Wstęp
Artykuł Frank’a Joseph’a jest ciekawy z różnych powodów, opowiada o sprawach ogólnie nieznanych, przemilczanych i kierowanych z wyjątkową perfidią pod dywan. Hitler, jak wynika z artykułu Josepha, miał powody by stawiać sobie pomniki przekraczające gigantyzmem te stalinowskie, tym bardziej, jak weźmiemy pod uwagę, że Stalin po zaatakowaniu ZSRR przez Wehrmacht na kilka dni się schował a później uciekł z Moskwy. Jaki dyktator dopuścił by do tego, by jego własne i autentyczne zasługi pomijano kompletnym milczeniem ?
Eben-Emael
Niemiecki przemarsz przez Belgię na wiosnę 1940 r.nastąpił błyskawicznie. Wehrmacht przeszedł przez mocno ufortyfikowaną Belgię jak gorący nóż przez masło. Ta niesamowicie ważna bitwa II Wojny Swiatowej, określona przez jednego z czołowych wojowników 20 wieku jako „największe militarne zwycięstwo które kiedykolwiek zostało przez ludzi osiągnięte“, zasługuje na lepsze poznanie. Co było tajemnicą tego niesamowitego niemieckiego sukcesu ? Ta wyżej cytowana charakterystyka natarcia na belgijską twierdzę Eben Emael, jako fantastyczny wyczyn swojego rodzaju, pochodzi od generała lotnictwa Kurt’a Student’a. Z jego poglądem zgadza się wielu strategów, niewielu jednak dobrze poinformowanych historyków tej epoki zna dokładnie daleko idące skutki tego wspaniałego zwycięstwa.
Powodem zbudowania Fortu Eben-Emael, nazwanym tak ze względu na pobliski przysiółek Emael, były wypadki roku 1914 gdy niemieckie oddziały podczas natarcia na Francję, przeleciały przez Belgię. Aby temu zapobiec, względnie wykluczyć w przyszłości, szefowie powojennej belgijskiej armi opracowali plany wybudowania wymyślnej i odstraszającej twierdzy, którą jeszcze świat nie widział. Nieustabilizowana gospodarcza sytuacja w Europie, jak i brak zagrożenia ze strony słabej Republiki Weimarskiej spowodowały, że plany te włożono narazie do szuflady. Z chwilą przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera sytuacja się zmieniła i parlament belgijski przyznał środki, jak na te czasy ogromne, w wysokości 35 milionów Franków na wybudowanie Fortu. Inżynierowie armi belgijskiej w ubiegłym dziesięcioleciu nie spoczęli na laurach i ich wytrwałe wysiłki zaowocowały w postaci wysokiej technologii. Eben-Emael nie tworzył tylko jądra belgijskich umocnień na granicy. Tworzył centrum rozgałęzionego systemu obronnego wzdłuż całej niemiecko-belgijskiej granicy, który bronić miał wyjątkowo ważnych północno-wschodnich prowincji francuskich. Do tego systemu należał jeden z cudów ówczesnego z industrializowanego świata,- Kanał-Alberta. Był on 130 km.długi i posiadał pół tuzina potrójnych śluz, które cały kanał w mniej jak jedną godzinę mogły opróżnić względnie zapełnić. Wzdłuż kanału usadowiono cały rząd Fortów obronnych, z których każdy leżał w zasięgu artylerii najbliższego z nich. Z Eben-Emael cały ten system obronny można było mieć na oku. Leżał on na na wysokiej skale ponad życiowo ważną dla Belgów Maas, i zapewniał nieograniczoną widoczność na kilometrowe odległości, na obszar w pobliżu niemieckiej granicy. Fort ten był poniekąd odnogą Kanału-Alberta i tworzył jego najwyższą groblę, prawie poziomą i zapewniał pewne zabezpieczenie przed bezpośrednim atakiem. Uzupełniały go inne pionowe groble z żelazo-betonu które dalej na wschód łączyły się ze130 metrowym długim wąskim wąwozem. Cały ten kompleks obronny otaczały ściśle zasieki z drutu kolczastego pośród których usadowiono trójkątne stalowe przeszkody przeciwpancerne. To tego należały ogromne pola minowe, które z betonowych bunkrów przy pomocy salw z ciężkich karabinów maszynowych można było wysadzić w powietrze. Ta kraina śmierci została dodatkowo wzmocniona na zachodzie głębokim rowem wypełnionym wodą o długości 400 metrów, co robiło z Eben-Emael jakiś fantastyczny okręt wojenny zatopiony w ziemi do samych wież obronnych.
Kazamaty, otwory strzelnicze, schrony z żelazobetonu sterczały jak wieże z wałów obronnych tej twierdzy. Na wszystkich ważniejszych pozycjach pełno było 60 milimetrowych dział przeciwpancernych i 7,9 mm. karabinów maszynowych.Ten nie do wzięcia wał ukrywał przebiegającą z północy na poludnie długą 1000 metrową i 730 metrów szeroką platformę na której mogło pomieścić się 70 boisk piłkarskich. Pod tym odpornym na bombardowanie dachem znajdowały się trzy podziemne piętra z magazynami amunicji, sześcioma generatorami 175 KM, warsztaty naprawcze, pomieszczenie radio-nadawcze, centrala dowodzenia, szpital, ubikacje, prysznice i pomieszczenia dla 1200 oficerów i żołnierzy tej twierdzy. Te trzy piętra połączone były schodami, windami osobowymi, i windami przeznaczonymi do transportu amunicji bezpośrednio do stanowisk strzeleckich usadowionych na powierzchni tej twierdzy, zbudowanych z 30 centymetrowej stali, przypominające kopuły wież kościelnych. Te tutaj umocowane (zakotwiczone) działa 75mm i 120 milimetrowe mogły ostrzelać każdy punkt w promieniu 20 km. Zasięg ostrzału z obydwu stron Eben-Emael krzyżował się z ogniem innych Fortów.1
Chociaż kazamaty w Fortach podczas licznych testów wytrzymały bez szkód najmocniejsze ładunki wybuchowe, umieszczono na całej powierzchni Fortu supermoderne stanowiska obrony przeciwlotniczej. Przeznaczone były one specjalnie do zestrzelenia „stukasów“ jak i z dziesiątkowania skoczków spadochronowych. Gdyby jednak mimo wszystko udało się wrogowi przekroczyć chociaż jedno wejście, to dwoje drzwi umieszczone w odległości 1,80 metra, które były masywniejsze niż drzwi do skarbca bankowego, uniemożliwiły by dostanie się do wnęteza twierdzy. Te drzwi zamykające się elektrycznie, blokowały wejście do głównego tunelu który te trzy podziemne piętra łączył.2 Od czasu postawienia piramidy Cheopsa ludzie nie zbudowali tak potężnej budowli.
Załoga Fortu Eben-Emael, oficerowie i żołnierze, składała się z najlepiej wyszkolonych mężczyzn belgijskiej armii, wyśmienicie zaznajomionych z najnowszymi technicznymi urządzeniami i bronią, chodziło o elitarny oddział. Byli swojego czasu o tyle do przodu, iż ważniejsze dla nich było zaznajomienie się z obsługą i działaniem wysoko rozwiniętej broni oraz systemami obronnymi niż dla zwykłych żołnierzy ze zwyczajną bronią walczyć.3 Do tego należy dodać, że byli w wysokim stopniu umotywowani i dumni z tego, że mają bronić,- co nie tylko w Belgii ale na całym świecie uznano za cud modernej nauki wojskowo-inżynieryjnej.
Belgijscy jeńcy wojenni przy Eben-Emael pilnowani przez niemieckich żołnierzy przed odmarszem do obozu jenieckiego. Dla Belgii i Belgów zdobycie tej twierdzy było bardzo upokarzające, tym więcej bo liczono że może się bronić przez nieograniczony czas, tymczasem została zdobyta przez Niemców w niespodziewanym ataku przy zastosowaniu nieoczekiwanej broni – szybowców do transportu żołnierzy i granatów próżniowych w paru godzinach. Hitler był osobiście autorem tego projektu, jednak jego generałowie postarali się że temu byłemu starszemu szeregowemu z czasów I W.S. po tym udanym nieoczekiwanym sukcesie odmówiono wszelkich zasług za jego osobisty wkład w zdobyciu Eben-Emael..( dodatkowy komentarz tłumacza :ci niemieccy wartownicy są prawdziwi i absolutnym przeciwstawieniem pokazywanych w hollywoodzkich filmach „niemieckich morderców“ w żołnierskich mundurach wrzeszczących bez przerwy : Looos ! Schneeeel ! Vorwääääärts ! i t.p.)
Nikt nie był bardziej pod wrażeniem tej złowieszczej i strasznej, skierowanej w stronę Niemiec twierdzy, jak Adolf Hitler. Wiedział on, że zdobycie Eben-Emael było podstawą i warunkiem zaplanowanej na wiosnę 1940 r. ofensywy przez Ardeny. Twierdza ta stała jak niewzruszona skała zagradzająca drogę Wehrmacht’owi w marszu na Francję. Hitlera staromodnie myślący Sztab Generalny był w tej kwestii skłócony. Większość jego konserwatywnych strategów wychodziło z założenia, że potężny i morderczy frontalny atak w stylu I W.S. mógłby przynieść sukces, z tym, że trzeba liczyć się z ciężkimi własnymi stratami. Aby temu zapobiec zaproponowali generałowie długotrwałe oblężenie. Inni, mniej pesymistyczni teoretycy doszli do wniosku : operacja ta może po krwawych walkach zakończyć się po tygodniu i z sukcesem.
„To jest ciągle jeszcze za długo“, sprzeciwił się Führer. Wiedział on, że tydzień czasu wystarczy Belgom na mobilizację ich rezerw, które po połączeniu się z dobrze wyposażonym brytyjskim korpusem expedycyjnym i ogromną francuską armią stacjonującą w północnej Francji przystąpią do przeciwofensywy, i rozniosą słabszą ilościowo utkniętą pod Eben-Emael armię niemiecką.
„Nawet w sprzyjającym przypadku każde opóźnienie z naszej strony da Belgom dosyć czasu na wysadzenie wszystkich mostów, co nasz marsz w ich kraj zdecydowanie opóźni. Czas będzie pracował przeciwko nam“.4
Jeśli ofensywa na zachodzie miała zakończyć się sukcesem, decydującym czynnikiem był czas. Herman Göring nie mógł obiecać, że bomby jego Luftwaffe posiadają wystarczającą siłe przebicia by unieszkodliwić tę twierdzę.5 Na dodatek informacje stojące Niemcom do dyspozycji dotyczące tej twierdzy były niewystarczające, opierały się na zeznaniach dezerterów, jak i kart pocztowych z okresu przedwojennego. Dosyć pikantnym szczegółem było, że dwa niemieckie przedsiębiorstwa, A.G.Hochtief z Essen i firma Dycherhoff & Widman z Wiesbaden od 1931 w początkowej fazie budowy tej twierdzy pracowały w charakterze podwykonawcy. Jednak po dojściu do władzy narodowych socjalistów zrezygnowano z ich usług. Kierownicy obydwu firm przekazali Komendantom Wehrmacht’u te stare plany, jednak dokładna struktura tej belgijskiej twierdzy i tak nie była znana.
W tle widać zniszczony most pod Canne względnie Kanne, który udało się Belgom jeszcze wysadzić zanim posuwające się naprzód niemieckie jednostki mogły z niego skorzystać. Inne leżące w pobliżu mosty nie zdołali już wysadzić. Na pierwszym tle widać bunkier obserwacyjny
Kiedy ofensywa w Polsce dobiegała końca, Hitler wycofał się do swojej siedziby w Bawarskich Alpach do Obersalzberg. Tam zajął się znowu problemem Eben-Emael i wymyślił jedyną w swoim rodzaju operację która umożliwi zajęcie tego Fortu, w jednym względnie w dwóch dniach. Plan jego polegał na powiązaniu dwóch nowych gatunków broni. Podczas jego intensywnej długoletniej lekturze trafił na opis tego Monroe-efektu, który odkrył w roku 1888 amerykański specjalista materiałów wybuchowych C.E Monroe.6 Ten efekt następuje wówczas jak podczas explozji silne fale uderzają w powierzchnię wypróżnionej struktury i tam wywołują odpowiedni wstrząs w połączeniu z ciśnieniem i dużą temperaturą.
Kiedy w 1935 r. następuje ponowne zbrojenie Niemiec, zwrócił się Hitler do swoich inżynierów wojskowych by zastosowali ten Monroe-efekt w budowie ulepszonych granatów, w którym siła wybuchu koncentruje się na odpowiednim punkcie. Efektem było wyprodukowanie pierwszego ładunku próżniowego (Hohlladung).7 Podczas prób okazało się, że siła niszczycielska tej nowej broni przewyższa wszystkie znane do tej pory ładunki, z tym, że nie można je wystrzelić z powietrza. Do jej użycia potrzeba piechurów. Na początku wojny dysponowano dwoma wariantami, w formie 10 kg dzwona i drugiej 50 kg. Ten piewszy ładunek można było umieścić w odpowiedniej torbie i wystarczył jeden człowiek by w odpowiednim miejscu go zamocować. Natomiast ten 50 kg. ładunek musiało obsługiwać dwóch żołnierzy. Każdy z nich niósł pół ładunku, po dotarciu do celu składali ładunek razem, umocowali w wyznaczonym miejscu, szybko się ukryli i przy pomocy zdalnie sterowanego zapalnika doprowadzali do wybuchu.
Druga część planu Hitlera zdobycia tej twierdzy wiązała się z jego osobistymi doświadczeniami z szybowcami. Podczas zjazdu partii w Norymberdze w 1936 r. zafascynowały Hitlera pokazy lotów szybowcowych, a szczególnie ich niesamowita precyzja. Przy użyciu szybowców miało odpowiednie komando wylądować na dachu tej twierdzy. Jeżeli zrobiono by to w nocy i w kompletnej ciszy można by osiągnąć zupełny niespodziewany efekt, i te działa przy pomocy tych ładunków wysadzić w powietrze.8 Im dokładniej Hitler wszystkie te różne czynniki rozważał,- wyjątkowe możliwości szybowców które mogły unieść żołnierzy wyposażonych w ciężki sprzęt, lądowanie w ciemności, działanie niesprawdzonych w prawdziwej walce ładunków próżniowych mających rozwalić najgrubszą stal, tym więcej zapalał się do tego projektu9, i postanowił w końcu że cała ofensywa zachodnia rozpocznie się w godzinie po wylądowaniu komandosów w Eben-Emael. Niemiecka generalicja uznała ten plan za zarozumiały i za sztuczkę akrobatyczną, upierali się przy tym, że ich oddziały potrzebować będą tygodnie względnie miesiące by tę twierdzę zdobyć. Hitler dał swoim żołnierzom 60 minut .Wiedział, że los tej zaplanowanej potężnej ofensywy zależy od sukcesu tego jedynego w swoim rodzaju ataku.10 Do przeprowadzenia tej ryzykownej i karkołomnej akcji wybrano mężczyzn należących do jednostki elitarnej, mianowicie siódmej dywizji lotniczej, pierwszej na świecie jednostki spadochronowo-desantowej. Spadochroniarze czuli się początkowo w tych szybowcach nieswojo. Trwający miesiącami intensywny trenning na opuszczonej już Benes’-lini, byłej granicy czesko-niemieckiej, przypominającej zewnętrznie w pewnym sensie umocnienia tego belgijskiego Fortu, umożliwił zapoznanie się z tymi wytrzymałymi lecz niewygodnymi szybowcami typu DES 230. Maszyny te należały do najbardziej sprawnych i lotnych wszystkich czasów. Szybowiec ten został skonstruowany przez „Deutsche Forschungsanstalt für Segelflug“ należący do „Rhön- Forschungsinstytut“. Mógł unieść ciężar równy jego wadze (1.275kg). Do roku 1943 wyprodukowano 1.477 tych wytrzymałych maszyn. Już parę miesięcy po zakończeniu prac konstrukcyjnych w 1939 wyprodukowano kilkaset sztuk, akurat w czasie kiedy były potrzebne.11 Oddział który miał zdobyć Fort otrzymał nazwę „Gruppe Granit“. Należało do niego 73 spadochroniarzy12 i jedenastu pilotów szybowców, komando otrzymał Rudolf Witzig. Ten 23 letni oficer, inżynier z zawodu, był znany z tego, że doskonale rozumiał swoje rzemiosło.13 Drugim oficerem był porucznik Delica. W nocy 9 maja 1940r. otrzymał Witzig rozkazy przed tym bezpośrednio stojącym atakiem. Jego oddział był wprawdzie liczebnie słaby, dysponował jednak ogromną siłą ognia. Poza karabinami i pistoletami maszynowymi niosły szybowce 56 ładunków próżniowych, Bangalore-torpedy do niszczenia zasiek z drutu kolczastego,a nawet miotacze ognia.Razem transportowano więcej jak 5 ton ładunków wybuchowych lub inaczej; 50 kg na jednego spadochroniarza. O godzinie 3.35 rano ostatni szybowiec podążał za swoim samolotem holowniczym, trzymotorowym Junkers 52 z lotniska wojskowego w Ostheim, niedaleko belgijskiej granicy, do swojego lotu w ciemność.14 Podczas 50 minutowego lotu śpiewali żołnierze Witzig’a hymn spadochroniarski Rot scheint die Sonne by uspokoić napięte do ostateczności nerwy. Jeżeli jednak sądzili, że wylądują na terenie wroga całkiem niezauważeni to się mylili. Podczas gdy „Gruppe Granit“ leciała na tle czarnego nieba w ustalonym kierunku, wszystkie syreny w Forcie wyły. Cała Belgia postawiona została w stan alarmowy, a radio donosiło o ruchach wojsk w pobliżu granicy. Major Jean Fritz Jottrand, oficer belgijskiej armi, który zaliczył sporo lat służby, postarał się błyskawicznie by każdy napastnik otrzymał należytą odprawę, i jego podwładni czekali na swoich stanowiskach w spokoju na początek ewentualnego ataku. Jednak jak okiem sięgnąć żaden przeciwnik nie pokazał się w polu widzenia. Około czwartej rano otrzymał Jottrand telefoniczny meldunek od naziemnego obserwatora :
Samoloty nad twierdzą! Ich motory są wyłączone ! Zeglują prawie bezszelestnie w powietrzu !
Nim major udzielił jakąkolwiek odpowiedź, jeden karabin maszynowy zaczął strzelać, inne jednak pozostały cicho.15 Przy pierwszym świetle jutrzenki, jak zza mgły wolno i wdzięcznie lądowały Witzig’s szybowce na dachu twierdzy. Obrońcy byli jak sparaliżowani. Byli tak zaskoczeni tym widokiem iż zwlekali z otwarciem ognia. Jak za chwilę doszli do opamiętania, i zrozumieli co jest autentycznie grane, rozgorzała strzelanina ze wszystkich karabinów maszynowych i z luf wystrzeliwano salwę za salwą w kierunku przypominające cienie nietoperzy. Było już jednak za późno. Wszystkie szybowce wylądowały perfekcyjnie, czasami w odległości jednego metra przed celem. Była godzina 4.25, i pierwsza operacja powietrzno-desantowa w historii wojen była w pełnym toku.16
Jottrand zareagował niezwłocznie i wydał rozkaz wysadzenia leżącego w pobliżu mostu na kanale Alberta w okolicy Canne. Tylko kilka minut przed tym, nim inny szybowiec chciał jego uratować, wyleciał w powietrze. Następnie wydał Jottrand rozkaz by z koncentrowanym ogniem z ciężkich karabinów maszynowych zniszczyć szybowce, te w kilku sekundach dosłownie zostały rozerwane w strzępy. Na całe nieszczęście dla obrońców wszystkie załogi zdążały już ze swoim sprzętem szybowce opuścić i biegiem podążały, niewidoczni dla obrońców, w kierunku najważniejszej pozycji artyleryjskiej.Podczas biegu w górę złożyli ten 50 kg. ładunek razem, umocowali go na fundamencie, ustawili zapalniki i biegiem zbiegli zboczem na dół, rzucili się na ziemię. Kilka sekund później rozległa się detonacja którą jeszcze ci żołnierze nie słyszeli. 200 ton ciężkie 120mm działo wyrwane zostało dosłownie ze swoich umocnień i potoczyło się zboczem na dół, przy czym wszyscy żołnierze znajdujący się w kopule i szybie ponieśli śmierć
Inni spadochroniarze w tym samym czasie swoje 10kg ładunki umocowali przy stalowych drzwiach 75mm działa , i ono wyleciało ze swoich umocnień przelatując w powietrzu ponad kazamatą i wyrżnęło w tylną ścianę powodując wewnątrz kompletne zamieszanie. Niemcy wskoczyli równocześnie poprzez otwór w murze który powstał w wyniku explozji do wnętrza Eben-Emael, przy czym kosili swoimi MP wszystko co im stanęło na drodze. Ledwo co przez ten wyłom Niemcy weszli, dowiedział się o tym Jottrand i kazał zamknąć te bliźniacze stalowe bramy przez które można było dostać się do niższych piętr twierdzy.Krótko po tym wydał rozkaz dwom leżącym w pobliżu Fortom, by ze swoją artylerią ostrzelały górną platformę Eben -Emael. W samym Forcie Eben Emael niszczyli tymczasem Niemcy jedno działo za drugim przy pomocy swoich niezawodnych (już) ładunków próżniowych. Ten precyzyjny ogień artyleryjski był piekielny, tak, że Witzig i jego towarzysze musieli szukać schronienia w unieszkodliwionych już kopułach i kazamatach. Zdecydowane przeciwnatarcia belgijskich obrońców którzy jak mrówki wynurzali się z głębi Fortu były odrzucane długim ogniem z MP będących w mniejszości Niemców zajmujących jednak strategicznie lepsze miejsca. Mimo, że twierdza była już mocno nadwyrężona, pozostawało nienaruszone ciągle zagradzające drogę na Maastrich 75mm działo w kazamacie 12, w końcu i one przy pomocy 10kg ładunku wyleciało w powietrze, spadło 20 metrów niżej na podłogę klatki schodowej, niszcząc wszystko po drodze, i wyłączyło dopływ elektryczności do podziemnych pięter. W ciemnościach i w huku granatów biegali w rozgardiaszu Belgowie po twierdzy.17
Hitler dał swoim mężczyznom jedną godzinę by opanowali Eben-Emael. Oni potrzebowali na to 20 minut.
Jottrand nie myślał jednak o kapitulacji. Czuł się za tymi stalowymi drzwiami przypominającymi drzwi bankowych trezorów bezpiecznie, i postanowił czekać na odsiecz która oczywiście była już w drodze. W rzeczywistości jednak Alianci zostali przez Wehrmacht - któremu już żaden ogień z Eben-Emael nie przeszkadzał - odrzuceni w kierunku Lütich i wkrótce 10 kg. ładunek rozwalił te podwójne stalowe drzwi jak gdyby były one zbudowane z papy. O 12.15 rozległ się tragiczny dla Belgów sygnał wzywający ich do kapitulacji, ogień po obu stronach umilkł i dziwna cisza zapanowała nad ruinami Fortu Eben-Emael. Po oddaniu tego Fortu, załamała się cała linia obrony wzdłuż niemiecko-belgijskiej granicy, i inne przy pomocy szybowców osadzone oddziały zapobiegły wysadzeniu strategicznie ważnych mostów. Dosłownie po paru godzinach pędziły pancerne jednostki Wehrmachtu przez serce Belgii.
Jottrand pozostał jeszcze jakiś czas w swojej kwaterze i palił wojskowe dokumenty. Swoim towarzyszom dodawał otuchy zanim niemiecki pułkownik nie podszedł do niego i się zapytał:
Daj mi pan słowo honoru , że w tym Forcie nie znajdują się żadne miny z opóźnionym zapłonem?
Jeden z tych szybowców które wylądowały na dachu tej twierdzy i przez belgijską obronę został zniszczony. Jednak na ich nieszczęście Niemcy opuścili już tą maszynę. W dalszej porspektywie można rozpoznać jedną z dwóch fałszywych kopuł. I rzeczywiście, przez krótki czas odwracały one uwagę pewnej liczby Niemców od prawdziwych celów
Z łamaniącm się głosem, zapewnił Jottrand zgodnie z prawdą, że żadne takie przedsięwzięcia w Eben-Emael nie były podjęte. Ten niemiecki pułkownik zwrócił się do z deprymowanego i rannego Belga w te słowa:
Składam Panu gratulacje za pańską odwagę. Podczas wojny ktoś musi przegrać. Bardzo mi przykro że przytrafiło się to Panu, znajdujemy się w trakcie wojny. Muszę Pana wysłać do Niemiec.18
Podczas gdy długa na 1,5 km kolumna belgijskich jeńców maszerowała do obozu jenieckiego, zaplanowana przez Hitlera ofensywa z wymaganą przez niego szybkością posuwała się naprzód. Te trzy alianckie armie nie były na taki przebieg wypadków przygotowane i zostały od siebie rozdzielone, a Wehrmacht bez przeszkód swój zwycięski pochód kontynuował. Kluczem do tego triumfu był Eben-Emael. Gdyby ta twierdza stawiała opór tylko parę dni, byłoby to zwycięstwo na zachodzie niemożliwe.
Straty oddziału Witzig’a wynosiły 6 poległych i 20 rannych. Odpowiadało to 1/3 całości jego komanda, które bez przerwy cały ranek walczyło. Straty Belgów wynosiły 58 poległych i 300 rannych19. Te pozornie duże straty stanowiły w rzeczywistości malutką część tych strat, które te walczące między sobą oddziały musiałyby ponieść gdyby zdobycie tej twierdzy złożono w ręce konwencjonalnych strategów. Zdobycie tej Cytadeli przez Witzig’a w bezpardonowy sposób i brutalnej stanowczości, uratowało wielokrotnie więcej ludzkiego życia niż podczas tej operacji straciło życie. Było to poniekąd uosobieniem tego pojęcia „Blitzkrieg“, który przeciwnicy Niemiec przeklęli i uznali za barbarzyński, który jednak w rzeczywistości ze względu na jego krótkość i brutalność, był o wiele bardziej humanitarny niż to niekończące wzajemne zarzynanie (szlachtowanie) się podczas I W.S. z hekatombą ludzkich ofiar.
Zgadza się, twierdza Eben-Emael nie była w 100% obsadzona, ale ci Belgowie obsadzili swoje stanowiska obronne według obowiązującego wzorca. W każdym bądź razie różnica w ilości między napastnikami i obrońcami nie odgrywała żadnej roli, ponieważ została ona wyrównana poprzez kompletne zaskoczenie, przy zastosowaniu szybowców, oraz przez niesamowitą siłę niszczycielską ładunków próżniowych,-jak również poprzez siłę uderzeniową i wyjątkową odwagę żołnierzy Witzig’a, bez których ta broń byłaby nieużyteczna.
Całkowite uznanie za doprowadzenie do tego sukcesu należy się bez żadnego ale.... Adolf'owi Hitler'owi, który ten zbrojny atak wymyślił, podczas gdy jego wojskowi przeciwnicy po obu stronach tej twierdzy uważali, że jest ona nie do wzięcia, względnie dopiero po długich i krwawych bojach. Jej raptowny upadek przyszedł Aliantom, liczącących na conajmniej tygodniowy opór, całkowicie niespodziewanie. Wynikła z tego panika, w dużym stopniu miała wpływ na Dünkirchen i upadek Francji.
Nawet gdyby Hitler nigdy już żadnej operacji militarnej nie przeprowadził i wymyślił, byłby ten roztrzygający triumf z Eben-Emael wystarczający by zapewnić jemu sławę jednego z największych europejskich strategów w historii. Mimo tego przedstawiają Hitler’a nadworni historycy ciągle jako amatorskiego partacza, którego sukcesy opierały się tylko na szczęściu. Gdyby On (Hitler) zlecił prowadzenie działań wojennych swoim zawodowym żołnierzom ze Sztabu Generalnego, dowodzą ci maluczcy historycy,- wyszła by Rzesza z tej wojny zwycięsko. Jednak konserwatywni niemieccy generałowie dali się tą twierdzą zastraszyć i mniemali, że może zostać zdobyta wyłącznie na średniowieczny sposób przez oblężenie. Gdyby ta mentalność z I W.S zwyciężyła, cała zachodnia wyprawa wojenna Wehrmacht’u stałaby się fiaskiem.
Po kapitulacji pod Compiegne wzdragali się Hitler’a generałowie przyznać, iż odegrał On jakąkolwiek rolę przy zdobyciu Eben-Emael. Ich wpływ był na tyle duży, że doprowadzili do ocenzurowania popularnego wówczas filmu dokumentalnego Sieg imWesten (1940), w którym nie znalazła się żadna wskazówka dotycząca ataku szybowców i żadna wzmianka o decydującej roli którą Hitler w tej kampani odegrał. Nawet „nazistowska Luftwaffe“ i Witzig oraz jego żołnierze nie doczekali się w tym filmie wzmianki. Ta małostkowa zazdrość ze strony tych arystokratów w Sztabie Generalnym, była tym wrzodem rakowym który w końcu doprowadził do załamania i zniszczenia Niemiec.20
Nie jeden jeszcze raz szybowce III Rzeszy, jak i innych państw, przyczyniły się do chwały ich załóg i państw. Szczególną sławą zdobyły przy inwazji Krety i oswobodzeniu Mussoliniego z jego niewoli na 3000 metrów wysokim szczycie Gran Sasso, w końcu przy inwazji na Normandię.Co zaś tyczy tych ładunków próżniowych, to są one dzisiaj na wyposażeniu każdej armii. Ta śmiertelna kombinacja szybowców i ładuków próżniowych przeprowadzona pierwszy raz 09.maja 1940r. doprowadziła na granicy belgijskiej do jedynego w swoim rodzaju militarnego przedsięwzięcia z daleko idącymi skutkami.
Frank Joseph jest wydawcą Ancient America, archeologicznej gazecie ukazującej się co dwa miesiące od 1993 w Wisconsin. Sporo jego ważniejszych artykułów o historii lotnictwa zostały opublikowane przez US-owskie Ministerstwo Obrony (»Sea to Shining Sea«, »The X-Planes«, »Breaking the Sound Barrier« etc.) i innych amerykańskich wydawnictw włącznie z World War II, Command and Aviation Heritage, ale też brytyjskich, jak Fly Past und Air Classics. Napisał też dla australijskiej telewizji scenariusz do godzinnego filmu dokumentalnego The Temple of Mu, o zaginięciu pewnej cywilizacji na Oceanie Spokojnym. Joseph napisał też siedem książek o metafizyce i archeologii.
Oryginalne wydanie tego artykułu ukazało się w Barnes Review, 7(4) (2001), S. 27-31 (130 Third St., SE, Washington, D.C., 20003, USA).
Przypisy:
1 Jean-Louis Lhoest, Les Paras Allemands au Canal Albert, Presses de la Cité, Paris 1964.
2 Walter Melzer, Albert Kanal und Eben-Emael, Kurt Wohlwinckel, Frankfurt 1957, S. 122.
3 L. Meesen, Ce que j'ai vu à Eben-Emael, Collection Nationale Civisme, Lüttich 1953, S. 96.
4 H. Picker, Hitlers Tischgespräche im Führerhauptquartier, Stuttgart 1976, S. 212.
5 Paul Tchekodlev, Hermann Göring, Regnery Press, Chicago 1971, S. 296.
6 Lhoest, a.a.O., S. 87.
7 Alistair Home, To lose a Battle, Little, Brown & Co., Boston 1969, S. 88. (Stosowano też ładunki 1 kg.)
8 Col. E. James Mrazel, The Fall of Eben-Emael: Prelude to Dunkirk, Luce/New York 1970, S. 147.
9 Niezależnie od Führera, generał lotnictwa Kurt Student rozważał, – przy pomocy szybowców – dokananie ataku na Eben-Emael. Kiedy o tym dowiedział się Hitler poprosił go do siebie i razem już opracowywali ten plan. The Marshall Cavendish Illustrated Encyclopaedia of World War II, Band 2, New York 1985, S. 1012.
10 Picker, S. 296.
11 David Mondey, Concise Guide to Axis Aircraft of World War II, Temple Press, Middlesex/England 1984, S. 181.
12 Inne źródło podaje liczbę 72 (Greg Wzy und Ciaran Byrne, Fallschirmjäger Glider Operations in Belgium, May 1940. Die in TBR veröffentlichte Internet-Adresse ist nicht länger gültig, Anm. d. Red.
13 Melzer, aaO. (Anm. 2), S. 123.
14 Ebenda, S. 124.
15 Meesen, aaO. (Anm. 3), S. 111.
16 Home, aaO. (Anm. 7), S. 242.
17 Mrazel, aaO. (Anm. 8), S. 178.
18 Ebenda, S. 273. Należy porównać to kierowane się współczuciem i rycerskim podejściem niemieckiego pułkownika lotnictwa, z tymi od więcej jak 50 lat popularyzowanymi przez Hollywood niemieckimi oficerami przedstawianych jako histerycznych masowych morderców.
19 Ebenda, S. 252.
20 Roger Manvell und Heinrich Fraenkel, The Canaris Conspiracy: The Secret Resistance to Hitler in the German Army, Pinnacle Books, New York 1969.