| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leuthen
Kapitan

Kapitan




Posty: 839
Pochwał: 6
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Incydent stopnicki - sprawa płk. Kalabińskiego

Grzebiąc w moim komputerowym archiwum odnalazłem tekst swojego posta zamieszczonego 2 lata temu na forum Klubu Sensacji XX Wieku, na którym już się nie udzielam. Tekst, moim zdaniem, porusza ciekawe zagadnienie i może być punktem wyjścia do dyskusji. Wrzucam poniżej treść posta:

"Każdy, kto nieco głębiej interesował się historią walk Armii "Kraków" we wrześniu 39 r., a szczególnie zaś interesowały go śląsko-zagłębiowskie jednostki wchodzące w jej skład, zna z pewnością postać dowódcy 55 Rezerwowej Dywizji Piechoty - pułkownika Stanisława Kalabińskiego.
Dowodzona przez niego jednostka dała dowody wielkiej waleczności na całym szlaku bojowym - od Górnego Śląska po Tomaszów Lubelski. Wymownym faktem jest to, iż choć na rozkaz dowódcy armii śląskie jednostki miały zaprzestać działań zbrojnych, to nie podporządkowały się temu rozkazowi resztki dwóch śląsko-zagłębiowskich pułków - 201 i 204 rezerwowego z dowodzonej przez Kalabińskiego 55 Rezerwowej DP. Dywizja walczyła de facto aż do 23 września, kiedy to kilkudziesięcioosobowa grupka polskich żołnierzy wpadła w ręce Niemców 60 kilometrów od Lwowa. Stanisław Kalabiński dał się poznać jako dobry dowódca i odważny żołnierz. I choć przeżył kampanię wrześniową, nie dane mu było dożyć końca wojny. Fatalnie na jego los wpłynął incydent, jaki miał miejsce podczas walk o Stopnicę we wrześniu 1939 r.

Stopnica jest miasteczkiem położonym mniej więcej w połowie drogi między Tarnowem a Kielcami, niedaleko Buska Zdrój. 9 września 1939 r. Stopnicy broniły pododdziały 201 pułku 55 Rezerwowej Dywizji Piechoty. Stacjonował tu także sztab armii "Kraków". Od godziny 11 aż do zmroku trwały zacięte walki o miasteczko, które ostrzeliwała niemiecka artyleria i atakowała niemiecka piechota wsparta czołgami. Tracąc 37 zabitych i 58 rannych Polacy zdołali utrzymać miasteczko w swoim ręku. Wzięto do niewoli ponad 30 jeńców. Wieczorem dotarł do obrońców Stopnicy rozkaz nakazujący oderwanie się od nieprzyjaciela. Zapewne część żołnierzy maszerując w mroku wspominała pewien epizod, który miał miejsce podczas walk tego dnia. Oddajmy w tym miejscu głos Janowi Rzepeckiemu, który był wówczas w stopniu podpułkownika dyplomowanego szefem III Oddziału sztabu armii "Kraków" (Jan Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, Warszawa 1956, s.131-132):
"Zapadał zmierzch [...] Mijając cmentarz, widzieliśmy jedno nasze działo, wycelowane na szosę staszowską. W kilka chwil potem zaszedł tu wypadek niezwykły. Nagle ukazał się na szosie czerwony autobus, podobny do ewakuowanych z Krakowa, i pełnym gazem wjechał do miasteczka. Dopiero kiedy mijał działo, obsługa zauważyła, że był pełen Niemców. Prawdopodobnie Niemcy z północy wzięli pożary za sygnał, że miasteczko jest już zajęte natarciem od zachodu i wysłali ten oddział bez żadnego ubezpieczenia. W rynku wybuchła strzelanina. Podobno załogę autobusu w połowie wybito, w połowie wzięto do niewoli." Tyle relacja Rzepeckiego. Jest do niej odautorski przypis, do którego zaraz powrócę...

Skończyła się dla armii "Kraków" kampania wrześniowa. Dowódcy i żołnierze poszli do niewoli. Stanisław Kalabiński, wspominany już dowódca 55 RDP, trafił do Oflagu IXc w Rothenburgu nad Fuldą (Hesja). Kalabiński nie wiedział, jak długo potrwa wojna i kiedy znów wyjdzie na wolność. Na wolność jednak nie miał już wyjść nigdy. 12 kwietnia 1940 r. przewieziono go do obozu koncentracyjnego Buchenwald. Tam katowano go i torturowano, a następnie pod koniec czerwca 1941 r. przeniesiono do więzienia w Radomiu. 15 sierpnia 1941 r. został skreślony z listy więźniów, wydany w ręce gestapo i rozstrzelany.


Dlaczego spotkał go tak tragiczny los?
Szymon Datner w swojej książce: "Zbrodnie Wehrmachtu na jeńcach wojennych armii regularnych w II wojnie światowej" opisuje sprawę pułkownika Kalabińskiego. Z ustaleń Datnera wynika, że Niemcy dlatego uwięzili go i zgładzili, gdyż: "... podczas kampanii wrześniowej... dał rozkaz rozstrzeliwania niemieckiej ludności cywilnej". Zapewne w ten sposób Niemcy, naginając fakty, starali się wykorzystać to, iż polskie oddziały na Górnym Śląsku niejednokrotnie musiały walczyć z niemiecką dywersją. A wiadomo, co podczas wojny robi się z cywilami, którzy strzelają do wojska...
Datner podaje ponadto jeszcze jeden powód postępowania Niemców wobec Kalabińskiego. Niemcy obwiniali go mianowicie, że ponosi on odpowiedzialność za opisany wyżej incydent z autobusem pełnym niemieckich żołnierzy w Stopnicy. Okazało się bowiem, że pasażerami autobusu byli żołnierze z orkiestry 15 pułku pancernego (5 Dywizja Pancerna). W związku z tym (teraz cytat przypisu ze wspomnień Jana Rzepeckiego): "pułkownikowi Stanisławowi Kalabińskiemu, już w niewoli wytoczyli Niemcy sprawę o złamanie postanowień Konwencji Genewskiej (wybicie oddziału bezbronnego) przez jego żołnierzy; został skazany na śmierć i rozstrzelany".
Datner zapewnia, iż niemieckie władze wojskowe uznały, że czynienie z całego tego incydentu przestępstwa strony polskiej jest nonsensem, skoro nastąpił on podczas toczącej się walki, tzn. wtedy, gdy każda z walczących stron miała prawo i obowiązek strzelania do drugiej. Stefan Jellenta w swoim artykule (o czym za chwilę) stwierdza ponadto, że orkiestra była uzbrojona.

W 1968 r. w Wojskowym Przeglądzie Historycznym (numer 2, strony 397-399) w dziale "Listy do redakcji" ukazał się tekst autorstwa wspomnianego Stefana Jellenty zatytułowany "Jeszcze jeden dokument zbrodni Wehrmachtu". Autor listu opisuje sprawę Kalabińskiego, przywołuje ponadto dokument ze zbiorów Wojskowego Instytutu Historycznego (dokument znajdował się na mikrofilmie). Otóż niemieckie władze wojskowe, które wg Datnera "nie robiły afery" z powodu incydentu w Stopnicy, wysłały 22.12.1939 r. pismo służbowe [wysłał je Wydział Zagraniczny Zarządu Wywiadu i Kontrwywiadu Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu, pismo zarejestrowano pod numerem l.dz.8323] do Wydziału Jeńców Wojennych Zarządu Spraw Ogólnych Sił Zbrojnych. Oto treść tego pisma w tłumaczeniu na język polski:
"Dot. zastrzelania [Erschissung] żołnierzy niemieckich w Stopnicy.
W załączeniu przekazuje się opis incydentu [opisu tego nie udało się odnaleźć], z którego wynika, że pułkownik armii polskiej, Kalabiński, dowódca 55 DP, stoi pod zarzutem, iż zastrzelono żołnierzy orkiestry niemieckiego 15 pułku czołgów.
Poszukiwania wykazały, że płk Kalabiński znajduje sie od 25.11 br. w oflagu IXc w Rothenburgu nad Fuldą. Uprasza się o spowodowanie dalszych kroków - celem oddania obwinionego pod sąd i ukarania.
Uprasza się o powiadomienie we właściwym czasie o wyniku całej sprawy.

z rozkazu
Bürkner [komandor Kriegsmarine, szef Wydziału Zagranicznego Zarządu W. i K.]"

Dokument ten był pierwszym krokiem do doprowadzenia Kalabińskiego przed pluton egzekucyjny...



Jak sprawa wygląda naprawdę? Polska zbrodnia na bezbronnych muzykach i sprawiedliwy wyrok na zwierzchniku zbrodniarzy czy kolejna niemiecka zbrodnia na niewinnym człowieku? Fakty zdają się poświadczać wersję "propolską", serce też buntuje się przeciw obrazowi polskich żołnierzy rozstrzeliwujących jeńców. Zajrzyjmy jeszcze na "drugą stronę frontu", do publikacji niemieckich.

Jak wspomniano, autobus, którego ostrzelanie w Stopnicy stało się zarzewiem całej sprawy, przewoził orkiestrę 15 pułku pancernego. Pułk ten wchodził w skład 5 Dywizji Pancernej. Jeśli więc rzeczywiście, zgodnie z wojenną opinią Niemców, była to zbrodnia wojenna, fakt ten powinien znaleźć odzwierciedlenie w powojennych wydawnictwach opisujacych działania 5 Dywizji Pancernej podczas kampanii wrześniowej. Oficjalną monografią tej dywizji jest wydana w roku 1978 w Regensburgu (czyli Ratyzbonie) praca generała-porucznika w stanie spoczynku Antona Detleva von Plato pt. "Die Geschichte der 5. Panzer-Division 1938 bis 1945" czyli "Historia 5 Dywizji Pancernej 1938-1945".
Co ciekawe, w monografi tej nie ma ANI SŁOWA o incydencie w Stopnicy! Sama nazwa miejscowości oczywiście jest wymieniana (wszak to czołgi tej dywizji wspierały niemiecka piechotę w walkach o Stopnicę), jednakże o całym incydencie - cisza. Jest to fakt zastanawiający...
Wczoraj odnalazłem jednak w innej niemieckiej publikacji coś, co sprawiło, że od razu podskoczyło mi tętno.
Od prawie pół roku czeka u mnie w domu na tłumaczenie kserokopia fragmentu książki Romualda Bergnera pt. "Schlesiesche Infanterie. Grenadier-Regiment 7. Das Infanterie-Regiment 7 und seine Stamm-Truppenteile in Krieg und Frieden. Eine Chronik schlesiescher Infanterie 1808-1945" ["Śląska piechota. 7 pułk grenadierów. 7 pułk piechoty i jego oddziały kadrowe w wojnie i pokoju. Kronika śląskiej piechoty 1808-1945"]. Książka ta wyszła w Bochum 2 lata po ukazaniu się pracy von Plato, czyli w r. 1980. Posiadam skserowany fragment zawierający opis walk 7 pułku piechoty (28 Dywizja Piechoty) we wrześniu 1939 r. Najbardziej interesowały mnie walki tej jednostki 1 i 2 IX 39 na Górnym Śląsku, stąd nie przeglądałem zbyt dokładnie stron opisujących kolejne dni walk pułku. Wczoraj jednak przysiadłem sie nad tym tekstem i na stronie 46 znalazłem coś, co jak wspomniałem strasznie mnie wnerwiło. Sądziłem, że teksty a la Goebbels to już przeszłość, tymczasem natknąłem się na opis incydentu w Stopnicy jak żywo przypominający wydawnictwa propagandowe z czasów III Rzeszy. Zaznaczę od razu, że niemiecki 7 pułk piechoty nie miał żadnego związku ze Stopnicą (nie walczył w jej rejonie), więc umieszczenie opisu incydentu ma bardzo luźny związek z historią "śląskiej piechoty" (chyba taki, że 15 pułk pancerny, którego orkiestra była w Stopnicy, wchodził w skład 5 Dywizji Pancernej, a 7 pułk piechoty w skład 28 DP - a obie te dywizje należały do jednego - VIII "śląskiego" Korpusu Armijnego...). Oto tłumaczenie fragmentu:
"Po południu 9 września [1939 r.] korpus muzyczny [orkiestra wojskowa] 15 pułku pancernego (11 Dywizja Pancerna), podczas podróży do rodzinnej miejscowości, widocznie z powodu zboczenia z właściwej drogi, dostał się w Stopnicy do nieprzyjacielskiej niewoli.
Rozbrojeni żołnierze zostali na rozkaz polskiego oficera spędzeni razem z innymi niemieckimi jeńcami i we wczesnych godzinach wieczornych w pobliżu Stopnicy podstępnie [meuchlings] rozstrzelani [erschossen]. Tylko niewielkiej części udało się zbiec i dotrzeć do niemieckich linii."
Dobrze, że siedziałem, jak to tłumaczyłem! Poza oczywistą nieścisłością, że 15 płk pancerny należał nie do 11 a do 5 Dywizji Pancernej rzuciło mi się w oczy przede wszystkim to, że Herr Bergner podał same ogólniki - polski oficer, podstępne rozstrzelanie [meuchlings może znaczyc również "skrytobójcze"]. Brak nazwiska rzeczonego polskiego oficera, brak nazwy polskiego oddziału (a przecież nawet w cytowanym przeze mnie niemieckim dokumencie dane rzekomego zwierzchnika zbrodniarzy były - Kalabiński, 55 DP), a wreszcie brak przybliżonej choćby liczby rzekomo rozstrzelanych niemieckich żołnierzy. Oczywiście u Bergnera brak jakiejkolwiek wzmianki o tym, na czym opierał pisząc o "polskiej zbrodni". Nie ma nazwisk "cudownie ocalonych" z rzekomej egzekucji Niemców, którzy mogliby opowiedzieć o "polskich zbrodniarzach". Bergner chyba sam nie zdaje sobie sprawy, jakie konsekwencje może mieć takie nieprzemyślane (bo bez wysłuchania racji drugiej strony) podawanie martyrologicznych informacji. Otóż choćby takie, że na kserze, które mam, wyraźnie widać, że ktoś w książce podkreślił (ołówkiem, długopisem?) kilka słów z tego opisu (9 września, Stopnica, oficer, zastrzelić) i zaznaczył kreską na marginesie fragment od "Rozbrojeni żołnierze" do końca opisu. Nie wiem, czy ten ktoś robił sobie katalog polskich zbrodni wojennych na jeńcach niemieckich czy co, ale na pewno niczemu dobremu to nie posłużyło. Bergner zrobił coś, co doprowadziło do stworzenia "niemieckiego Malmedy", z tym, że zamiast Amerykanów są Niemcy, a oprawcami są Polacy. Być może jarzmo ciążących na niemieckich żołnierzach zbrodni wojennych było dla Herr Bergnera tak ciężkie, że nikła nawet wzmianka o rzekomej polskiej zbrodni został w mig podchwycona i w ten sposób można było pokazać, że także przeciwnicy Niemców postępowali podobnie - a skoro oni tak robili, to znaczy, że to była norma itd. itp."


Spotkałem się już ze wzmiankami o rzekomych zbrodniach Polaków na jeńcach niemieckich we wrześniu 1939 r. W piśmie sztabu Luftwaffe z 10 IX 1939 r., dotyczącym - o ile pamiętam - nalotu na Warszawę, znajduje się informacja, że "Atak należy rozumieć jako odwet za zbrodnie wojenne popełniane na żołnierzach niemieckich". Zachęcam wszystkich zainteresowanych do wypowiedzenia się w sprawie "incydentu stopnickiego" i jego następstw oraz sprawy rzekomych zbrodni na żołnierzach niemieckich we IX '39.

Nie 14 Paź, 2007 18:37

Powrót do góry
bodo
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 222
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Leuthen

Cytat z czego ?

Pią 19 Paź, 2007 23:50

Powrót do góry
Leuthen
Kapitan

Kapitan




Posty: 839
Pochwał: 6
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Re: Leuthen

bodo napisał:
Cytat z czego ?

A o który cytat Ci chodzi?

Nie 21 Paź, 2007 19:05

Powrót do góry
Wojaroth
Kapitan

Kapitan





Posty: 957
Pochwał: 1
Skąd: Elbląg
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Re: Leuthen

bodo napisał:
Cytat z czego ?


Leuthen podaje w swoim poście źródła.

Polecam stronkę whatfora. Można tu sobie poczytać o "rycerzach" z wehrmachtu Zniesmaczony

http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/

_________________
Imię jego 40 i 4...

Wto 23 Paź, 2007 17:18

Powrót do góry
Leuthen
Kapitan

Kapitan




Posty: 839
Pochwał: 6
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Re: Leuthen

Wojaroth napisał:
Polecam stronkę whatfora. Można tu sobie poczytać o "rycerzach" z wehrmachtu Zniesmaczony

http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/


Whatfor oparł się przy opisie zbrodni WH we IX '39 na książce Datnera, a fragment poświęcony w tej książce kampanii wrześniowej ma niestety pewne manakmenty merytoryczne (np. opis rzekomego rozjeżdżania przez niemieckie czołgi polskich jeńców pod WADZIMIEM na Śląsku - konia z rzędem temu, kto znajdzie tam miejscowość o takiej nazwie!), więc do niektórych informacji trzeba podchodzić ostrożnie.

Czw 01 Lis, 2007 16:38

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.