Wałbrzych, ul. Pocztowa

Autor: Jerzy Delekta

Wałbrzych pozostaje na uboczu tras wielu eksploratorów podążających przeważnie w kierunku Walimia czy Kłodzka. Niektórzy wiedzą, że jest to miasto leżące obok zamku Książ. A jednak miasto to, z pozoru szare i niepozorne, skrywa w sobie wiele tajemnic i ciekawostek, które powoli wyłaniają się z przeszłości. Gromadzące się w miarę upływu czasu, luźne informacje skłaniają ku temu, aby spróbować odsłonić tajemnice Wałbrzycha z czasów ostatniej wojny. Miasta może niezbyt wielkiego, ale ważnego dla przemysłu wojennego III Rzeszy ze względu na rozwinięte wydobycie węgla kamiennego, zakłady przemysłowe i posiadającego wielką jak na owe czasy zaletę- praktycznie do końca wojny nie było bombardowane. Dlatego przeniesiono tutaj np. firmę „Ziehl-Abegg” z Berlina, która dla potrzeb Luftwaffe produkowała między innymi odbiorniki sygnału radarowego „Flensburg” i „Naxos”. A jednak Niemcy zbudowali na terenie miasta wiele schronów przeciwlotniczych. Z jednym z nich wiążą się pewne podejrzenia. Zacznijmy jednak od początku.

W swojej książce „Nie odkryte skarby” Włodzimierz Antkowiak przytacza za Wacławem Dominikiem zeznania niemieckiej dziewczyny z BDM: „ W kwietniu 1945 roku zostałam umieszczona wraz z pewnym chłopcem z Hitlerjugend w budynku znajdującym się obok obecnej mleczarni. Miałam pilnować, by mieszkańcy tego budynku nie wyglądali przez okna. W każdym pokoju tego budynku z oknami wychodzącymi na sąsiednie wzgórze był ktoś, kto pilnował mieszkańców tak, jak my. Kiedy mój kolega i lokatorzy zasnęli, wyjrzałam ukradkiem przez okno i zobaczyłam dużą kolumnę samochodów wojskowych. Zdejmowano z nich duże skrzynie i wnoszono do otworu wydrążonego we wzgórzu. Nosili te skrzynie mężczyźni z Waffen-SS. Jestem tego pewna, bo mieli na sobie mundury. Każdą skrzynię niosło czterech mężczyzn, więc musiały być bardzo ciężkie. Przez okno wyglądałam tylko przez moment, gdyż się bałam, ale cała akcja ukrywania tajemniczych skrzyń trwała całą noc, gdyż przez całą noc słyszałam warkot przyjeżdżających i odjeżdżających samochodów ciężarowych. Po wkroczeniu wojsk radzieckich słyszałam, że jakiś żołnierz rosyjski wszedł do tego otworu na wzgórzu, ale zabił go wybuch podłożonej tam miny”. Koniec cytatu.    Od tego czasu prawdopodobnie nie prowadzono w tym miejscu żadnych poważnych prac poszukiwawczych. Według autora wejście do sztolni znajduje się w rejonie ulicy Wrocławskiej, jednak stwierdza, że nie udało się w sposób jednoznaczny zlokalizować tego miejsca. Do informacji na ten temat powraca Włodzimierz Antkowiak w swojej następnej książce „Poszukiwanie skarbów ukrytych w Polsce”. Stwierdza w niej, że wybuch miny pułapki, która zabiła żołnierzy radzieckich, spowodował „poderwanie” chodnika i zawał. Dodaje także, że prowadzono w tym miejscu jakieś prace  w latach siedemdziesiątych i potem w latach dziewięćdziesiątych. Efekt tych prac pozostaje nieznany.

W 10-tym numerze nieistniejącego już dziś czasopisma „Poznaniak” Radosław Dukat opublikował artykuł na podstawie informacji uzyskanych od Stanisława Siorka. W artykule oprócz zdjęć opublikował także plan podziemi. Treść tego artykułu sugeruje związek pomiędzy schronem przeciwlotniczym a zeznaniami „młodej Niemki”.

 Bezpośrednio po wojnie schrony przeciwlotnicze pozostawały w gestii wojska, potem przejęła je Obrona Cywilna. Informacje dotycząca tego obiektu są zwięzłe: „schron bierny murowany, 130 m od mostu na rzece Pełcznicy, powierzchnia ogólna – 381 m kw., powierzchnia użytkowa – 346 m kw., są trzy zawaliska” (stan na 28.02.1970 r).

Z planu wynika, że to typowy schron przeciwlotniczy. Usytuowany przy ulicy Pocztowej nad brzegiem Pełcznicy. Posiadał sześć wejść oznaczonych kolejno literami od A do F. Wejścia A, B i C usytuowane są nad brzegiem Pełcznicy, a wejście D obok miejsca, gdzie w czasie wojny stała hala gimnastyczna . Wejście E znajdowało się przy drodze obok cmentarza. Wejście F znajdowało się na zboczu i prowadziło do klatki schodowej, która prowadziła w dół do schronu. Na współczesnych mapach są zaznaczone tylko wejścia C i D (opisane jako „piwnice”). W każdej sztolni za wejściem znajdowała się śluza gazowa. Poziom obiektu to ok. 403 m n.p.m. Wejścia do schronu są usytuowane na następujących wysokościach:  A – 407,63 m n.p.m.,  B – 408,22 m n.p.m., C – 401,45 m n.p.m., D – 401,58 m n.p.m., E – ok.408 m n.p.m., F – ok.420 m n.p.m.


  

Plan schronu przeciwlotniczego

 

Chodniki od wejść A, B, E i F schodzą w dół do poziomu obiektu, natomiast od wejść C i D wznoszą się do góry. Na początkowy odcinek sztolni od wejścia C wykorzystano istniejącą piwnicę (Eiskeller). Brak lewej strony planu nie pozwala na stuprocentowe określenie kształtu i ilości wejść do obiektu. Jednak jest to dokument pokazujący stan bieżący prac i uwzględniający dokonane zmiany. Poziom rzeki Pełcznicy w tym miejscu wynosił w ostatnich latach 399,7 m n.p.m. W czasie wojny na terenie, pod którym znajduje się schron, był park (Irrgarten). Jest to zgodne z niemiecką praktyką polegającą na lokalizacji schronów przeciwlotniczych, o ile było to możliwe, pod parkami, w pobliżu cmentarzy, budowli zabytkowych lub sakralnych. Sytuację tego rejonu w czasie ostatniej wojny obrazuje fragment planu Wałbrzycha zamieszczony poniżej.

 

Wejście C – Eiskeller (stan 2001 r)

 

  

Fragment planu Wałbrzycha z 1944 r (skala 1:12500)


Wałbrzych to stare górnicze miasto. Można więc spodziewać się w tym rejonie śladów prac górniczych

Mapa górnicza tego rejonu datowana na 1905 rok ujawnia położenie wyrobisk złoża nr 7, położonego na głębokości 398 m npm. należącego do kopalni Segen Gottes. i ciągnącego się od Feld Schtacht do Pełcznicy (patrz mapka).


 

 Plan schronu „nałożony” na fragment mapy górniczej Wałbrzycha z 1905 r (skala 1: 10000)

 

 Na północ od schronu, znacznie bliżej mleczarni, tuż przy brzegu Pełcznicy znajduje się wlot starej sztoln, która dochodzi do złoża nr 7. Na mapie górniczej z 1876 roku opisana jest jako Mundloch des alten Segen Gottes Stolln. Wlot sztolni w tym miejscu może oznaczać, że była to sztolnia odwadniająca. Usytuowanie planu sztolni do mapy jest na pewno obarczone pewnym błędem i nie musi oznaczać, że obiekt miał połączenie z wyrobiskami kopalnianymi, jednak nie musi wykluczać takiej możliwości. Z planu i mapy wynika, że w poziomie była to różnica wynosząca ok. 5 m.

Z opowiadania „młodej Niemki” można wysnuć pewne wnioski. Nie mieszkała w budynku, w którym przebywała, nie znała więc za dobrze otoczenia. W tym,  że budynek znajduje się obok mleczarni, mogła zorientować się w jakiś czas po akcji ukrywania skrzyń, może już po zakończeniu wojny. Duża  kolumna samochodów musiała zajmować pewien odcinek drogi lub ulicy i widziała ją pod pewnym kątem. Prawdopodobnie wyglądała przez okno tylko przez krótką chwilę,  uchylając nieco zasłonę. Okna na pewno były zasłonięte chociażby ze względu na obowiązujący nakaz zaciemnienia. Sztolnia znajdowała się na tyle blisko, że w nocy mogła rozróżnić szczegóły. Potwierdza to także fakt dobrej słyszalności pracy silników przy zamkniętych oknach.

Wizja lokalna w terenie pozwoliła ustalić, że wejść do schronu nie widać z budynku obok byłej mleczarni. Można więc spokojnie wykluczyć hipotezę o ukryciu skrzyń  w schronie przeciwlotniczym. Tym bardziej, że lokalizacja schronu była znana. Zgodnie z wojenną praktyką mieszkańcy pobliskich domów mieli przydział do schronu, a nawet poszczególnych wejść. Czy ukryto skrzynie w starej sztolni?  Ale o tym następnym razem.

 

W. Antkowiak „Nie odkryte skarby”

W. Antkowiak „Poszukiwanie skarbów ukrytych w Polsce”

W. Dominik „Ekspress reporterów” 1984 r

R. Dukat „Kto się boi niemieckiego lobby?” - „Poznaniak” nr 10 (22-23.04.1995 r)

B. Wróbel – poz.29 „Wykaz Wróbla”

Flotz Karte – Abtheilung Waldenburg 1905 r (1:10000)

Plan Wałbrzycha 1944 r (1:12500)