stronnictwa Ludowego i organizacji Wolność, Równość, Niepodległość wydały obwieszczenie wzywające rząd do powrotu z emigracji, a do tego czasu obie partie przejmowały całkowity zarząd kraju.

Kierownictwo lubelskiego okręgu Stronnictwa Ludowego „Roch” 4 sierpnia 1944 roku poleciło władzom terenowym usuwać z szeregów stronnictwa tych jego członków, którzy nawiązywali kontakty z PKWN lub KRN bądź weszli w struktury administracji tworzonej przez PKWN. Jeszcze 4 września na zjeździe delegatów obwodowych wydano oświadczenie, w którym stwierdzono, że postawa stronnictwa jest jednolita we wszystkich powiatach, jedynie obwód siedlecki wyłamał się ze wspólnego stanowiska, co delegaci uznali za godne napiętnowania.

Jednak z upływem tygodni przypadków wyłamywania się z linii politycznej Polskiego Państwa Podziemnego było coraz więcej. Wiele złego w tej materii przyniosła klęska powstania warszawskiego, w wyniku której przede wszystkim przestało istnieć jednolite silne kierownictwo wojskowe Polskiego Państwa Podziemnego. Czego by nie mówić o strukturze polskiej konspiracji w okresie II wojny światowej, to jej siłą napędową były struktury wojskowe, a nie polityczne. Te drugie funkcjonowały w ograniczonym kręgu i przy ograniczonym oddziaływaniu na szersze rzesze społeczeństwa i to przede wszystkim poprzez poszczególne elementy struktur wojskowych. Cele polityczne i militarne powstania nie były, bo nie mogły być, znane szerszym kręgom społeczeństwa, stąd też przez większość Polaków upadek walczącej Warszawy był utożsamiany z upadkiem legalnych władz polskich związanych z rządem w Londynie. Zmierzch nadziei związanych z tym dalekim i nieco enigmatycznym dla przeciętnego mieszkańca ziem polskich ośrodkiem politycznym zastępowany był ideologią głoszoną przez realne, będące na wyciągnięcie ręki (lub jak kto woli na odległość bagnetu, kuli karabinowej i więziennych krat) siły polityczno-administracyjne związane z PKWN. Głosiły one populistyczny program oparty na deklaracji Manifestu PKWN i tym samym zjednywały sobie coraz szersze kręgi społeczeństwa, izolując jednocześnie polityczno-wojskowe organizacje związane z rządem w Londynie.

Wbrew swoim planom, 6 sierpnia Mikołajczyk zasiadł do rozmów z przedstawicielami PKWN. Dyskusja dotyczyła trzech kwestii: rządu jedności narodowej, przyszłej konstytucji i granic powojennej Polski. Jak było do przewidzenia, rozmowy nie trwały długo i zostały przerwane. Przyniosły jednak oczywisty sukces komunistów i porażkę premiera. Sukces wyrażał się tym, że od chwili rozmów z Mikołajczykiem Bierut i spółka zostali uznani przez międzynarodową społeczność polityczną za partnerów politycznych, że przestali być wyłącznie agendą sowiecką. Można konkludować, że to Mikołajczyk wyniósł PKWN na szczeble decydowania o sprawach polskich. Rozmowy moskiewskie sprawiły, że wracający do Lublina Bierut, Osóbka-Morawski i gen. Michał Rola-Żymierski byli całkowicie przekonani, że Związek Sowiecki będzie strzegł PKWN przed naciskami Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych i dążył do deprecjonowania roli rządu w Londynie.

Dla emigracji polskiej w Londynie powstanie PKWN było katastrofą, której do końca nie przewidzieli ani politycy, ani osoby odpowiedzialne za wywiad polityczno-wojskowy, co i jednym, i drugim wystawia jak najgorszą ocenę, by nie powiedzieć, że wręcz ich dyskredytuje. Zbyt późno dostrzeżono, co oznacza tworzenie na ziemiach polskich nowego, niezależnego od legalnych władz w Londynie ośrodka władzy państwowej, cieszącego się poparciem Sowietów, zwłaszcza w sytuacji, gdy legalny rząd pod przewodnictwem Mikołajczyka działał poza granicami kraju, a jego ewentualny powrót był uzależniony od zgody okupanta wojennego tych terenów, czyli Rosjan. Obarczona chorobliwym kompleksem antysowieckości, pogłębionym przez straszliwą zbrodnią katyńską i terytorialne żądania Stalina, polityczna emigracja londyńska zdecydowała się przyjąć beznadziejną postawę zasklepienia we własnym kokonie, by negować rzeczywistość „do końca świata i jeden dzień dłużej”.

Zachodzące na ziemiach polskich procesy były analizowane przez rząd w Londynie. Chociaż zbyt wolno, dokonywano jednak zmian w ocenie sytuacji w kraju. Te oceny były bardzo różne, w większości nacechowane nerwowością i pozbawione treści merytorycznej. Na przykład na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku program zawarty w Manifeście PKWN określono mianem „dzikiej przebudowy” ustroju Polski, ale na jesieni generalnie zaakceptowano reformę rolną. W opracowanych 22 listopada 1944 roku wytycznych dla gen. Okulickiego przedstawiciele rządu stwierdzali, że uważają reformę za konieczną, przy czym aktualnie realizowaną należy uznać za tymczasową, a nowych nabywców za powierników. Rząd RP nie wyrażał sprzeciwu wobec podejmowania pracy w nowej administracji, pod warunkiem że nie miała charakteru działalności politycznej. Było to bardzo enigmatyczne stwierdzenie, albowiem w zasadzie sankcjonowało i usprawiedliwiało podejmowanie różnych form współpracy z komunistami, chociaż z drugiej strony przedstawiciele rządu podkreślali, że PKWN jest instytucja nielegalną i samozwańczą, a jego zarządzenia przejściowe i również nielegalne.

Generał Stanisław Tatar przyznawał w piśmie do Okulickiego z 11 grudnia 1944 roku, że akcje PKWN przynoszą znaczące osiągnięcia, chociażby odbudowę szkolnictwa czy realizację reformy rolnej, co w połączeniu z ogólnym zmęczeniem społeczeństwa wojną, okupacją, a także terrorem nowej władzy powoduje, że opór społeczny zdecydowanie słabnie.

Trzeba przyznać, że poniewczasie w kręgach emigracji zaczął przeważać trzeźwy osąd sytuacji polityczno-społecznej w kraju. Z chwilą kiedy rząd sowiecki zdecydował się przekazać część administracji na wyzwalanych na zachód od Bugu ziemiach Polski PKWN, logiczny ciąg wydarzeń musiał doprowadzić do przekształcenia się komitetu w mniej lub bardziej formalny rząd, przy czym zaistniałe fakty dokonane stawały się nieodwracalne, a podjęte reformy społeczne – nieodwołalne. Z drugiej strony nieuznawanie władzy PKWN przez czynniki związane z rządem emigracyjnym powodowało, że wcześniej czy później musiało dojść do konfrontacji obu tych sił, przy czym przedstawiciele legalnego rządu stali na straconej, wręcz beznadziejnej pozycji. Natomiast wyrazem rozsądku politycznego emigracji było stosunkowo szybkie sformułowanie sensownej doktryny politycznej, na której bazowano przez z górą sześćdziesiąt lat. Ta doktryna pozwoliła nie tylko przetrwać, ale i umocnić, utrwalić w postępowej części społeczeństwa, zarówno na emigracji, jak i przede wszystkim w kraju, przekonanie, że nowa, powstała w 1944 roku władza ludowa jest agenturą moskiewską, a więc rządzona przez nią Polska nie może być wolna i niepodległa. Takie postawienie sprawy z jednej strony podzieliło społeczeństwo na zwolenników i przeciwników władzy ludowej, ale przede wszystkim zagwarantowało, że idea walki o wolną i niezawisłą Polskę przetrwała żywa, aż do zwycięstwa w ostatniej dekadzie minionego wieku.