III Jurajskie Spotkania Poszukiwaczy

Autor: Rafał Kruk

III Jurajskie Spotkania Poszukiwaczy oficjalnie rozpoczęły się w czwartek rano. Jednak już od środy Kompania Niuńków rozpoczęła przygotowania terenu. I tak w dzień poprzedzający zlot zostało przygotowane odpowiednio wyznaczone przez Konserwatora Wojewódzkiego pole do przeprowadzenia konkursu, oznaczyliśmy w odpowiedni sposób współpracujące z Wortalem bary i sklep (Bar rekomendowany przez Wortal Poszukiwaczy Skarbów www.poszukiwania.pl), a także zaopatrzyliśmy się w odpowiednią ilość drewna konieczną na pierwsze ognisko.
Od czwartku rano zaczęli zjeżdżać pierwsi zlotowicze. Obsługiwało ich biuro zlotowe, w którym otrzymywali identyfikatory, wpisywali się na listę oraz mogli zaopatrzyć się w archiwalne numery takich pism jak Oblicza Historii i Odkrywca. Obie gazety były również sponsorami zlotu. Dodatkowo na rejestrujących się czekały informatory zlotowe, a także śpiewniki. Oczekiwanie na uczestników zlotu trwało całe popołudnie, powodując rozłożenie zaplanowanych czwartkowych zajęć na indywidualne spotkania i dyskusje. Niestety nie mieliśmy okazji gościć archeologów, z którymi planowana była debata. W międzyczasie zgłosiła się do nas Gazeta Wyborcza zainteresowana organizowanym spotkaniem. Właśnie dzięki zamieszczonym na jej łamach krótkim wywiadem, nasz zlot wzbudził zainteresowanie wielu odwiedzających w tych dniach zamek w Mirowie.
Pierwsze ognisko ściągnęło ponad 50 poszukiwaczy. Toczyły się długie rozmowy, wspomnienia wspólnych wyjazdów, a także zawierały się nowe znajomości. O zawartość żołądków eksploratorów zadbała firma Talcomp, dzięki której otrzymaliśmy sporą ilość kiełbasy na ognisko, a także dzięki niej znalazło się kilka puszek napojów.

Piątkowy ranek wyciągnął większość zlotowiczów z namiotów skoro świt. Niestety wysoka temperatura nie sprzyja wylegiwaniu się pod namiotem. Po śniadaniu i rejestracji nowych zlotowiczów zainteresowana grupa udała się na zwiedzanie zamków w Mirowie i Bobolicach. Niestety z uwagi na rozpoczęte prace remontowe na zamku w Mirowie nie mogliśmy obejrzeć dokładnie całego obiektu. Będąc na zamku w Mirowie zostaliśmy poproszeni o pomoc przy przewożeniu kamieni potrzebnych do zabezpieczenia ruin. Jak wiadomo poszukiwacze zawsze są chętni do pomocy, więc i my udaliśmy się do wsi gdzie wraz z chłopakami z Ośrodka Monaru ładowaliśmy ciężkie kamienie na przyczepkę, a nasi najsilniejsi delegaci na górze zamkowej pomagali je rozładowywać.
Reszta zlotowiczów udała się pod przewodnictwem Sapera na zamek w Bobolicach. Zamek ten aktualnie znajduje się w rękach prywatnych, a jego właściciel od kilku lat prowadzi na jego terenie prace budowalne. Zabezpieczył teren zamku murem, a także wybudował bramę wjazdową. Nie jest to być może wielkie dzieło budowlane, gryzie się z ruinami i otoczeniem, jednak skutecznie odcina drogę dostępu miłośnikom zamków.
Piątkowe popołudnie zostało zagospodarowane przez organizowany konkurs eksploracyjny. Przeorane pole, na którym zostały ukryte różne fanty, począwszy od monet a skończywszy na karabinach, zostało nawiedzone przez dziesiątki poszukiwaczy. W celu utrudnienia poszukiwań na całym 1,5 h polu zostało zakopanych ponad 40 tzw. min. Były to przygotowane przez niezłomnego Niuńka przeróżne puszki wypełnione najrozmaitszym złomem. Zadaniem konkursowym było wyjęcie jak największej liczby przygotowanych przedmiotów z odpowiednio oznakowanymi karteczkami. Wyjęte znaleziska stanowiły jednocześnie nagrody dla startujących osób. Również dla osoby, która wydobyła największą liczbę min zostały przewidziane nagrody ufundowane przez firmę Talcomp z Krakowa, dystrybutora wykrywaczy Garrett.
Zakończenie ciężkiego konkursu, odbywającego się w słońcu gdzie termometry wskazywały temperaturę dobrze powyżej 40 stopni, było ostatnią na ten dzień zabawą. Jeszcze tylko przygotowanie drewna na ognisko i już można było spokojnie i chłodniej, pośpiewać i porozmawiać.
Kolejny zlotowy dzień okazał się jeszcze większym wrogiem poszukiwaczy niż poprzedni. Już od rana temperatura była tak zaporowa, że eksploratorzy ogłosili bunt i udali się w grupkach nad wodę. Jedynie najbardziej wytrwali turyści udali się na zwiedzanie kolejnych jurajskich obiektów. Organizatorzy tak w dzień poprzedni udali się na ładować kamienie na zamek. Praca ciężka, jednak satysfakcja z dobrze zrobionej roboty oraz świadomość, że można pokazać iż poszukiwacze potrafią również zrobić kawał dobrej roboty dodawała nam sił.
Niestety jak to w upalne dni bywa temperatura zamiast godziny na godzinę jeszcze bardziej się podnosiła, wyganiając powracających poszukiwaczy w cień lub zmuszając do poszukiwań zimnych napojów. Dopiero popołudniem z uwagi na zaległości spowodowane temperaturą udało się zwołać wszystkich eksploratorów aby przeprowadzić konkursy. Jak zwykle kolega Niuniek wykazał się pomyślunkiem i przywiózł ze sobą spory kawał solidnej liny. Grzechem były niewykorzystanie takiego rekwizytu, w związku z tym zostały przeprowadzone zawody przeciągania liny. W pierwszych zawodach utworzyły się dwie drużyny. Jedna drużyna złożona z członków Kompani Niuńków oraz drużyna druga złożona ze zlotowiczów. Po równych i ciężkich zmaganiach, w których jedna i druga strona wykazała się niespotykaną siłą i wytrwałością, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę ekipy reprezentującej Kompanie Niuńków. Zwycięscy zostali obdarowani półroczną prenumeratą pisma Oblicza Historii. Jednak ich radość nie trwała długo, jako drużyna zwycięska musieli teraz stoczyć bratobójcze pojedynki mające na celu wyłonienie najsilniejszego człowieka w drużynie. Zwycięzcą tych zmagań został bezkonkurencyjny Muzzy, który jako nagrodę otrzymał wykrywacz metali ufundowany przez firmę Armad.
Ponieważ tegoroczny zlot upływa pod hasłem Oświadczenie i chcąc wynagrodzić uczestnikom zaufanie jakim obdarzyli organizatorów podpisując, tzw. „lojalke” zostało wśród nich przeprowadzone losowanie. Nagrodą w losowaniu okazał się wykrywacz metali ufundowany przez firmę PENelektronik, a rolę sierotki w losowaniu pełnił redaktor naczelny Oblicz Historii Adam Fischer.
Kolejnym zaplanowanym konkursem był konkurs wiedzy o regionie. Przygotowane pytanie były podchwytliwe, sprawdzały wiedzę historyczną, a także umiejętność logicznego myślenia. Żeby uczestnikom ułatwić zadanie, pytania zostały opracowane na podstawie Informatora Zlotowego, który każdy zarejestrowany uczestnik imprezy otrzymywał w sztabie zlotowym. Do konkursu zgłosiło się wielu twardych mężczyzn. Po ciężkich potyczkach i wielu ciężkich odpowiedziach, prowadzący konkurs u kresu sił ogłosił zwycięzcę. Okazał się nim bezkonkurencyjny w swojej klasie Wojciech Oksieńciuk. Jako jedyny odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania. Nagrodą w tym konkursie był wykrywacz ufundowany przez firmę Rutus. Zaskoczeniem dla wszystkich było przekazanie wygranego przez kolegę Wojtka Oksieńciuka wykrywacza osobie zajmującej kolejne, drugie miejsce. Dzięki takiemu wspaniałemu gestowi przekazaną nagrodę odebrał kolega Przylgło. Na zakończenie zmagań konkursowych przeprowadziliśmy jeszcze jedne zawody siłowe. Tym razem stanęli naprzeciw siebie tytani liny. Wznosząc tumany kurzu, orając butami pole namiotowe, pryskając naokoło potem, dali popis nad popisy. Ciężko było nagradzać tylko zwycięską ekipę, jednak takie brutalne bywają zasady konkursów. Zwycięscy otrzymali w nagrodę półroczną prenumeratę magazynu Odkrywca, ufundowaną przez redakcję.
Ostatnim punktem programu było wręczenie nagród za odkryte „miny”. Bezkonkurencyjny Młody JMS otrzymał markową torbę na wykrywacz ufundowaną przez firmę Talcomp, pozostali „miłośnicy min” również zostali nagrodzeni upominkami ufundowanymi przez firmę Talcomp. Rozbawione towarzystwo dość szybko uporało się z dostawą drewna na ognisko i dzięki temu można było przystąpić do ostatniego pożegnalnego wieczoru. I jak zwykle rozmowy, śpiewy i piękne kobiety umilały czas spędzony przy ognisku. A nieśmiertelna kiełbasa i chłodne napoje ufundowane przez Talcomp zapełniały wygłodzone żołądki.
Niedzielne przedpołudnie wszyscy poświęcili na pakowanie i długie pożegnania. Niestety temperatura w długi weekend dopisała wspaniale, jednak za jej sprawą nie można było spędzić kilku godzin na polu z wykrywaczem. Jednak pozytywną w tej sytuacji sprawą jest to, że podczas konkursu na polu nie zostały odkryte wszystkie przedmioty i będą w ten sposób czekały na kolejne czwarte już Spotkania Poszukiwaczy. Chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom za przybycie, wspaniałą atmosferę oraz znakomitą zabawę. Dziękuję również wszystkim sposorom, dzięki którym można było uatrakcyjnić organizowany zlot. Dziękuje firmą: Allegro.pl, Superstacja.pl, Armad, PENelektronik, Rutus, Talcomp, a także redakcjom magazynów: Odkrywca oraz Oblicza Historii.

Już teraz zapraszam na kolejną edycję Spotkań Poszukiwaczy, które odbędą się w maju 2006 roku. A z informacji tajnych mogę wyjawić, że niekoniecznie będą się odbywały na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej.