Rozmowy AK z Niemcami

Autor: Krzysztof Tarka

 

W pierwszych dniach stycznia 1944 r. Armia Czerwona przekroczyła przedwojenną granicę polsko-sowiecką w okolicy miejscowości Sarny na Wołyniu. Na okupowanych przez Niemców wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej w siłę rosły też oddziały Armii Krajowej i partyzantki sowieckiej. W obliczu zbliżającego się frontu Niemcy obawiali się o przejezdność dróg i kolei.

 

 

Dziel i rządź


Przeprowadzenie zmasowanej akcji pacyfikacyjnej stawało się nierealne, toteż władze okupacyjne szukały innych możliwości. Nadzieje na zapewnienie względnego spokoju na terenie przyfrontowym stwarzał narastający, otwarty antagonizm polsko-sowiecki. Starcia pomiędzy partyzantką sowiecką a oddziałami AK, do których dochodziło na Nowogródczyźnie czy – na mniejszą skalę – na Wileńszczyźnie, zdawały się sprzyjać niemieckim planom. Wzajemne wyniszczenie się oddziałów polskich i sowieckich musiałoby wszak wpłynąć na osłabienie ich działań przeciw Niemcom.

 

 

Oficerowie 3. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej podczas wizyty komendanta Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” w Turgielach. Od lewej: dowódca szwadronu kawalerii por. Władysław Kitowski „Grom”, dowódca brygady por. Gracjan Fróg „Szczerbiec”, Tadeusz Górecki „Lemiesz”. W tle szwadron kawalerii. Fot. Zbyszko Siemaszko

 


Gdy w początku grudnia 1943 r. partyzantka sowiecka rozbiła jeden z nowogródzkich oddziałów AK, jego dowódca cichociemny por. Adolf Pilch „Góra”, ratując resztki swych ludzi, przyjął niemiecką pomoc. Duża przewaga wrogiej wobec AK partyzantki sowieckiej sprawiła, że niektórzy dowódcy (por. Pilch czy ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”) uznali, że nie zdołają walczyć na dwóch frontach i przystali na niemiecką propozycję zawieszenia broni. Dzięki dostawom niemieckiej broni akowcy mogli bronić się przed ciągłymi atakami Sowietów oraz chronić ludność cywilną, tyle że – zgodnie z rozkazami podziemnego wojska – broń na Niemcach należało zdobywać. Sytuacja na Nowogródczyźnie była jednak dużo bardziej skomplikowana niż proste i zdawałoby się jednoznaczne wytyczne Komendy Głównej AK. Obraz wojny partyzanckiej widzianej z Londynu czy Warszawy różnił się nieraz mocno od tego, co widziano ze Stołpców.

 

 

Adolf Pilch „Góra”, „Dolina” (ur. 22 maja 1914 r. w Wiśle, zm. 26 stycznia 2000 r. w Londynie) – jeden z dowódców oddziałów Armii Krajowej, w stopniu kolejno podporucznika, porucznika (1944) i majora (1945). Walczył w ponad 200 bitwach i potyczkach, w zdecydowanej większości zwycięskich. Odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy oraz czterokrotnie Krzyżem Walecznych, autor wspomnień pt. Partyzanci trzech puszcz.

 

 

Pierwsze podejście


W takich okolicznościach doszło do rozmów polsko-niemieckich w Wilnie. W styczniu 1944 r. Niemcy szukali kontaktu z dowódcą 5. Brygady AK por. Zygmuntem Szendzielarzem „Łupaszką”. Wybór nie był przypadkowy. Brygada należała do najbitniejszych oddziałów na Wileńszczyźnie, a do tego „Łupaszka” miał na swym koncie starcia z partyzantką sowiecką. 25 stycznia 1944 r. w miejscowości Swejginie dowódca 5. Brygady spotkał się z funkcjonariuszem SD ze Starej Wilejki Seidlerem von Rosenfeldem. W rozmowach uczestniczył też incognito komendant Okręgu Wileńskiego AK ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”, który przebywał na inspekcji brygady. Niemiec zaproponował AK współpracę z Wehrmachtem w celu zwalczania partyzantki sowieckiej. W zamian obiecał dozbroić i wyekwipować polskich partyzantów. Propozycja zawieszenia broni padnie również wobec dowódcy 3. Brygady AK por. Gracjana Froga „Szczerbca”.

Niemcom zależało na kontynuowaniu rozmów na wyższym szczeblu. „Wilk” oświadczył wprawdzie, że o żadnym porozumieniu nie może być mowy, wyraził jednak zgodę na spotkanie z przedstawicielem Wehrmachtu. Następnego dnia przekazał delegacji niemieckiej na piśmie polskie warunki. Żądał w nich uznania przez Niemcy niepodległości Polski w granicach z 1939 r., pokrycia wszystkich strat, które Polska poniosła wskutek inwazji niemieckiej, zwolnienia jeńców wojennych, więźniów obozów koncentracyjnych i wywiezionych na przymusowe roboty oraz przekazania uzbrojenia dla 30 tys. partyzantów, w tym broni pancernej i artylerii. Warunki „Wilka” miały oczywiście charakter manifestacyjno-propagandowy i z oczywistych względów władze niemieckie przyjąć ich nie mogły. Do tego zaś ppłk Krzyżanowski nie miał żadnych pełnomocnictw do prowadzenia rokowań, a charakter jego żądań daleko wykraczał poza szczebel rozmów prowadzonych przez lokalnego komendanta AK. Z drugiej strony Niemcy odczytali odpowiedź jako sygnał, że komendant Okręgu Wileńskiego nie sprzeciwia się podtrzymywaniu kontaktów.

 

 

Ceremonia wręczenia odznaczeń żołnierzom 3. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej przez ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” podczas wizyty w Turgielach. Ppłk „Wilk” wręcza Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami dowódcy brygady por. Gracjanowi Frogowi „Szczerbcowi”. Pozostali odznaczeni (Krzyżami Walecznych) od lewej: lekarz brygady Lech Iwanowski „Lancet”, Romuald Rajs „Bury”, Robert Nakwas-Pugaczewski „Okoń”, Kazimierz Chmielowski „Burza”. W tle szwadron zwiadu konnego oraz żołnierze

 


O propozycji rozmów z przedstawicielem Wehrmachtu „Wilk” poin­formował swego politycznego doradcę Jerzego Dobrzańskiego „Macieja”, który był im zdecydowanie przeciwny. Nie widział wielkich korzyści z rozmów z bankrutami, obawiał się za to złego wrażenia w polskim społeczeństwie. Przystępowanie do rokowań z Niemcami, z którymi polskie podziemie i partyzantka toczyły bezkompromisową walkę, Dobrzański uznał za niezgodne z honorem żołnierza. Komendant okręgu uznał jednak, że to podejście zbyt emocjonalne. Wskazywał, że wysłuchanie niemieckich propozycji nie zobowiązuje przecież do ich przyjęcia, pozwala zaś wybadać intencje i nastroje nieprzyjaciela. „Wilk” liczył też na złagodzenie losu aresztowanych członków podziemia. Miał nadzieję, że uda mu się osiągnąć porozumienie w sprawie wymiany jeńców.

 

Twarz wroga


Do spotkania doszło wieczorem 10 lutego 1944 r. w wileńskiej restauracji „Valgis” przy ulicy Mickiewicza. Obok Krzyżanowskiego w rozmowach z przedstawicielami Wehrmachtu udział wzięli: Dobrzański, tłumacz Jan Wysoczyński „Ojciec” oraz komendant 3. Brygady AK por. Fróg, który przyprowadził Niemców – mjr. Juliusa Christiansena – dowódcę kontrwywiadu (Abwehry) w Wilnie, kpt. Eiberga, por. Bibela oraz tłumacza Jakobiego.

 

 

Krzyż Zasługi z Mieczami został ustanowiony dekretem Prezydenta RP na uchodźstwie w Londynie z dnia 19 października 1942 r. Mógł być nadawany w czasie wojny, „celem nagradzania czynów męstwa i odwagi, dokonanych nie bezpośrednio w walce z nieprzyjacielem oraz zasług położonych względem Państwa lub jego obywateli w warunkach szczególnego niebezpieczeństwa”

 


Na wstępie mjr Christiansen podkreślił, że przeciągająca się wojna bardzo ciąży ludności, a tylko szybkie i zwycięskie jej zakończenie może przynieść złagodzenie warunków jej życia. Tymczasem działające na Wileńszczyźnie polskie i sowieckie „bandy” zbrojne (przeciwko takiemu określeniu AK „Wilk” zaprotestował) dezorganizują życie na zapleczu frontu i wiążą znaczne siły niemieckie. Major zaproponował zawarcie ugody i zaprzestanie przez oddziały akowskie walki z Niemcami oraz współdziałanie w celu likwidacji partyzantki sowieckiej. W odpowiedzi ppłk Krzyżanowski stwierdził, że o porozumieniu nie może być mowy, gdyż w całym kraju szaleje terror niemiecki. Christiansen przedstawił wówczas niemieckie postulaty na piśmie. Wysłuchawszy pospiesznie ich przekładu, „Wilk” ponownie odmówił akceptacji. Zgodził się jednak przestudiować je i przedyskutować na kolejnym spotkaniu. Miało do niego dojść 12 lutego w willi ukrytej w podwórzu gmachu Ubezpieczeń Społecznych przy ulicy Dąbrowskiego. Na tym ze względu na godzinę policyjną rozmowę zakończono.

Niemcy proponowali, by strona polska zobowiązała się do „niezaczepiania” wojsk niemieckich, a także administracji niemieckiej i litewskiej. Celem układu było „wspólne oczyszczenie terenu z band sowieckich”. Ściąganie kontyngentów, produktów rolnych i leśnych oraz ich dostawy dla armii niemieckiej, a także praca zakładów przemysłowych i rekrutacja robotników do pracy w Rzeszy miały pozostać bez zmian. W zamian oddziały polskie otrzymałyby od Wehrmachtu broń maszynową, uzupełnianą co miesiąc amunicję oraz mapy, busole i lornetki, a także wyposażenie szpitali polowych z lekami i opatrunkami. Polakom obiecywali wolną rękę w likwidacji mniejszych oddziałów sowieckich. Większe operacje miałyby odbywać się wedle niemieckich planów i pod komendą Wehrmachtu. Na czas ich trwania Niemcy mieli zapewnić polskim oddziałom wsparcie broni pancernej i ciężkiej artylerii.

 

 

Gen. Aleksander Krzyżanowski „Wilk” (1895–1951), jeden z najsłynniejszych dowódców ZWZ–AK. Służył w I Korpusie Polskim gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, walczył z bolszewikami w wojnie 1920 r. Od maja 1941 do lipca 1944 r. pełnił funkcję komendanta Okręgu Wileńskiego ZWZ–AK. 17 lipca 1944 r. podstępnie aresztowany przez NKWD, w 1945 r. wywieziony w głąb Rosji. Uciekł z gułagu. Ponownie aresztowany, wydalony do kraju, gdzie został w 1948 r. aresztowany przez UB. Zmarł na gruźlicę 29 września 1951 r. w więzieniu mokotowskim.

 


Oddziały AK na Wileńszczyźnie nie mogły liczyć na alianckie zrzuty lotnicze, propozycja była więc kusząca. „Wilk” i „Maciej” nie mogli jednak zaakceptować sprowadzenia brygad AK do roli oddziałów pomocniczych Wehrmachtu, tym bardziej że projekt porozumienia nie przewidywał żadnych ulg dla ludności cywilnej. Inaczej rozumować miał „Szczerbiec”, zafascynowany możliwością zdobycia niemieckiego uzbrojenia. Spotkał się jednak z reakcją „Wilka”, który rozumiał, jaki szok mógłby wywołać podobny – nawet czysto taktyczny – pakt. Do oskarżeń o zdradę narodową był już tylko krok.

Na naradzie z 11 lub 12 lutego „Wilk” poinformował o wstępnych rozmowach z dowództwem Wehrmachtu swego zastępcę ppłk. Lubosława Krzeszowskiego „Ludwika”, delegata rządu Zygmunta Fedorowicza „Albina” oraz szefa okręgowego biura informacji i propagandy Antoniego Kokocińskiego „Juliana”. Ochłonąwszy z szoku, odrzucili oni wszelkie pomysły kontaktów z Niemcami.

 

 

Bezapelacyjnie odrzucam!


Zgodnie z ustaleniami 12 lutego odbyła się druga tura rozmów komendanta Okręgu Wileńskiego AK z oficerami Wehrmachtu. Już na wstępie „Wilk” odrzucił propozycje niemieckie, uznając je jasno za nie do przyjęcia dla strony polskiej. Podjął za to temat zwolnienia z więzień i wymiany członków AK za jeńców wziętych przez Polaków. Major Christiansen przypomniał, że więźniowie pozostają w gestii gestapo, które Wehrmachtowi nie podlega. Nie wykluczył jednak zabiegów Abwehry w ich sprawie, gdyby doszło do zawarcia umowy. Zmieniając temat, zaproponował, tytułem próby, podporządkowanie 3. Brygady AK dowództwu niemieckiemu, czemu ppłk Krzyżanowski kategorycznie się sprzeciwił. Obiecał jednak przekazać treść rozmów swoim przełożonym w Warszawie i poczekać z ostateczną odpowiedzią na ich reakcję. Na tym rozmowy zakończono.

 

Obsługa moździerza przez żołnierzy jednostki polowej Luftwaffe podczas akcji antypartyzanckiej – widoczne moskitiery przeciwko wszechobecnym na nalibockich bagnach komarom

 


Wysłuchawszy raportu przybyłego do Warszawy „Wilka”, komendant główny AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór” odrzucił możliwość porozumienia z Niemcami. Przypomniał, że – mimo doraźnych korzyści – na żadne układy nie ma miejsca. Zalecił też powstrzymywanie oddziałów AK na Wileńszczyźnie od agresywnych wystąpień wobec partyzantki sowieckiej, szkodliwych dla prób nawiązania przez rząd londyński stosunków dyplomatycznych z ZSRS. W razie wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie nakazał traktować ją jako sprzymierzoną z sojusznikami i współdziałać z nią w walce z Niemcami. Po powrocie do Wilna w początkach marca Krzyżanowski zredagował z Dobrzańskim odmowną odpowiedź na lutowe propozycje Wehrmachtu. Polecił ponadto wzmocnić w prasie podziemnej propagandę antyniemiecką.

O niemieckich propozycjach dowódca AK poinformował 28 lutego 1944 r. naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego: „Nacisk Anglików na nasz Rząd w zatargu polsko-rosyjskim – raportował gen. Komorowski – jest skwapliwie wykorzystywany przez Niemców. Starają się oni wszelkimi drogami dotrzeć do d-ców terenowych, a nawet do mnie, z konkretnymi propozycjami, oświetlając nacisk Anglików jako zdradę Polski na korzyść Sowietów. Proponują oni współpracę przeciw Sowietom względnie partyzantom sowieckim, obiecując w zamian amnestię dla naszych członków, uzbrojenie i wyekwipowanie naszych oddziałów, współpracę z Wehrmachtem. Bezapelacyjnie odrzucam i nie dopuszczam do żadnych rozmów” [podkreślenie w tekście][1].

 

 

Dylematy „Wilka”


Rozmowy w Wilnie nie przyniosły żadnego efektu, trudno go było zresztą oczekiwać. Obie strony przystępowały do nich z odmiennych pozycji. Wehrmacht chciał zapewnić sobie sprawne funkcjonowanie administracji i gospodarki na zapleczu frontu. Niemcy próbowali więc wybadać, za jaką cenę Polacy podjęliby cenną dla nich współpracę. Sami godzili się na niewielkie ustępstwa. W ich zamyśle Armia Krajowa miałaby pójść na pełną współpracę z Wehrmachtem w zwalczaniu partyzantki sowieckiej. W zamian Niemcy gotowi byli dozbroić oddziały akowskie.

 

 

Szwadron kawalerii 3. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej podczas wizyty komendanta Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” w Turgielach. Na pierwszym planie dowódca szwadronu por. Władysław Kitowski „Grom”

 

 

Zostali odprawieni z kwitkiem. Zgoda na faktyczną kolaborację niosłaby bowiem groźne konsekwencje polityczne. Zaangażowanie oddziałów AK u boku Niemców postawiłoby rząd polski w kłopotliwej sytuacji. Nawet lokalna współpraca z Niemcami, zwłaszcza zaś skierowana przeciw partyzantce sowiec­kiej, zostałaby wykorzystana przez Moskwę do oskarżenia władz polskich o paktowanie z wrogiem. A w „polskim” Londynie ciągle jeszcze łudzono się w sprawie porozumienia ze Stalinem. Współpraca z Niemcami zaprzeczałaby też całej wcześniejszej działalności rządu polskiego i Armii Krajowej.

 

Major Abwehry dr Julius Christiansen, od listopada 1942 do kwietnia 1944 r. rezydent Abwery w Wilnie, Abwehrkommando 304 (kontrwywiad IIIF). Sztab nosił oficjalną nazwę OKW-Verbindungsstab i mieścił się w willi przy ulicy Culionis 16. Fot. „Mars” 1994, nr 2, s. 172

 


Po co w takim razie ppłk Krzyżanowski podejmował rozmowy? Co chciał osiągnąć?

Sytuacja polityczna i narodowościowa na Wileńszczyźnie wymagała od komendanta okręgu zdolności nie tylko dowódczych, ale i politycznych. Poza wojną z Niemcami i sowiecką partyzantką tlił się też przecież konflikt polsko-litewski. Sytuacja zmuszała do samodzielnego i szybkiego podejmowania decyzji. „Wilk” nie bał się odpowiedzialności, w tym wypadku zabrakło mu jednak politycznego wyczucia i doświadczenia. Czy tłumaczą go nadzieje na porozumienie z Niemcami w sprawie jeńców, czym mógłby się pochwalić Komendzie Głównej AK? Marzenie o uwolnieniu więźniów i chęć poznania nastrojów przeciwnika nie równoważyły politycznego ryzyka, jakie niósł kontakt z wrogiem. Niemców nie interesowały zresztą takie „drobiazgi”, które można było n omówić a niższym szczeblu.

 

 

Partyzanci 3. Wileńskie Brygady Armii Krajowej, 1944 r.

 


Krzyżanowskiemu wydawało się, że pertraktacje ograniczą się do spraw drugorzędnych i pozwolą coś załatwić. Zbagatelizował więc ostrzeżenia Dobrzańskiego, od początku przeciwnego rozmowom. Mimo wagi sprawy podjął decyzję na własną rękę, bez porozumienia z Komendą Główną AK. Nie uprzedził też delegata rządu na województwo wileńskie.

Zrozumiawszy swój błąd, „Wilk” próbował naprawić go kilka miesięcy później, gdy w przededniu walki o Wilno do sztabu polowego w Dziewieniszkach dotarły pogłoski o współpracy z Niemcami kilku oddziałów nowogródzkich. Zaapelował wówczas bezpośrednio do podległych mu żołnierzy z Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego o karność i jedność w walce z okupantem: „Do ostatecznej rozgrywki z najeźdźcą musimy się skupić i stać w gotowości pod rozkazami naszego Naczelnego Wodza, naszego rządu w Londynie i Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju. Wszelkie wyłamywanie się z szeregu jest zdradą narodu polskiego. Dlatego zwracam się do wszystkich żołnierzy, którzy otumanieni przez propagandę niemiecką, źle zrozumiawszy swe obywatelskie i żołnierskie obowiązki związali się z Niemcami i współpracując z nimi, plamią honor munduru i zdradzają swój naród. Wypadki takie są wprawdzie nieliczne, ale jednak są i dlatego rozkazuję tym, co zbłądzili, natychmiast opuścić oddziały, w których służą”[2].

 

 

Tragiczny epilog


Po wojnie komuniści wykorzystali wileńskie rozmowy z Niemcami do oskarżenia „Wilka” o kolaborację. W listopadzie 1947 r. Krzyżanowski wrócił do kraju z internowania w Związku Sowieckim, jednak już w lipcu następnego roku aresztowało go UB. Byłemu komendantowi Okręgu Wileńskiego AK zarzucano, że „idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej” zorganizował placówkę kontrwywiadowczą, która rozpracowywała i mordowała działaczy komunistycznych, informowała Niemców o koncentracjach i dyslokacji oddziałów partyzantki sowieckiej, prowadziła rozmowy z przedstawicielami Wehrmachtu dla dozbrojenia brygad wileńskiej AK, w celu wspólnej walki z oddziałami sowieckimi. Zarzuty postawione „Wilkowi” miały być jeszcze jednym „dowodem” na „faszystowski” charakter niepodległościowego podziemia i uzasadnieniem hasła „AK – zapluty karzeł reakcji”[3]. Pułkownik Krzyżanowski zmarł w więzieniu mokotowskim, bez procesu, 29 września 1951 r.

 


Kazimierz Sosnkowski (1885–1969) w czasie I wojny światowej służył w Legionach Polskich: początkowo jako zastępca dowódcy 1. Pułku Piechoty, a potem całej I Brygady, gdzie jednocześnie pełnił funkcję szefa sztabu. Aresztowany razem z Piłsudskim i osadzony z nim w twierdzy w Magdeburgu. Po zwolnieniu przybył do Warszawy, gdzie objął funkcję dowódcy Okręgu Generalnego „Warszawa”. 3 marca 1919 r. objął stanowisko drugiego wiceministra spraw wojskowych, a 10 lutego 1920 r. wiceministra spraw wojskowych. W czasie wojny polsko-bolszewickiej dowodził Armią Rezerwową. W okresie od września 1921 do lutego 1924 r. wielokrotny minister spraw wojskowych. W 1925 r. mianowany przedstawicielem Polski przy Lidze Narodów na konferencję rozbrojeniową w Genewie. Od kwietnia 1925 r. dowódca Okręgu Korpusu Nr VII w Poznaniu. W czasie kampanii obronnej od 10 września 1939 r. dowodził Frontem Południowym, kilkakrotnie przełamując niemieckie okrążenia i kierując się w stronę Lwowa. Wobec kapitulacji miasta przed Armią Czerwoną udał się przez Węgry do Francji. Tam wszedł w skład rządu emigracyjnego jako minister bez teki. Ze stanowiska ustąpił po podpisaniu układu Sikorski–Majski. 8 lipca 1943 r., cztery dni po tragicznej śmierci gen. Sikorskiego, mianowany Naczelnym Wodzem. 30 września 1944 r. pod naciskiem Churchilla zdymisjonowany, w listopadzie 1944 r. opuścił Wielką Brytanię i zamieszkał w Kanadzie, gdzie zmarł. W 1992 r. urnę z jego prochami sprowadzono do Polski i złożono w podziemiach archikatedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie.  Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe oraz archiwum redakcji.

 


Literatura:

M. Foedrowitz, W poszukiwaniu „modus vivendi”. Kontakty i rozmowy pomiędzy okupantami a okupowanymi dotyczące porozumienia niemiecko-polskiego w czasie II wojny światowej, „Mars” 1994, nr 2, s. 165–180.

Z.S. Siemaszko, Rozmowy z Wehrmachtem w Wilnie. Luty 1944, „Zeszyty Historyczne” [Paryż] 1984, z. 69.

K. Tarka, „Generał Wilk”. Aleksander Krzyżanowski – komendant Okręgu Wileńskiego ZWZ–AK, wyd. LTW, Łomianki 2012.

J. Wołkonowski, Wileńskie rozmowy niemiecko-polskie w lutym 1944 roku, „Mars” 1994, nr 2, s. 181–202.



[1] Raport dowódcy AK gen. T. Komorowskiego „Bora” z 28 II 1944 r. w: Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. 3, Londyn 1976, s. 293.

[2] Rozkaz nr 2 ppłk. A. Krzyżanowskiego „Wilka” z końca czerwca 1944 r. cyt. za: R. Korab-Żebryk, Operacja wileńska AK, Warszawa 1988, s. 94.

[3] Akt oskarżenia przeciwko A. Krzyżanowskiemu z 11 IV 1949 r. w: Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 1001/3932, Akta sprawy przeciwko A. Krzyżanowskiemu.