Papieżyca Joanna - długie życie średniowiecznej legendy

Autor: Adam Szweda

„Floros raz jeszcze wyciągnął rękę [...], dłoń jego spoczęła na gorącej, gładkiej skórze, pod którą uderzało gwałtownie bijące serce. Floros wyciągnął i drugą rękę i w tej właśnie chwili księżyc wychylił twarz zza obłoku, oblewając przejrzystym blaskiem oblicze i obnażoną pierś Jego Świątobliwości papieża Jana VIII”. Powyższy fragment pochodzi z głośnej swego czasu książki autorstwa greckiego pisarza Emmanuela Roidisa, który swe dzieło stworzył w II połowie XIX wieku. Tytuł tej książki toPapież Joanna, doczekała się ona olbrzymiego nakładu, także w polskim tłumaczeniu. Natomiast w 2009 roku na ekrany kin (co prawda nie w Polsce) wszedł film zatytułowany „Die Päpstin”, a więc „Papieżyca”, po raz kolejny przywołujący średniowieczną opowieść o Joannie, kobiecie zasiadającej na tronie św. Piotra. Sam fakt nakręcenia tego obrazu, jak też ton licznych komentarzy zamieszczanych na portalach poświęconych filmom świadczą, że legenda ta wciąż budzi wielkie emocje.

Jakie były jej początki? Średniowieczne roczniki i kroniki obfitowały w opisy całkowicie nieprawdopodobnych zdarzeń. Znajdziemy w nich relacje o Amazonkach, tajemniczym królestwie księdza Jana i ludach Gog i Magog, psiogłowcach itd. Na tym tle należy więc rozpatrywać relację o papieżu-kobiecie. Zanim pojawiła się ona na kartach kronik, spotykamy tam opowieści bardzo do niej podobne, jak np. tę o Hildegundzie, pochodzącej z okolic Kolonii dziewczynie, która po serii różnych przygód wstąpiła jako Józef do męskiego klasztoru. Przebywała tam dwa lata, nie zdradzając swej tożsamości, tylko raz zapytała młodego nowicjusza, czy mu się podoba. Dopiero na łożu śmierci wyznała prawdę opatowi. Cieszyła się tak dobrą opinią, że na jej nagrobku mnisi umieścili podobno wysławiający ją napis. Przypuszcza się, że ta legenda o kobiecie-zakonniku mogła stać się jedną z inspiracji do powstania opowieści o kobiecie-papieżu. Pierwsze wzmianki o papieżycy (noszącej różne imiona) pojawiają się w połowie XIII wieku, najpierw w pewnym średniowiecznym zbiorze kazań, a następnie w znanym i popularnym dzieleZwierciadło historiiautorstwa Wincentego z Beauvais. Najpełniejszą jednak i najbardziej znaną postać podanie to przybrało na kartach kroniki Marcina Polaka, zwanego też Marcinem z Opawy. Był on postacią z jednej strony stosunkowo dobrze przedstawianą w źródłach, z drugiej dość tajemniczą. Na pewno był dominikaninem związanym z Wrocławiem. Od 1261 roku pracował dla Kurii Rzymskiej, w 1276 roku został kapelanem papieskim. W roku 1278 papież Mikołaj III wyznaczył go na opróżnione właśnie arcybiskupstwo gnieźnieńskie, ale Marcin nie zdążył go objąć, ponieważ w drodze do Gniezna zmarł nagle w Bolonii, gdzie też został pochowany. Był niewątpliwie człowiekiem dobrze wykształconym. Spod jego pióra wyszła najbardziej nas tu interesującaKronika papieży i cesarzy, ale również dwa inne dzieła (jedno z zakresu prawa kanonicznego, drugie to zbiór kazań). Kronika jest najobszerniejszą pracą spośród nich – ambicją jej autora było ukazanie dziejów świata od początku jego istnienia aż do czasów współczesnych autorowi.

Dzieło to nie powstało od razu jako skończona całość. Dziś już wiadomo, że Marcin sporządził aż trzy wersje (redakcje) swojej kroniki. Dopiero w ostatniej w nich (redakcja C) znalazła się opowieść o Joannie (ale nie odnotowują jej wszystkie istniejące odpisy dzieła). Co Marcin miał do powiedzenia na temat kobiety-papieża? W jego dziele czytamy: „Po papieżu Leonie IV [zmarł 17 VII 855 roku – przyp. autora] zasiadał Jan Anglik, wywodzący się z Moguncji, przez dwa lata, siedem miesięcy i cztery dni. Umarł w Rzymie, tron papieski wakował przez jeden miesiąc. Ów, jak się uważa, był kobietą, która w wieku dziewczęcym przebrana za chłopca została uwieziona przez swojego kochanka do Aten. Tam taką wiedzę zdobyła, że nikt nie mógł się z nią równać, tak że gdy potem wykładała triwium [czyli gramatykę, dialektykę i retorykę – przyp. autora], wielkich uczonych miała za uczniów i słuchaczy. A gdy w mieście rozeszła się wieść o jej życiu i wiedzy, zgodnie przez wszystkich została wybrana na papieża. Lecz gdy była papieżem zaszła w ciążę za sprawą pewnego swojego sługi. Nie znając prawdziwego terminu porodu, w czasie drogi z bazyliki św. Piotra na Lateran, znalazła się w potrzebie między Koloseum a kościołem św. Klemensa i urodziła, a następnie w tym samym miejscu umarła i, jak powiadają, także tam została pochowana. A ponieważ papieże omijają zawsze tamtą drogę, wielu sądzi, że czynią to dla potępienia tego faktu. Nie jest wymieniana w katalogu papieży z powodu płci. Tyle o tym wyjątku”.

Warto zauważyć, że chociaż Marcin potraktował podanie poważnie, to jednak nie był przekonany o jego prawdziwości i dystansował się od niego. Świadczą o tym zwroty: „jak się uważa”, „jak powiadają”, „wielu sądzi”.

Szukając potwierdzenia tej legendy, zwraca się uwagę m.in. na autentyczne zabytki rzymskie, już w średniowieczu otoczone nimbem tajemniczości: uszkodzoną statuetkę chłopca (czy też matki z dzieckiem) i niewłaściwie tłumaczony napis znajdujący się niedaleko niej na kamieniu, u wylotu jednej z ulic przy tradycyjnej trasie procesji papieskich na Lateran. Głosił on: „Par. Pat. Pat. P.P.P.” i był prawdopodobnie napisem wotywnym sporządzonym najpewniej przez kapłana Mitry. Później inskrypcję tę odczytywano jako: „Parce Pater Patrum Papissae Prodere Partum”, czyli: „Nie dozwól, Ojcze Ojców [Boże], dokonać porodu papieżycy”. Również fakt omijania pewnej drogi przez papieskie procesje został później potwierdzony. Wspomina się o tym w późnośredniowiecznych przewodnikach po Rzymie, a Jan Buchard, ceremoniarz kilku papieży z XVI wieku, stwierdzał: „Wielu powiada, że z tego powodu papieże nigdy nie mogą przejeżdżać tamtędy konno. W związku z tym arcybiskup Florencji, biskup Massano i Jugo de Bencii, papieski subdiakon, udzielili mi reprymendy. Jednakże w rozmowie na ten temat z jego Eminencją biskupem Pienzy, nazwał on głupotą i herezją twierdzenie, że papieżom nie wolno podróżować tą ulicą i że nie jest znany żaden autentyczny dokument ani zwyczaj, który by tego zabraniał”. Niemniej prawdziwość podania o papieżu-kobiecie poświadczona jest faktem, iż w ukończonej około 1400 roku katedrze w Sienie, wśród podobizn innych papieży, znalazło się też popiersie Joanny. Zostało ono usunięte dopiero po 200 latach na polecenie papieża Klemensa VIII.

W ostatniej ćwierci XIII i przez cały wiek XIV kronika Marcina Polaka należała do najbardziej znanych tekstów narracyjnych. W XV wieku dzieło Marcina ulegało powoli zapomnieniu (chociaż np. znane było Janowi Długoszowi, który wykorzystywał je przy pisaniu własnej kroniki), jednak już stulecie następne i okres reformacji przyniosły renesans jego popularności. Protestanci uznali, że propagowanie tej gorszącej opowieści może być doskonałym sposobem na skompromitowanie nielubianego przez nich papiestwa. Nie dziwi więc, że pierwsze drukowane wydanie kroniki ukazało się w 1559 roku w Bazylei, w drukarni należącej do protestanta. Od tej pory sprawa przekazu o Joannie rozpalała coraz większe namiętności wśród czytelników kroniki Marcina. Na jednym z zaginionych już dzisiaj rękopisów, zawierającym redakcję kroniki bez tej historii, anonimowa ręka niezadowolonego czytelnika odnotowała: „Mnich był tutaj pisarzem, zataił nikczemność swoich papieży, pominął papieżycę Joannę, którą mają inne [egzemplarze – przyp. autora] kroniki Marcina”.

W pochodzącym z 1560 roku polskim druku zatytułowanymO papieżu Janie, ósmym tego imienia, który był białogłową z Anglii imieniem Gilbertajego autor dorzucił informacje obrazujące, jak opowieść Marcina z czasem została uzupełniona o nowe wątki. Według niego „ta białogłowa, która była papieżem, była doświadczonym mistrzem w czarnoksięskiej nauce, o czym i księgi sama pisała, diabły też zaklinała, za których pomocą i do tej stolicy rzymskiej przyszła”. Czytamy tam również, że po śmierci Joanny kardynałowie postanowili zabezpieczyć się na przyszłość przed podobnymi niespodziankami. W tym celu „dali uczynić stolec marmurowy, który oni nazywają ustępem, w którym jest dziura okrągła, jako w onych stolcach wychodowych. A na tym stolcu każdego nowo obranego papieża posadzą, a dziekan, który jest najmłodszy, ten urząd ma, że oną dziurą ojca świętego maca, jako wieśniaczki czynią gęsiom i kokoszom. A gdy go dobrze zmaca, wielkim głosem zawoła: Ojciec Święty ma domowe relikwie!”. W ten oto sposób miano przeprowadzać badanie płci nowego papieża.

Z legendy wyciągano też konkretne argumenty odnoszące się do teologii i statusu Kościoła. Jeden z autorów pytał łacinników: „Ach, weselcież się wy tu papieżnicy, bijcież w bębny, radując się z tego świętego ojca waszego. [A kiedy] ta nierządna niewiasta msze wasze miewała, jeśliże poświęcała Sakrament, [to czy to było ważne? – oba przypisy autora]. Albowiem wszyscy papieżowie, począwszy od tej niewiasty, z tej się nierządnej niewiasty urodzili, z ojca diabła, który tej stolicy tak święte plemię zostawił, z tego szkorta, z którym on dawno to złe plemię rodzi”.

Bardzo duża popularność podania o papieżycy w dobie reformacji i następnie wobec narastającej krytyki Kościoła w czasach oświecenia pobudzała do działania wielu katolickich polemistów, którzy chcąc nie chcąc przyczyniali się do rozwoju badań nad samą kroniką Marcina Polaka oraz szerzej – nad literaturą i kronikarstwem średniowiecza w ogóle. Tu podkreślano przede wszystkim, że wydarzenia rozgrywające się rzekomo w IX wieku pojawiły się w średniowiecznych tekstach dopiero w stuleciu XIII. W naukowym obaleniu legendy o Joannie kluczową rolę odegrało udowodnienie, że bezpośrednim następcą papieża Leona IV był Benedykt III, zatem w szeregu biskupów Rzymu po prostu nie było nawet miejsca na uczoną papieżycę. Jednym z ważkich dowodów stała się srebrna moneta z imionami papieża Benedykta III i cesarza Lotara I. Dzięki takiemu ich zestawieniu można ją bardzo precyzyjnie datować. Musiała zostać wybita po śmierci papieża Leona IV (17 VII 855 roku), a przed śmiercią cesarza (28 IX 855 roku), stanowi więc niepodważalny dowód, że Benedykt III zasiadł na Stolicy Piotrowej bezpośrednio po papieżu Leonie IV. Jest to potwierdzenie ważne, ale nie jedyne. Zachował się też list arcybiskupa Reims we Francji, Hinkmara, zawierający wiadomość, że dostojnik ten wysłał poselstwo do Leona IV, a jego wysłannicy w drodze dowiedzieli się o śmierci papieża, natomiast kiedy dotarli do Rzymu, zastali tam nowego zwierzchnika Kościoła w osobie Benedykta III.

Przypuszczano również, że w utrwaleniu legendy swoją rolę mógł odegrać fakt przetrwania w ludowych podaniach pamięci o kobietach, które rządziły Rzymem w X wieku (Teodora Starsza i jej córki – Teodora Młodsza, Marocja, które w pierwszych dekadach X wieku trzęsły papieskim dworem, zdobywając „nie tylko serce, ale i lędźwie” papieża Sergiusza III). Prawda o okresie pornokracji, poprzez wskazanie realnych kobiet posiadających wpływ na rządy Kościołem, miała przyczynić się do obalenia mitu o Joannie.

Dlatego opublikowana na początku XX wiekuPodręczna encyklopedia kościelnaz satysfakcją mogła przytoczyć opinię jednego z wykładowców historii Kościoła na uniwersytecie we Wrocławiu: „Istnienia Joanny papieżycy dziś bronią jeszcze tylko liberalni dziennikarze i protestanccy nauczyciele szkół elementarnych”. Była to jednak konstatacja zbyt optymistyczna – podanie o Joannie, jako część czarnej legendy chrześcijaństwa, jest żywe do dzisiaj. Nikt nie traktuje w ten sposób innych przekazów z epoki, brzmiących co najmniej niewiarygodnie.

U Marcina Polaka znajdziemy też np. dość rubaszną wzmiankę o św. Gangulfie, który za czasów Pawła I (757–767) „zginął z reki cudzołożnego kleryka po tym, jak oddalił swoją żonę z powodu niewierności. Jego żona zaprzeczając cudom przez niego czynionym, powiedziała: »Jeśli Gangulf czyni cuda, to mój zadek śpiewa«, co się wkrótce spełniło: ilekroć mówiła, jej zadek śpiewał”. Ten motyw nie daje się jednak wykorzystać do frontalnego ataku na Kościół i papiestwo, tak jak legenda o znanej pod różnymi imionami papieżycy.

 

Wybrana literatura:

Cawthorne N.,Życie seksualne papieży: śmiałe przedstawienie biskupów Rzymu od św. Piotra do czasów obecnych, Katowice 2000.
Encyklopedia katolicka, red. B. Migut, t. 8, Lublin 2000, szp. 36.
Krzyżanowski J.,Powieść o Joannie papieżycy, Reformacja w Polsce. Organ Towarzystwa do Badania Dziejów Reformacji w Polsce, R. 6, 1934, s. 91–105.
Marcin Polak,Kronika papieży i cesarzy, tekst łaciński wg wyd. Ludwiga Weilanda, przekład polski i komentarz A. Fabiańska, J. Soszyński, Kęty 2008.
Podręczna encyklopedia kościelna, red. Z. Chełmicki, t. 19–20, Warszawa 1910, s. 88–89.
Roidis E.,Papież Joanna, Warszawa 1961.
Soszyński J.,Kobieta na tronie Piotrowym, „List. Miesięcznik katolicki” 2006, lipiec–sierpień 2006, s. 46–49.