Góry Sowie czas zbrodni i czas kłamstw

Autor: Jacek E. Wilczur

Obszar Dolnego Śląska, ziemie województwa wrocławskiego i opolskiego stanowiły w latach drugiej wojny światowej potężne zagłębie, kompleks przemysłu wojennego hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy. Na rzecz wojny i na rzecz zwycięstwa hitleryzmu nad Europą i światem pracowały na tym obsza­rze kopalnie, huty, zakłady zbrojeniowe, zakłady wytwarzające wyposażenie dla Wehrmachtu, SS, dla licznych formacji policyjnych, które nieludzkim terrorem podtrzymywały szaleńczą ideologię i szaleńcze plany Adolfa Hit­lera, kierownictwa SS, NSDAP.

W połowie 1943 r. lotnictwo Koalicji Antyhitlerowskiej podjęło dzia­łania, które bardzo poważnie zagrażały niemieckiemu przemysłowi zbroje­niowemu. Samoloty alianckie docierały w tym czasie w głąb Niemiec, nisz­czyły fabryki produkujące broń, wyposażenie dla Wehrmachtu i SS, zakłady przemysłu ciężkiego, rafinerie ropy, lotniska wojskowe. Z każdym tygodniem, miesiącem wzmagały się działania bojowe lotnictwa alianckiego, co grozi­ło hitlerowskiemu Wehrmachtowi klęską.

W tej sytuacji Niemcy postanowili przenieść przemysł zbrojeniowy na obszary mniej zagrożone przez lotnictwo alianckie, a ponadto postanowio­no zrealizować wcześniejsze plany przeniesienia poważnej części przemys­łu zbrojeniowego pod powierzchnię ziemi. Rękami więźniów i jeńców wojennych kilkunastu narodowości rozpoczęto na Dolnym Śląsku, w górzystym terenie, wykuwanie w skałach potężnych obiektów- wielokilometrowych korytarzy, hal pod przyszłą produkcję broni w tym również, jak wykazały powojenne badania, broni specjalnej, rakiet i całych systemów rażenia przeciwnika na dużą odległość.

W takiej sytuacji powstały podziemne obiekty w Górach Sowich w Walimiu, Głuszycy, Rzeczce, Soboniu, Osówce, Włodarzu, Sokolcu -Gontowej i w innych miejscach Gór Sowich i rejonów sąsiednich. Przy budowie zbrojeniowego olbrzyma, który miał zapewnić Niemcom sukcesy, zwycięstwo na frontach wojny, ginęli ludzie-Góry Sowie stały się grobem wielu tysięcy Polaków, Rosjan, Żydów, Ukraińców, Włochów, jeńców sowieckich pochodzących z republik azjatyckiej części ZSRR. Ich szczątki nigdy po wojnie nieekshumowane, a w większości nigdy nieodnalezione, zalegają na całym Dolnym Śląsku, na całym obszarze Gór Sowich.

Po zakończeniu wojny sowiecka Czerwona Armia oraz specjalne bataliony NKWD, zbrodniczej formacji Stalina i jego ekipy, obrabowały cały Śląsk ze wszystkiego, co można było wywieźć. Zrabowano również wyposażenie podziem­nych obiektów niemieckich w Górach Sowich. Polakom pozostawiono ogołocone podziemne hale, kilometry podziemnych korytarzy. A gdy nastał już czas, kiedy można było podjąć badania, poszukiwania tego, co sowieci nie zdołali odnaleźć i zrabować, Polacy nie zdobyli się na podjęcie przyzwoicie zapla­nowanej , skoordynowanej akcji poszukiwawczej mającej na celu zgłębienie ta­jemnic podziemnego piekła niemieckiej machiny masowego mordu.

Poszukiwania prowadzone były najczęściej , z jednym wyjątkiem, przez grupy amatorskie, przez poszukiwaczy przygód i skarbów. Co pewien czas na obszarze Gór Sowich ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach ludzie zajmujący się penetracją podziemnych obiektów. I w ten polski tradycyjny bałagan (tradycyjny, ale niekoniecznie przypad­kowy) wkroczyli „specjaliści”, najczęściej, choć nie tylko, z Republiki Fede­ralnej Niemiec, z Austrii. Od wielu już lat przyjeżdżają oni do Polski, penetrują zbadane i niezbadane obszary Dolnego Śląska, zwłaszcza Gór Sowich i głoszą w rozmowach z polskimi poszukiwaczami, w publicystyce, swoją wersję na temat owych podziemnych korytarzy, olbrzymich hal i innych budów i urzą­dzeń, Zgodnie z tą wersją owe ciągnące się kilometrami podziemia, obetonowanie, okablowane, opatrzone w systemy hydrauliczne, ciągi zaopatrzenia w energię, kanalizację, dopływ powietrza, to ...kwatera polowa Hitlera i jego sztabu.

I ani słowa w owych wersjach-legendach o prawdziwym przeznaczeniu owych potężnych obiektów podziemnych. A nawet człowiek nieobeznany z budownict­wem przemysłowym, nieobeznany z techniką zbrojeniową, dostrzega prawdziwe przeznaczenie budowy giganta niemieckiego na skalistym obszarze Dolnego Śląska, w Górach Sowich.

Prowadzone przez kilkadziesiąt lat, poczynając od lata 1964 r., badania, po­szukiwania dowodów, świadków a przede wszystkim badania podziemnych po­mieszczeń w Górach Sowich, pozwalają obalić kłamliwe wersje przekazywane do nas z Niemiec, choć nie tylko z tego kraju, o rzekomej budowie w Górach Sowich liczącej całe kilometry kwatery Hitlera.

Nie ulega raczej wątpliwości prawdziwy cel owych kłamstw : zniechęcić Polaków do dalszych badań i poszukiwań, odsunąć ich od prawdy na temat pod­ziemnych obiektów w Górach Sowich. Bowiem wiele wskazuje na to, że nie uda­ło się nam zgłębić wszystkich tajemnic gigantycznego systemu podziemnego i nie można wykluczyć tego, iż nie dotarliśmy do obiektów najważniejszych, do tych, których nie zdołali odnaleźć sowieci po maju 1945 r. Wygląda na to, że w Niemczech funkcjonują instytucje, organizacje, które liczą na to, że dzięki naszej polskiej ociężałości, nieróbstwu, niekonsekwencji tamci będą mieli możliwość w przyszłości, może nawet niezbyt dalekiej, wrócić legalnie, opróżnić te obiekty, do których Polacy nie dotarli dotąd.

Cokolwiek by miało nie być, warto, jak się wydaje, ujawniać kłamliwe wersje podrzucane nam z za zachodnich i południowych granic co do przeznaczenia podziemnych hitlerowskich budów, warto dementować sfabrykowane na Zacho­dzie kłamstwa na temat rzekomej budowy kwatery Hitlera w Górach Sowich. Bowiem  spora część owych podziemnych urządzeń nadaje się jeszcze do wykorzystania. Byłoby bardzo dobrze, gdyby to Polacy zagospodarowali owe pomieszczenia i urządzenia, a nie ich dawni właściciele.


 

W połowie roku 1944 wojskowy wywiad brytyjski dysponował wiedzą- choć nie szczegółową, a ogólną- o budowie w Górach Sowich giganta- kompleksu podziemnego oraz budownictwa naziemnego, którego celem była rozbudowa potencjału militarnego Trzeciej Rzeszy. Londyńska centrala wywiadu wojskowego podjęła decyzję o zdobyciu dokładnych informacji o tym, co się dzieje w Górach Sowich, co Niemcy szykują. Postanowiono zrzucić w okolicach Walimia, Rzeczki, Jugowic dwie ekipy specjalistów, którzy mieliby za zadanie przeniknąć w głąb obiektów, utrwalić na taśmie wszystko, co wyda im się  godne zainteresowania, a ponadto dotrzeć do informatorów z brytyjskiej siatki wywiadowczej zbudowanej na tubylcach, zebrać od nich materiał informacyjny- i wrócić ustaloną trasą do centrali. W centrali londyńskiej nie wykluczano, iż Niemcy będą usiłowali tu, w Górach Sowich,  podjąć badania, produkcję broni masowego rażenia. Ryzyko tego przedsięwzięcia było ogromne, ale przy kompletowaniu ekip zastosowano zasadę ochotniczego  zgłaszania się do tej akcji.

W styczniu 1944 r. dwa nieoznakowane Liberatory zrzuciły nad Górami Sowimi w pobliżu Walimia, Głuszycy dwie ekipy, każda po trzy osoby. Wywiadowcom udało się zebrać bardzo ciekawy i ważny materiał dla wywiadu wojskowego aliantów zachodnich. Jednakże nie zdołali dostarczyć tego materiału do londyńskiej centrali. Pobyt brytyjskiej ekipy trwał krótko- zlokalizowani przez służbę bezpieczeństwa-SD, otoczeni w swoich kryjów­kach, walczyli do ostatniego pocisku, do ostatniego granatu i do ostatniej fiolki cjankali. Zginęli wszyscy, a Niemcom nie udało się zidentyfikować ich przynależności narodowej, państwowej. Ustalono jedynie, że spadochroniarze zrzuceni zostali przez samoloty typu Liberator.

Sowiecki wywiad wojskowy już przed aliantami zachodnimi, o prawie rok wcześniej posiadał informacje o budowie w Górach Sowich obiektów o charakterze przemysłowym i obronnym. Na Dolnym Śląsku działała bowiem od wielu lat sowiecka siatka wywiadowcza, która zaktywizowała się bardzo od końca 1942 r. W samym Walimiu sowieci mieli agenturę i dwóch wysoko wykwalifikowanych  agentów.  Od marca-kwietnia 1943 r. z Gór Sowich do centrali w Moskwie przekazywane były informacje o podjęciu budowy -giganta o środkach materiałowych, o kadrze niemieckich specjalistów i o załodze SS-SD. Jednakże Rosjanie, mimo odpowiednich porozumień zawartych w lecie i jesieni 1941 r. z aliantami zachodnimi o współpracy i przekazywaniu sobie wzajemnie informacji wywiadowczych odnoszących się do działań Wehrmachtu, Luftwaffe, Kriegsmarine, SS, przemysłu zbrojeniowego Trzeciej Rzeszy, nie ujawniali sojusznikom swojej wiedzy o tym, co się w Górach. Sowich działo.

Dla wzmocnienia swojej siatki agenturalnej na Dolnym Śląsku, a ściśle w okolicach Wałbrzycha, Walimia, Głuszycy, Sierpnicy rosyjski wywiad wojskowy zrzucił w połowie września 1943 r. trzy grupy, po sześć osób każda. Grupy zrzucane były w odstępach jednodniowych. Szło o to, ażeby w razie wpadki nie utracić za jednym razem 18 osób i wysoko wyspecjalizowanego sprzętu. W czasie prac badawczych prowadzonych w latach 60-tych przez GKBZHwP udało się ustalić nazwiska /kryptonimy/ dowódców dwóch z owych grup. Byli to: lejtnant Walery Kudriawcow i major Ewgienij Ponomarienko.

Jedna z tych grup, ta, której nazwiska dowódcy nie udało się ustalić, zdołała dotrzeć do Walimia, zebrać bogaty materiał wywiadowczy  i  przekazała drogą radiową  do Moskwy. Był to  jedyny meldunek, bowiem służba  pelengacyjna Abwehry zlokalizowała grupę. W walce  opodal  Walimia cała grupa poniosła śmierć. Nie  zdołano w czasie  poszukiwań i  przesłuchań  świadków, w tym autochtonów z Walimia  i  okolic, ustalić  losów pozostałych  sowieckich  grup wywiadowczych. Niewykluczone, że zdołały one zebrać odpowiednie materiały, przekazać je do moskiewskiej centrali i przetrwać w ukryciu aż do na­dejścia wojsk sowieckich w maju 1945 r.

Jedno jest pewne - Czerwona Armia i oddziały specjalne NKWD po maju 1945 r. dokładnie wyrabowały wszystko to, co znajdowało się na terenie gigantycznej budowy w Górach Sowich, a co z mocy postanowień jałtańskich i poczdamskich należało się Polsce. Jednostki specjalne armii i NKWD działały z pełnym rozpoznaniem terenu i obiektów.