Incydent z Maryland

Autor: Bartosz Rdułtowski

Czy amatorskie prace nad nowymi konstrukcjami lotniczymi mogą zainteresować wywiad wojskowy? Oczywiście tak – szczególnie gdy chodzi o projekty tzw. latających talerzy.

19 sierpnia 1949 roku czytelników wydawanej w Baltimore gazety Evening Sun już na czołowej stronie zaskoczył tytuł obszernego artykułu zatytułowanego: „Flying Saucers found in MD.” (Latający talerz znaleziony w Maryland). Jeszcze dziwniejsze, niż wydrukowane grubymi literami powyższe słowa, były okraszające cały tekst zdjęcia, które ukazywały dwóch oficerów miejscowej policji przeprowadzających oględziny jakiegoś pokracznego dysku. Informacje zawarte w artykule stały się momentalnie miejscową sensacją. Ich wydźwięk potęgował fakt, że w Baltimore mieściła się siedziba jednego z najpotężniejszych ówcześnie amerykańskich koncernów lotniczych – Glenn Martin Aircraft. W ciągu dwóch kolejnych dni historię opisały inne miejscowe gazety z Baltimore, prasa krajowa, a nawet „The New York Times”. W tym ostatnim do sprawy ustosunkowały się oficjalnie Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych. Incydent w Maryland stał się w efekcie drugim po Roswell oficjalnym śledztwem USAF w sprawie rzekomej katastrofy UFO. Fakt, że pomimo tylu opisujących go w tamtym okresie gazet do dziś mało kto słyszał o całym przypadku, wynika jedynie z tego, że praktycznie od samego początku wiadomo było z jakiego rodzaju obiektem miano do czynienia…
Cała ta historia zaczęła się w 1927 roku, kiedy to mieszkający w Santa Monica
(Kalifornia), kanadyjski konstruktor J. E. Caldwell, zaprojektował samolot przeznaczony do pionowego startu i lądowania. W tym celu poza standardowym śmigłem znajdującym się na przedzie kadłuba, maszyna wyposażona została w umocowany na trzech ukośnych wspornikach dyskoidalny wirnik z czterema wystającymi z niego krótkimi śmigłami (patrz ryc. 1, 2). Samolot nazwano Gray Goose (Szara Gęś).
J. E. Caldwell przeświadczony, że jest na dobrej drodze do dokonania milowego kroku w technice lotniczej i zarobienia olbrzymich pieniędzy, już rok później stał się jednym z głównych fundatorów firmy Gray Goose Airways. W latach 1936-1938 prace nad Gray Goose zostały zakończone, a Civil Aeronautics Agency przyznała konstrukcji numer identyfikacyjny NX-99Y. Sam prototyp Gray Goose stał się tymczasem „bohaterem” kilku artykułów prasowych oraz zorganizowanych do jego promocji pokazów. Mniej więcej w tym samym czasie (1937 rok) J. E. Caldwell postanowił dokonać modernizacji swojego wczesnego projektu Cyclogyro, co jak miało się później okazać, stało się kluczowe dla przebiegu Incydentu z Maryland.
Jednym z powodów ponownego zainteresowania się Caldwella konstrukcją Cyclogyro, był pewien drobny kłopot z gotowym już modelem Gray Goose. Otóż samolot ten najwyraźniej „nie pałał zbytnią ochotą do latania” – rzecz prawie charakterystyczna dla większości projektów latających talerzy . Czując nadchodzące szybkimi krokami kłopoty Caldwell rozwiązał swoją firmę i przeniósł się do Baltimore. Tam też nawiązał współpracę z pewnym mechanikiem lotniczym, czterdziestojednoletnim Johnem W. Ganzem, z którym bardzo szybko przystąpił do prac nad nowym projektem o nazwie Rotorplane. Ponieważ zasadniczą częścią nowego prototypu miał być olbrzymi okrągły wirnik w kształcie pierścienia, warsztat Caldwella – zlokalizowany na wynajmowanym u miejscowego farmera, Louisa Pumphrey’a, fragmencie jego farmy – błyskawicznie zarzucony został całą masa mniejszych i większych piast. Docelowo Rotorplane miał się składać z wirnika o średnicy 4,27 metra, z centralnie znajdującym się silnikiem, otoczonego dwoma pierścieniami. Do każdego z nich miały być przymocowane cztery śmigła o długości 2,1 metra. Jednoosobowy model prototypowy miał być w dalszej kolejności przystosowany do transportu czterech osób. Pomimo ambitnych planów, około 1940 roku przed Caldwellem pojawił się kolejny problem – zastosowany przez niego silnik okazał się bowiem zdecydowanie za słaby, aby unieść w powietrze ważący prawie trzy czwarte tony Rotorplane. Co gorsze, konstruktora nie było już stać na zakup innego.
Przerażony coraz większymi długami oraz presją sponsorów, którzy powoli zaczynali domyślać się fiaska całego przedsięwzięcia, Caldwell pospiesznie i potajemnie opuścił Glen Burnie. Jedyną pamiątką po jego „działalności” były pozostawione w szopie na farmie Louisa Pumphrey’a rozłożone na części i niemal całkowicie zniszczone elementy Gray Goose i Rotorplane.
Szczątków obu niespełnionych wizji konstruktora zapewne nikt już by nigdy nie oglądał, gdyby nie artykuł Sidneya Shaletta, opublikowany w 1949 roku na łamach magazynu „The Saturday Evening Post”. Autor, powołując się na opinie wysoko postawionych przedstawicieli USAF, jak: Hoyt Vandenberg, Nathan Twining, Curtis LeMay czy Carl Spaatz, wyśmiewał pozaziemską hipotezę o UFO, sprowadzając ich obserwacje do miraży i innych fenomenów świetlnych występujących w atmosferze. Sidney Shalett rozpatrywał także teorię, według której za UFO mogą się kryć radzieckie samoloty eksperymentalne (w tym o płacie talerzowym) oraz pociski dalekiego zasięgu, które Sowieci wysyłają w amerykańską przestrzeń powietrzną w celu ich przetestowania. Powołując się jednak na „zobowiązującą” opinię Air Force Intelligence, z oczywistych przyczyn tę ostatnią wersję odrzucał. Najistotniejszym dla Incydentu z Maryland fragmentem artykułu Shaletta, było stwierdzenie, iż pomimo tylu doniesień o UFO brak jest jakichkolwiek wzmianek o ich ewentualnych katastrofach. Aby podkreślić swój obiektywizm, Shalett zaapelował do obywateli Stanów Zjednoczonych o przesyłanie raportów o wszelkich ciekawych obserwacjach UFO do Wright-Patterson AFB w Dayton, gdzie fachowcy z Sił Powietrznych poddadzą je szczegółowej analizie.
Całkiem przypadkiem, wśród osób, które zapoznały się z artykułem Shaletta, znalazł się Eastern Shore – były akcjonariusz Jonathana Caldwella. Mając cały czas w pamięci demonstracje prototypu Rotorplane, Shore bezzwłocznie wystosował list do USAF, w którym poinformował o zapomnianych projektach samolotów z płatem talerzowym, których opracowywaniem zajmował się Caldwell. Jak podkreślał w swoim liście Shore, prototypy te mogły mieć istotne znaczenie w związku z doniesieniami o „latających talerzach”.
Listem Shore’a, po długiej drodze służbowej i przekładaniu z biurka na biurko, ostatecznie zainteresował Air Force Inspector General's Office of Special Investigations w Waszyngtonie. Z tamtąd też wydano odpowiedni rozkaz skierowany do szefa 4. komórki OSI w Baltimore – kpt. Claudiusa Belka. Nakazywano w nim odnalezienie Caldwella i jego UFO-podobnych samolotów. Dla kpt. Belka i jego asystenta, agenta specjalnego Von Mauchera, nie było to bynajmniej zadanie łatwe. Nikt nie miał pojęcia gdzie aktualnie znajduje się Caldwell, a wiadomości o jego projektach były mało dokładne i nie stanowiły żadnej konkretnej wskazówki w poszukiwaniach. Przełom w tropieniu Caldwella nastąpił z chwilą, gdy o pomoc poproszono policję stanową z Maryland. Na początku sierpnia 1949 roku dwaj oficerowie – John Harbaugh i Peter Kosirowski – skierowani zostali do poszukiwań w wąskim rejonie Glen Burnie. Jeżdżąc od farmy do farmy natrafili ostatecznie na posiadłość Pumphreya. W piątkowy poranek – 19 sierpnia 1949 roku – Belk, Harbaugh i Kosirowski, a także towarzyszący im fotograf z „Evening Sun”, dostali się do wnętrza szopy i stanęli oko w oko ze szczątkami Gray Goose i Rotorplane, co zresztą uwiecznili na zdjęciach zamieszczonych później w gazetach.

Informacja o rzekomej katastrofie UFO w Glen Burnie, jaką sugerować mógł tytuł wspominanego już piątkowego wydania „Evening Sun”, do dziś pokutują w niektórych publikacjach podejmujących problem UFO. Wystarczy wspomnieć, że na jednej ze stron internetowych prezentujących jakże bogate zestawienie miejsc, gdzie dokonano fotografii UFO, w rubryce obejmującej obszar Stanów Zjednoczonych znaleźć można następującą informację: Zdarzenie UFO w Maryland; 17 sierpnia 1949 – Glen Burnie, MD; UFO zostało sfotografowane przez świadka identyfikującego się jedynie jako S. Pozostałe szczegóły nie są znane.



Czołowa strona gazety „The Evening Sun” (z 19 sierpnia 1949 roku), opatrzona tytułem „Latający talerz znaleziony w Maryland”. (fot.: archiwum autora)



Jonathan Caldwell obok będącego w budowie prototypu „Gray Goose” (1937 rok) (fot.: archiwum autora)



Karl Caldwell – syn Jonathana Caldwella – wraz z prototypem „Gray Goose” (okolice Waszyngtonu - 1938 r.) (fot.: archiwum autora)



Prototyp „Gray Goose” ze zmodyfikowanym podwoziem (fot.: archiwum autora)



Prototyp „Rotorplane” podczas montażu (fotografia pochodzi z artykułu na temat prac Cladwella, opublikowanego w gazecie „The Evening Sun” z 20 sierpnia 1940 roku) (fot.: archiwum autora)



Policjanci z Glen Burnie podczas oględzin szczątków „Gray Goose” i „Rotorplane” (fot.: archiwum autora)



Policjanci z Glen Burnie podczas oględzin szczątków „Rotorplane” (fot.: archiwum autora)